Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 17:35
Reklama KD Market
Reklama

Światełko w tunelu przepisów

Pan Staszek wracał z Salt Lake City w Utah. Dostał ładunek szybciej niż się spodziewał, co oznaczało, że w Chicago będzie dzień wcześniej niż planował. Pogoda piękna, droga sucha, na autostradzie niezbyt duży ruch, a polskie radio z internetu podaje wiadomości. Aż się chce żyć i pokonywać kolejne mile.

W Nebrasce, jak zawsze, postanowił zatankować ciężarówkę. Zazwyczaj zatrzymywał się w Ogalalla na zjeździe 126, więc i tym razem tak zrobił. Zjechał z autostrady na rampę, wrzucił na luz, a kiedy ciężarówka dotoczyła się do znaku stop lekko wcisnął pedał hamulca i osiemdziesiąt tysięcy funtów bez problemów stanęło. Nic dziwnego, nowy zakup, dwa miesiące temu ciężarówka odebrana od dealera, to i problemów żadnych być nie może. Tak sobie pomyślał rozglądając się w prawo i lewo i już miał skręcać w stronę truck stopu, kiedy coś zatrzęsło całym składem. Potężny huk i ciężarówka przesunęła się o pół metra do przodu, pasy zatrzymały pana Staszka tuż przed kierownicą, a we wstecznym lusterku zobaczył jak tył naczepy lekko się uniósł, a języki ognia i dymu zaczęły wydobywać się z podwozia przyczepy.

Zaciągnął hamulce, wyskoczył z kabiny, złapał gaśnicę (która obowiązkowo znajdowała się obok fotela kierowcy) i pobiegł najszybciej jak umiał. Mała, czerwona osobówka do połowy wbiła się pod przyczepę, drzwi samochodu od siły uderzenia były na oścież otwarte, a ciało młodego kierowcy bezwładnie wychylało się z pojazdu, ciągle uwiązane pasami bezpieczeństwa.

Pan Staszek bez namysłu uruchomił gaśnicę, stłumił ogień, a następnie przeciął pasy i ułożył nieprzytomnego chłopaka na asfalcie. Wyciągnął telefon i wybrał 911.

Dochodzenie przeprowadzone przez Department od Transportation (DOT) i policję stanową stwierdziło, że w wypadku nie było winy pana Staszka, a jego akcja prawdopodobnie uratowała życie młodego człowieka. Sprawdzając komórkę poszkodowanego stwierdzono, że w momencie wypadku wysyłał SMS-a.

Taka sytuacja może przydarzyć się każdemu zawodowemu kierowcy, jednak DOT zamiast podziękowania za prawidłową reakcję, karze punktami CSA. Dlaczego? Ponieważ do tej pory dla sztywnego systemu CSA nie ma znaczenia kto spowodował wypadek. Jesteś winny czy nie, łapiesz negatywne punkty CSA. A negatywne punkty CSA wpływają na to, czy zostaniesz zatrzymany na wadze, czy a raczej o ile twoje następne ubezpieczenie wzrośnie i wreszcie, czy brokerzy będą dawali ładunki komuś z punktami karnymi.

Na szczęście istnieje organizacja pod nazwą American Transportation Research Institute (ATRI), która w zeszłym miesiącu wydała raport, w którym wnioskuje o usunięcie wszystkich niezawinionych wypadków z kartoteki CSA. Rezultatem takiego posunięcia byłaby niesamowita poprawa wyników wielkiej większości przewoźników.

ATRI przeprowadziło analizę piętnastu firm transportowych, poszukując w ich historii wypadków niezawinionych, niekontrowersyjnych, niemożliwych do zapobieżenia. Do tej grupy zaliczono:

– kolizje ze zwierzyną

– kolizje, gdzie została uszkodzona przez inny pojazd legalnie zaparkowana ciężarówka

– kolizje, gdzie inny pojazd nie zatrzymał się na czerwonym świetle bądź znaku stopu i wjechał w nasz pojazd

– kolizje, gdzie kierowca innego pojazdu był pod wpływem alkoholu bądź narkotyków i spowodował kraksę

– i wreszcie wypadki, gdzie druga strona chciała popełnić samobójstwo, np. wskakując pod koła ciężarówki.

Wszystkie takie wypadki zostały usunięte z danych CSA wspomnianych piętnastu firm, a punkty ponownie przeliczone. Rezultat mógł być tylko jeden: dotychczasowy system, którym posługuje się CSA pokazuje fałszywy obraz osiągnięć firm transportowych w zakresie bezpieczeństwa drogowego.

Po ponownym przeliczeniu punktów wyszło, że Crash Indicator (wskaźnik wypadków) w każdej z badanych firm poprawił się średnio o 5,3 procent. Do tego podliczono również koszty jakie poniosły wszystkie piętnaście firm w wyniku wliczenia tych niemożliwych do zapobieżenia wypadków w rekord CSA. Suma niebagatelna – 68 milionów dolarów.

Miejmy nadzieje, że to światełko w tunelu nie zgaśnie i wszystkie organizacje zrzeszające trokerską brać (np. American Trucking Association, ATA) popchną projekt zapoczątkowany przez ATRI.

Szerokiej i bezpiecznej drogi życzy ALL ABOUT TRUCKS . We serve Truckers!

fot.DEZALB/pixabay.com

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama