Polskie albertynki wspominają kardynała George’a w pierwszą rocznicę śmierci
- 04/24/2016 03:35 PM
– Uwielbiał przychodzić po szklankę mleka do kuchni – opowiada siostra Noemi Gil i dodaje, że był człowiekiem ogromnej pokory i pokoju. Na modlitewno-wspomnieniowym spotkaniu refleksjami o śp. kardynale George'u podzieliły się polskie siostry albertynki i jego współpracownicy.
17 kwietnia – w pierwszą rocznicę śmierci księdza kardynała – w kameralnym gronie na wspólnej modlitwie w intencji Zmarłego spotkali się polonijni katecheci i siostry albertynki. Po odmówieniu koronki za zmarłych przy grobie kardynała na cmentarzu Wszystkich Świętych w Des Plaines zebrani złożyli bukiet czerwonych róż i zapalili znicz. Następnie katecheci udali się na drugą część modlitewnego spotkania do kościoła św. Tomasza Becketta w Mount Prospect.
Po części modlitewnej Marta Stępniak – koordynatorka katechetyczna dla wikariatu I i Polonii oraz organizatorka spotkania w imieniu sióstr Noemi Gil SAPU i Cecylii Madoń SAPU zaprosiła obecnych do przyparafialnej salki na chwilę wspomnienia o księdzu kardynale.
Sprowadzeniem polskich sióstr ze zgromadzenia Brata Alberta zajął się osobiście ksiądz kardynał, który podczas prywatnej pielgrzymki do Polski udał się do domu generalnego albertynek, gdzie poprosił matkę przełożoną, aby umożliwiła kilku siostrom prace w jego rezydencji w Chicago. Od 1 lipca 2001 r. zakonnice zamieszkały w klasztorze, przy rezydencji i rozpoczęły pracę.
– Uwielbiał przychodzić po szklankę mleka do kuchni. Był szczęśliwy, zadowolony, że mógł porozmawiać – wspomina siostra Noemi Gil.
Albertynki każdego poranka miały przywilej uczestniczenia we mszy świętej odprawianej przez księdza kardynała w kaplicy rezydencji. W czasie nabożeństwa ksiądz kardynał modlił się za Kościół, powołania, kapłanów. Zawsze prosił, abyśmy każdego dnia odmawiały koronkę Miłosierdzia Bożego za kapłanów – mówią siostry. I dodają, że był człowiekiem ogromnej pokory i pokoju, niezłomnym stróżem ducha wiary, przykazań Bożych. Zawsze był obecny tam, gdzie ludzie najbardziej potrzebowali nadziei: w szpitalach, więzieniach. Nigdy nie uskarżał się, pełniąc posługę, że go coś boli nawet wtedy, kiedy choroba była bardzo zaawansowana. Taki obraz księdza kardynała zachowały w pamięci polskie albertynki.
Opowiadając o kardynale George'u siostry podkreślały, że trudno jest mówić o wielkim człowieku. – Nasze słowa nie oddadzą wielkości ani jego posługi, ani życia.
Pogodnym wspomnieniem podzieliła się Martę Stępniak. Jedna z historii zasłyszana od kardynała George'a mówiła o jego pierwszej wizycie w komunistycznej Polsce, podczas której w Krakowie doszło do spotkania z kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Kardynał George – nieświadomy zainstalowanego w pokoju podsłuchu – nieopacznie zapytał o ważne sprawy polskiego Kościoła – w efekcie czego miał usłyszeć od kardynała Wyszyńskiego „u nas też żonkile rosną”.
Marta Stępniak nie ukrywała łez wzruszenia, kiedy przytaczała skierowaną tuż przed śmiercią prośbę kardynała, aby nigdy nie oddała polskiej katechezy.
Jola Plesiewicz
Zdjęcia: Dariusz Piłka
Reklama