Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" pisze w niedzielę o starciu w sprawie polityki wobec uchodźców pomiędzy przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem a kanclerz Angelą Merkel, do jakiego doszło podczas ostatniego szczytu UE w Brukseli.
Autor materiału Thomas Gutschker nawiązał do postu opublikowanego przez Tuska w środę na Twitterze, w którym szef Rady Europejskiej stwierdził, że "nieregularny napływ migrantów szlakiem bałkańskim dobiegł końca". "To nie jest kwestia jednostronnych działań, lecz wspólnej decyzji UE" - napisał Tusk chwaląc kraje bałkańskie za zamknięcie granicy.
W tym samym czasie Merkel w wywiadach prasowych i na wiecach wyborczych krytykowała decyzje Austrii i krajów bałkańskich o zamknięciu granic i domagała się całościowego europejskiego rozwiązania problemu imigrantów.
Ta różnica zdań jest "echem ostrego sporu, który wybuchł między Merkel a Tuskiem w poniedziałek w Brukseli" - pisze Gutschker dodając, że znawcy problematyki określają ten spór jako "clash" czy "zderzenie" będące następstwem faktu, iż oboje "maszerują w przeciwnych kierunkach".
Autor tłumaczy, że Tusk opowiada się za "twardym stanowiskiem" w sprawie uchodźców i domaga się, by UE wysłała "sygnał odstraszający uchodźców", nawet kosztem Grecji. Tymczasem Merkel stała się najważniejszym sojusznikiem Aten i odrzuca wszystkie jednostronne działania.
"FAS" zwraca uwagę, że w niedzielę wieczorem - w przeddzień szczytu UE - w Brukseli odbyło się spotkanie z udziałem Merkel, premiera Holandii Marka Rutte i premiera Turcji Ahmeta Davutoglu. Podczas sześciogodzinnej dyskusji powstały zarysy porozumienia z Ankarą przewidujące m. in. przyjęcie przez Turcję wszystkich uchodźców, którzy nielegalnie przedostali się do Grecji. Tusk nie tylko nie został zaproszony na to spotkanie, ale nawet nie poinformowano go o nim - pisze "FAS".
W dodatku, Merkel chciała by poniedziałkowy szczyt rozpoczął się od poinformowania uczestników o wynikach rozmów z Turcją, co oznaczałoby "blamaż Tuska przed całą salą".
Konflikt między Merkel a Tuskiem jest "walką dwóch przewodników stada o ich polityczną przyszłość" - pisze Gutschker.
Niemiecki dziennikarz przypomina, że Tusk miał znakomite relacje z Merkel w czasie, gdy kierował rządem w Warszawie. To właśnie Merkel zaproponowała go w lecie 2014 roku na nowego szefa Rady Europejskiej. Gutschker zaznacza, że w końcu tego roku upływa kadencja Tuska.
Czy polski polityk mógłby pozostać na stanowisku przez kolejne 2,5 lat wbrew woli Merkel? - zastanawia się autor. Jego zdaniem byłoby to "do pomyślenia" tylko wtedy, gdyby miał poparcie rządu w Warszawie. "Tusk wie o tym i dlatego dopasował do tego swoją politykę wobec uchodźców. Ale ta gra nie jest pozbawiona ryzyka. Wielu prawicowych narodowców w Warszawie nienawidzi go. A bez poparcia najważniejszego kraju przewodniczący Rady niewiele może zdziałać" - pisze Thomas Gutschker w "FAS".
O konflikcie między Tuskiem a Merkel pisze też w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel".
"Dawniej relacje pomiędzy niemiecką kanclerz a Donaldem Tuskiem wyglądały następująco: Gdy Angela Merkel wkraczała do sali konferencyjnej budynku obrad UE, Polak pochylał się nisko i chwytał rękę Merkel. Następnie cmokał ją tak, że sama Merkel, przyzwyczajona do najróżniejszych gestów pokory, spoglądała zmieszana na pochyloną głowę Tuska" - czytamy w korespondencji z Brukseli.
"W zeszłą środę Merkel poznała nowego Tuska" - piszą autorzy. Polski polityk wysłał niemieckiej kanclerz pozdrowienia, lecz "tym razem nie posłużył się ustami lecz Twitterem", dziękując krajom z zachodnich Bałkanów za zamkniecie granicy przed imigrantami. "To nie był zbyt szarmancki gest" - ocenia "Der Spiegel" dodając, że Merkel od tygodni broni się przed zaryglowaniem szlaku bałkańskiego i przed porzuceniem Grecji.
"Tusk - człowiek, który tylko dzięki jej (Merkel) pomocy awansował na przewodniczącego Radu Europejskiej, wbił jej nóż w plecy" - czytamy w "Spieglu".
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
Reklama