Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 02:32
Reklama KD Market
Reklama

Rekord w Chicago pobity. Na koncie WOŚP 110 tysięcy!

Rekord w Chicago pobity. Na koncie WOŚP 110 tysięcy!
DSC_5324

24. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Chicago już należy do historycznych. Udało się zebrać blisko 110 tys. dolarów, a to jeszcze nie koniec!

WOŚP to nie tylko jednodniowa akcja polegająca na zbieraniu pieniędzy na zakup urządzeń medycznych dla oddziałów pediatrycznych oraz zapewnienia godnej opieki medycznej dla seniorów w kraju. WOŚP w Chicago to kilkumiesięczne przygotowania grupy wchodzącej w skład głównego sztabu. W tym roku reprezentowały go Urszula Narewski-Bagińska – szefowa koordynator oraz Karolina Pelc – odpowiadająca za minisztaby i zespoły występujące na scenie głównej Copernicus Center, gdzie 10 stycznia 2016 r. odbywała się impreza. Obok nich pracowały nad tym osiągnięciem Anna Ejsmont – odpowiedzialna za wolontariat, Magda Stefanowicz – rzecznik prasowy, Beata Balos – odpowiedzialna za ciche aukcje, Sabina Chrzan – ogarniająca posiłki oraz Agata Paleczny, która wzięła pod swoją opiekę wszystko co działo się na scenie dziecięcej.

Jak co roku patronat nad kolejną edycją WOŚP-u objął Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago, w tym roku reprezentowany przez konsula Roberta Rusieckiego. W przygotowaniu finału i jego przebiegu wzięło udział 157 zarejestrowanych wolontariuszy.  Nie można przy tym nie wspomnieć o Fundacji Kopernikowskiej użyczającej jednej z sal swego budynku na spotkania sztabu, a na zakończenie, całego budynku.

Jednym słowem, za nami przedsięwzięcie na naprawdę dużą skalę i trudne logistycznie do ogarnięcia. Ale nie mamy się czego wstydzić.  W tym roku na dużej scenie zagrało siedem zespołów reprezentujących różne style muzyczne. Scena dziecięca w aneksie przez cały czas trwania finału cieszyła się naprawdę wielkim zainteresowaniem. Dzieciaki aktywnie uczestniczyły we wszystkich zabawach od malowania buzi, przez dyskotekę, teatrzyk, taniec, spotkań z królewną aż do szalonych podskoków! To trzeba było po prostu zobaczyć.

Zziębnięci wolontariusze powracający z pełnymi puszkami z wyznaczonych punktów w mieście mogli posilić się ciepłym czerwonym barszczem czy kawałkiem sernika lub (jeśli zdążyli) najszybciej rozchodzącymi się pączkami. W tym samym czasie na rozstawionych dookoła stołach w holu budynku odbywały się ciche aukcje, na których można było za złożoną ofertę nabyć nie tylko płyty i gadżety z Polski lecz także biżuterię od polonijnych twórców, zdjęcia, książki, płyty, kosmetyki, kompozycje kwiatowe, a wszystko to jako wsparcie orkiestry.

Na schodach prowadzących na balkon odbywała się wyjątkowa i niepowtarzalna głośna aukcja ciesząca się niezwykłym zainteresowaniem zarówno Polaków, jak i Amerykanów szczególnie, gdy pojawiła się czerwona kurtka zespołu Blackhawks z podpisami wszystkich zawodników. Nie zabrakło rękawic bokserskich Andrzeja Fonfary oraz Artura Szpilki. Licytowano tu zarówno przejażdżkę motorem po autostradzie 66, rejs po jeziorze, ale też i przelot nad miastem.

Wszystkie te propozycje cieszyły się ogromnym zainteresowaniem przybyłych, a jeszcze większą popularnością – aukcje numerowanych złotych serduszek specjalnie przygotowanych na 24. finał. Można je było licytować w polonijnych mediach, podczas 8 minisztabów i niedzielnego finału.

W chwili zamykania numeru licznik na chicagowskiej stronie internetowej WOŚP wskazywał sumę 109 942,50 dolarów.

 

Wszelkie informacje, podsumowania, rozliczenie za ubiegły rok oraz tegorocznej  zbiórki, zdjęcia, galerie, plakaty, a także informacje z minisztabów dostępne są na stronie: www. wospchicago.com oraz profilu  facebookowym.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Lachowski

Finał WOŚP w Copernicus Center:



Mini sztab WOŚP w ToTU Cafe:





/a> Wolontariusze WOŚP w Hunters fot.Artur Partyka


Minisztab w Hunters

Przed finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Chicago zorganizowano kilka mniejszych imprez zwanych minisztabami. Pierwszy z nich odbył się w restauracji Hunters w Elmwood Park. Tłumu w czwartkowy wieczór nie było, ale wszyscy, którzy postanowili przyjść, na pewno nie byli rozczarowani atmosferą. To za sprawą DJ-a Andrzeja Krzysztofiaka i Marcus Band. Zebrane podczas imprezy przez wolontariuszy WOŚP pieniądze zasiliły fundusze orkiestry, której finał odbył się w niedzielę.

Tekst i zdjęcie: Artur Partyka



/a> Nastroje w "pistakowskiej" rodzinie dopisywały fot.Tomek Warias


Minisztab w Pistakee Bay

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała również w stadninie Pistakee Bay w powiecie McHenry, gdzie we wspaniałej, zimowej scenerii urzędował minisztab 24. orkiestry. Chociaż intensywne opady śniegu nie ułatwiały dotarcia na miejsce, z pewnością nadały wieczorowi niezwykłego uroku.

Przyjazna atmosfera tego miejsca doskonale znana jest wszystkim stałym bywalcom stajni. Tak było i tym razem. Największą popularnością cieszyły się przejażdżki konne; zarówno dzieci, jak i dorośli ustawili się w kolejce, by pojeździć na pięknie na tę okazję przystrojonych koniach. Najmłodsi mogli zrobić sobie zdjęcie na kucyku Dudku, który wykazał się prawdziwie anielską cierpliwością pozując do zdjęć, jak na gwiazdę stajni przystało.

Spadające temperatury zgromadziły gości przy dwóch ogniskach rozpalonych za stajnią, gdzie hitem kulinarnym były pieczone kiełbaski. W środku przygotowano bufet z przekąskami i gorącą herbatą.

Wszyscy goście uczestniczyli w loterii fantowej z wieloma atrakcyjnymi nagrodami. Losowanie wywołało wiele emocji i dawało ogromną radość zwycięzcom, szczególnie kiedy były to dzieci. Najbardziej emocjonującym momentem wieczoru była jednak licytacja rękawic bokserskich, podarowanych specjalnie na tę okazję przez Andrzeja Fonfarę. Cena wywoławcza za czerwone rękawice z podpisem naszego mistrza świata w boksie ustalona została na 500 dolarów. Początkowo wydawało się, że niełatwo będzie znacząco podbić tę cenę. Jednak już po chwili kilku fanów zaczęło zaciętą bitwę na oferty. Nie obyło się bez dopingu ze strony publiczności, co dodatkowo podgrzewało atmosferę. Panowie, prawie jak bokserzy na ringu, długo nie dawali za wygraną, w końcu jednak oferta pełnego tysiąca dol. zakończyła tę zaciekłą walkę. Podczas całej orkiestrowej zbiórki do puszek wolontariuszy trafiło łącznie blisko 2 tys. dolarów.

Jak przy wszystkich dotychczasowych spotkaniach odbywających się w Pistakee Bay, świetnie spisali się gospodarze stajni, czyli Ania Krukowska i Piotr Balawender, którzy są już prawdziwymi weteranami imprez charytatywnych.  Nieoceniona była też pomoc wszystkich  zaangażowanych w organizację tego przedsięwzięcia, gdyż cały sztab ochotników brał udział w przygotowaniach i czuwał nad udanym przebiegiem wieczoru.

Anna Kowalik

 

ARTP1248

ARTP1248


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama