Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 16:25
Reklama KD Market

Piłkarski PP - minimalna zaliczka Lecha



Pierwszy mecz półfinałowy piłkarskiego Pucharu Polski: Lech Poznań - Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0). Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie 5 kwietnia w Sosnowcu.

Pierwsze starcie o finał Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Zagłębie Sosnowiec rozczarowało. Mistrzowie Polski chcieli zapewnić sobie solidny kapitał przed rewanżem, ale gra na "pół gwizdka" przyniosła im skromną, jednobramkową zaliczkę.

Mecz toczył się w jednostajnym, wolnym tempie, faworyzowani lechici wolno rozgrywali akcje i mieli kłopot z przedarciem się pod pole karne rywali. Pierwszoligowiec w niczym nie ustępował rywalom, a częściej przejawiał większą ochotę do gry. Potrafił też kilkakrotnie zagrozić bramce Jasmina Buricia.

Poznańscy kibice ożywili się dopiero w 38. min - po dokładnym dośrodkowaniu Darko Jevticia, Vladimir Volkov popisał się dość efektownym i precyzyjnym uderzeniem przy samym słupku. To pierwsze trafienie Czarnogórca dla poznańskiej drużyny i jak się później okazało, był to gol na wagę zwycięstwa.

Druga odsłona również nie przyniosła wielkich emocji. Krótko po wznowieniu spotkania swój wyczyn z meczu z Ruchem Chorzów spróbował skopiować Jevtic, ale po technicznym uderzeniu piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Kilka minut później Maciej Gajos miał przed sobą bramkarza Zagłębia, ale strzelił prosto w niego.

Pierwszoligowiec nie pozostawał dłużny gospodarzom i Buric miał dużo pracy. Dobrej szansy na wyrównanie nie wykorzystał Michał Fidziukiewicz, który przez cały mecz napsuł sporo krwi obrońcom Lecha. Dobre spotkanie rozgrywał również Łukasz Matusiak, który był motorem napędowym akcji swojego zespołu. Sosnowiczanie zostawili sporo zdrowia na boisku, ale nie przełożyło się to na lepszy rezultat.

W końcówce meczu goście się odkryli, a kontry "Kolejorza" były bardzo groźne. Po akcji dwóch rezerwowych – Kamila Jóźwiaka i Nicki Bille Nielsena, temu drugiemu zabrakło centymetrów by trafić do niemal pustej już bramki.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama