Już wiadomo, że przez najbliższe dwa tygodnie Illinois wciąż nie będzie miało budżetu. Marszałek stanowej Izby Reprezentantów Mike Madigan odwołał jej sesję oryginalnie zaplanowaną na 13 stycznia. Następne obrady mają się odbyć dopiero 27 stycznia. Do tego dnia pogłębiać się będą problemy finansowe Illinois, a szczególnie chicagowskiego szkolnictwa.
Ze względu na brak funduszy stanowych coraz bardziej realne stają się masowe zwolnienia nauczycieli z początkiem lutego; chicagowskie kuratorium oświatowe (Chicago Public Schools) planuje zaciągnięcie kolejnych pożyczek na spłaty bieżących najbardziej palących zobowiązań finansowych.
Niestety pożyczki będą CPS drogo kosztowały. Naliczone zostaną wysokie odsetki, ponieważ wiarygodność kredytowa szkolnictwa jest słaba; niedawno została obniżona przez firmy ratingowe do poziomu śmieciowego.
Przypomnijmy, że Illinois nie ma budżetu od 1 lipca. Brak ustawy o wydatkach jest rezultatem przepychanki politycznej między republikańskim gubernatorem Brucem Raunerem a demokratami w parlamencie stanowym, któremu przewodniczy spiker Madigan.
Gubernator Rauner stwierdził, że nie zgodzi się na wyasygnowanie funduszy dla szkolnictwa chicagowskiego, dopóki parlamentarzyści nie zatwierdzą ustawy jego autorstwa, która ogranicza prawa związków zawodowych i ułatwia działalność gospodarczą prywatnym przedsiębiorcom.
W reakcji na oświadczenie Raunera burmistrz Rahm Emanuel powiedział, że gubernator traktuje uczniów chicagowskich szkół jak zakładników, by wymusić na legislaturze zatwierdzenie swych propozycji ustawodawczych niemających nic wspólnego z budżetem.
Przewodnicząca republikanów w parlamencie stanowym Christine Radogno przyznała, że sytuacja chicagowskiego szkolnictwa jest "zatrważająca", ale winą za impas budżetowy obarczyła demokratów.
(ao)
Reklama