Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 02:23
Reklama KD Market

Bogdan Maciejczyk – bijatyka i wojna z Wilderem będą dla Szpilki samobójstwem



„Szalony pozytywnie, chciałoby się powiedzieć zwariowany, ale też pozytywnie” – tak o Arturze Szpilce, który w sobotę stanie przed szansą pokonania w walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej Deontaya Wildera mówi Bogdan Maciejczyk, ze sztabu szkoleniowego Andrzeja Fonfary. Z kandydatem na pierwszego polskiego mistrza świata w wadze ciężkiej spotykał się wielokrotnie, m.in. w Houston podczas obozu przygotowawczego Fonfary przed pojedynkiem z Nathanem Cleverlym.

– Życie Artura nie rozpieszczało – mówi Maciejczyk. – Dużo w nim przeszedł. Kilka razy był na zakręcie, był czas, kiedy ulica była jego domem. Doświadczenia życiowego więc trochę ma. Jednak potrafił wyjść z tego i udowodnić, że jak się czegoś chce, to jest to osiągalne. Za to go trzeba cenić. Za każdym razem jak się spotykamy, widzę, że staje się człowiekiem coraz bardziej wartościowym. Myślę, że nie powiedział w tej materii ostatniego słowa i w przyszłości jeszcze czymś pozytywnym zaskoczy. Jest komunikatywny i w swoich wypowiedziach bardzo konkretny. Lubiłem z nim rozmawiać w Houston, teraz też jak tylko mamy okazję wymieniamy uwagi i spostrzeżenia. Jest w nim ogromny duch rywalizacji. Jest uparty i zawzięty. Chce wygrywać. W życiu to mu się udaje, w ringu próbuje, wierząc, że również tam zakończy się to powodzeniem.

Maciejczyk unika odpowiedzi na temat szans Szpilki w sobotnim pojedynku. Dużo chętniej natomiast mówi o tym, czego nie chciałby w hali Barclays Center w Nowym Jorku zobaczyć.

– Przede wszystkim tego, że Artur wda się w bijatykę, że pójdzie z Wilderem na wojnę. W tym momencie popełniłby samobójstwo. Jeżeli to zrobi, walka zakończy się ciężkim nokautem. Szpilka nie jest Andrzejem Fonfarą, który w swojej wadze jest od przeciwników silniejszy fizycznie i bardziej odporny na ciosy. On może sobie pozwolić na wymianę uderzeń i przyjęcie ich tyle, ile w walce z Nathanem Cleverlym. Artur spotka się z rywalem o dużo lepszych warunkach fizycznych, niezmiernie silnym, dysponującym ciosem o mocy końskiego kopyta. Jedyną jego szansą jest ruchliwość w ringu, unikanie ciosów. Musi się do niego kleić, liczyć na kontrujące uderzenie. Artur ma szanse, jeżeli będzie walczyć głową i nogami, a nie tylko pięściami. Jeżeli tak będzie i uda mu się przetrwać pierwsze rundy, to może dotrwać do końca walki i liczyć na jej punktowe zwycięstwo.

Zdaniem Maciejczyka Wilder, wbrew temu, co mówi, też ma niełatwe zadanie.

– Artur jest mańkutem, i to bardzo dobrym, wiedzącym jak ten atut wykorzystać. Wilder z takimi przeciwnikami jeszcze nie walczył. Poza tym technika też nie jest jego najmocniejszym atutem, niewiadomą jest również odporność na ciosy. Zdecydowaną większość swoich walk kończył przed czasem i zagadką jest, jak kondycyjnie wytrzyma pojedynek, który zakończyłby się w regulaminowym czasie.

Szkoleniowiec Andrzeja Fonfary jest przekonany, że bez względu na wynik ta walka Arturowi da bardzo dużo. – Sporo się nauczy, wierzę, że wyciągnie z niej same pozytywne wnioski. Gdyby oczywiście przegrał, ale mam taką nadzieję, że mu się uda. Naprawdę bardzo mu tego życzę – zakończył Bogdan Maciejczyk

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama