Związek zawodowy policjantów chicagowskich (Fraternal Order of Police, FOP) znalazł się w ogniu krytyki, ponieważ zatrudnił w charakterze sprzątacza Jasona Van Dyke’a, który stracił pracę w policji w związku z zabiciem szesnastoma strzałami Laquana McDonalda.
Przypomnijmy, że Van Dyke został niedawno oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia po tym jak upublicznione zostało drastyczne wideo, nagrane przez kamerę policyjną. W październiku 2014 roku trzymający w ręku nóż nastolatek został zastrzelony szesnastoma strzałami.
Jak oświadczył prezes związku Dean Angelo, Van Dyke został zatrudniony ze stawką 12 dol. na godzinę przy sprzątaniu siedziby związkowej znajdującej się w śródmieściu Chicago. Angelo stwierdził, że Van Dyke nie może znaleźć żadnej pracy z powodu nagonki medialnej, a ma na utrzymaniu rodzinę. Szef FOP podkreślił, że Van Dyke i jego żona ciągle otrzymują pogróżki.
Krytycznie odniósł się do postępowania FOP działacz społeczny ks. Mike Pfleger z parafii św. Sabiny. Zdaniem ks. Pflegera związek ignoruje nastroje społeczne i powinien się wstydzić swego postępowania. Również murzyński aktywista Jesse Jackson senior potępił FOP i zapowiedział, że zwróci się o interwencję do burmistrza Rahma Emanuela.
Zgoła odmienną opinię wyraził Michael Brown, były policjant i aktualnie wykładowca kryminalistyki w MacCormack College. Jego zdaniem, związek ma prawo pomagać i dawać pracę komu chce, bo jest prywatną instytucją, finansowaną przez swych członków, a nie przez podatników.
(ao)
Reklama