Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 01:24
Reklama KD Market

Bjoern Borg - legendy i prawdy



Osoba słynnego szwedzkiego tenisisty Bjoerna Rune Borga, obchodzącego w poniedziałek 60. urodziny, obrosła w liczne legendy, czasami tylko luźno związane z jego imponującą karierą.

Mniej lub bardziej prawdopodobne wieści tłumaczyły fenomenalne osiągnięcia tego gracza, pięciokrotnego triumfatora Wimbledonu (1976-1980) i sześciokrotnego zwycięzcy French Open (1974, 1975, 1978-81).

A to, że do kołyski syna tata Rune położył złotą rakietę do tenisa (wygraną w turnieju tenisa stołowego), licząc na sztafetę pokoleń w grach z rakietą w ręku. A to, że 9-, 10-letni chłopak tłukł piłką o bramę garażu ojca, hałasując godzinami, ku rozpaczy państwa Borgów i sąsiadów na spokojnym przedmieściu Sztokholmu, Soedertalje.

Fachowcy od fizjologii twierdzili, że przewaga Szweda nad rywalami była pochodną rzadko spotykanego zwolnionego rytmu bicia serca sportowca, co przekładało się na ogromną wytrzymałość. Inni, tym razem spece od psychologii sportowej, że miał stalowe nerwy i nic nie mogło go wyprowadzić z równowagi. Jedni i drudzy mieli sporo racji. Nie bez powodu zyskał przydomek „IceBorg” (od słowa "iceberg" – góra lodowa). Zresztą "borg" to po szwedzku – niezdobyta twierdza...

Dociekliwi dziennikarze dotarli do dziadka szwedzkiego tenisisty i dowiedzieli się, z jakiego to „dopingu” korzystał Borg, gdy w 1979 roku wygrał French Open. 73-letni wówczas dziadek Bjoerna słuchał transmisji radiowej z finału turnieju, siedząc w łódce i łowiąc ryby w pobliżu wyspy Kattilo. Wbrew wędkarskiej tradycji nerwowo splunął do wody, gdy wnuk zdobył pierwszy punkt. Wobec tego powodzenia wnuka uznał, wbrew logice i z dużą wiarą w przesądy, że w ten sposób pomógł Bjoernowi. Odtąd spluwał po każdym zdobytym punkcie, aż mu zaschło w gardle. Czynił to jednak niezmordowanie aż do ostatecznego zwycięstwa Bjoerna, w czterech setach, nad Paragwajczykiem Victorem Peccim. Kronikarza kariery Szweda milczą na temat tego, czy dziadek wrócił do domu z jakąkolwiek rybą...

Na paryskich kortach im. Rolanda Garrosa wiodło się Borgowi znakomicie, nawet gdy dziadek nie ulegał przesądom. Na czerwonej „cegle” w Paryżu Szwed wygrał sześciokrotnie...

Gorzej szło mu w US Open i Australia Open. Tych dwóch turniejów wielkoszlemowych nie wygrał nigdy. Być może dziadek „nie pomagał” lub jego „sposoby” nie sięgały poza Europę.

Mimo to dokonania Szweda na kortach w latach siedemdziesiątych skłoniły dziennikarzy do karkołomnego wniosku. Już po zakończeniu kariery sportowej przez słynnego tenisistę francuski dziennikarz Jean Lover dostrzegł „sobowtóra” Borga na obrazie Albrechta Duerera „Święto Różańcowe”, namalowanym przez średniowiecznego mistrza w 1506 roku. Dzieło to wisi w Galerii Narodowej w Pradze.

Z tego faktu Lover wysnuł „tezę”, że była to zapowiedź (proroctwo) przyjścia na świat fenomena kortów. „Te same, jasne, długie włosy, rzadki, płowy wąsik...” – pisze Francuz. „Borg jako żywo! Jedynie bez swej nieodłącznej opaski na głowie”.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama