Gwar, śmiechy, kolędowanie, przełamanie się opłatkiem, życzenia – w takiej atmosferze odbywało się w środowy wieczór w konsulacie RP w Chicago świąteczne spotkanie przedstawicieli środowisk polonijnych. Niejako oficjalnie otworzyło ono sezon opłatkowych spotkań, które teraz przeniosą się do organizacji, klubów i stowarzyszeń – tak licznych, że mogą nam ich tylko pozazdrościć inne ośrodki polonijne na świecie.
Ponad 160 osób pojawiło się w konsulacie RP przy Lake Shore Drive w Chicago, gdzie konsul Paulina Kapuścińska pełniła rolę gospodyni. Ciepłe słowa skierowane do gości o wspólnocie i tradycji, a także podziękowania za posługę rozpoczęły doroczne spotkanie, które na dobre weszło do tradycji polskiej placówki konsularnej.
Konsul Kapuścińska, której nie odstępował na krok półtoraroczny synek Pawełek, ale także i konsulowie Robert Rusiecki i Konrad Zieliński wraz z całym personelem placówki w najlepszym dyplomatycznym stylu podejmowali gości, znajdując czas na zamienienie choćby kilku słów z każdym z przybyłych.
A różnorodności polonijnemu środowisku odmówić nie można. Górale, którzy w konsulacie czują się niemal jak u siebie, zadbali o oprawę muzyczną wieczoru. Dołączył do nich niezrównany ojciec Józef Zuziak, znakomicie znany nie tylko z sanktuarium w Merrillville w Indianie, ale także ze swojej umiejętności gry na harmonijce ustnej, pojawili się harcerze mali i duzi ze światełkiem betlejemskim, byli przedstawiciele klubów motocyklowych, a także środowisk zawodowych, których rozpiętości nie sposób tu opisać.
Oczywiście obecne były polonijne media, czego najlepszym dowodem jest także i ta relacja.
Doroczne świąteczne spotkanie, na którym pojawia się chicagowska Polonia, od zawsze było rodzajem barometru sympatii dla placówki przy Lake Shore Drive. Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że konsul Kapuścińskiej udało się szeroko otworzyć drzwi konsulatu, w których było w tym roku naprawdę tłoczno.
(inf. wł.)
Zdjęcia: Dariusz Lachowski
Reklama