Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:45
Reklama KD Market

Nieodgadniony fenomen Bena Carsona



Popularność krzykliwego Donalda Trumpa w prezydenckich sondażach analitycy tłumaczą jego zdolnościami showmana. Ale fenomen emerytowanego neurochirurga Bena Carsona, grzecznego, ale niemającego wiele do powiedzenia Afroamerykanina, jest dla większości zagadką.

"Zupełnie nie rozumiem fenomenu Bena Carsona. Nie wiem, czym przyciąga ludzi. Przecież on nie ma nic do powiedzenia, nie odróżnia długu od deficytu, nie potrafi nawet wyjaśnić swej polityki w sprawie służby zdrowia, a to przecież jego działka" - powiedział znany politolog Allan Lichtman, profesor American University, który specjalizuje się w analizach kampanii wyborczych.

64-letni Carson nie pojawiał się dotąd zbyt często w mediach, co dowodzi, że nie traktowały one jego kandydatury zbyt poważnie. Ale według najnowszych sondaży Carson ma obecnie największe szanse zdobycia nominacji Republikanów. Chciałoby na niego głosować w prawyborach aż 26 proc. wyborców tej partii. Wyprzedził nawet miliardera i magnata rynku nieruchomości Donalda Trumpa, który od miesięcy królował w prezydenckich sondażach Republikanów.

Emerytowany neurochirurg o ultrakonserwatywnych poglądach ws. aborcji, homoseksualizmu czy prawa do posiadania broni w żadnej z dotychczasowych debat prezydenckich niczym specjalnie się nie wyróżnił, poza tym, że był uprzyjmy, często się uśmiechał i nie podnosił głosu, ale też generalnie nie odpowiadał na pytania. W środowej debacie w telewizji CNBS Carson utrzymał dotychczasowy koncyliacyjny styl, przyznając, że jego największą słabością jest to, że do niedawna nie wierzył, iż może znaleźć się na takiej scenie, w gronie kandydatów do Białego Domu. "Uwierzyłem dopiero, kiedy uwierzyły w to setki tysięcy Amerykanów" - powiedział.

Choć robi wrażenie skromnego, to biografię ma dość niezwykłą. Urodził się w Detroit w 1951 roku w rodzinie afroamerykańskiej. Jego matka skończyła tylko trzy klasy szkoły podstawowej i w wieku 13 lat wyszła za mąż za kaznodzieję Kościoła baptystów. Ale małżeństwo szybko się rozpadło i Ben wraz z bratem był wychowywany tylko przez bardzo biedną, ale wymagającą matkę. Wspominał, że od wczesnych dziecięcych lat kazała mu czytać przynajmniej dwie książki z biblioteki tygodniowo. Tak zainteresował się nauką, a później medycyną. Ubogi czarnoskóry student ukończył liceum z wyróżnieniem, a następnie psychologię na Uniwersytecie Yale i medycynę na Uniwersytecie Michigan.

Jednocześnie aż do późnych lat studenckich miał kłopoty z zapanowaniem nad nerwami i powstrzymaniem się od agresywnych zachowań. Wdawał się w bójki i raz o mało nie zadźgał nożem kolegi po sprzeczce o wybór stacji radiowej. Po tym incydencie wrócił do domu i - jak wspominał - zamknął się w łazience i pogrążył w czytaniu Biblii. Od tego czasu odnalazł spokój w religii (należy do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego) i poświęcił się karierze lekarskiej. W wieku 33 lat został szefem wydziału neurochirurgii w Johns Hopkins Hospital. Sławę zdobył, gdy jako pierwszy przeprowadził udaną operację rozdzielenia złączonych głowami bliźniąt syjamskich. W 2001 roku tygodnik „Time” i telewizja CNN ogłosiły go jednym z 20 najlepszych lekarzy w kraju.



W ostatnich latach Carson bardziej koncentruje się jednak na polityce niż na medycynie. W lutym 2013 roku przyciągnął uwagę, krytykując na jednym z religijnych spotkań reformę zdrowia prezydenta Baracka Obamy. Później powiedział nawet, że Obamacare to najgorsza rzecz, jaka przydarzyła się Ameryce od czasu niewolnictwa. Jest przeciwnikiem aborcji, nawet gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, a także zwolennikiem nieograniczonego prawa do posiadania broni. Niedawno porównał administrację Obamy do nazistowskich Niemiec i powiedział, że gdyby przed wojną Żydzi w Niemczech mieli więcej broni, to udałoby im się powstrzymać Holokaust.

"On uosabia dwie cechy, które moim zdaniem są najbardziej niebezpieczne u polityka: brak moralnego kompasu i totalny brak poczucia historii" - powiedział Lichtman. - Cokolwiek myślisz o Obamie, lubisz go czy nie, to przecież on nie zabił 6 mln Żydów i nie rozpoczął wojny, w której zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi. Jakim musisz być moralistą, jeśli czynisz takie porównania?".

Tak radykalne poglądy nie powstrzymały jednak wzrostu notowań Carsona w sondażach. Ale w przeciwieństwie do Trumpa czy innych republikańskich kandydatów, jak Jeb Bush czy Marco Rubio, Carson nie został jeszcze poważnie "zweryfikowany" przez media. "Być może dlatego ludzie biorą go za głęboko moralnego outsidera, który rozpocznie nową erę w Waszyngtonie" - zastanawiał się politolog.

Także inni analitycy przyczyn popularności Carsona oraz Trumpa upatrują w tym, że obaj są politycznymi outsiderami, którzy nigdy nie sprawowali żadnej funkcji w polityce. A wyborcy Republikanów mają dość tzw. establishmentu partyjnego. W jednym z wrześniowych sondaży aż 7 na 10 Amerykanów wyraziło opinię, że politykom nie można ufać, a 6 na 10 Republikanów wprost powiedziało, że woli, by nowy prezydent miał doświadczenie niezwiązane z ich partią.

"Dlatego wyborców ciągnie do dwóch kandydatów: Donalda Trumpa i Bena Carsona, którzy dają im to, czego szukają: są osobami spoza systemu, nie są politykami" - powiedziała PAP Amy Walter, analityczka polityczna z prestiżowego Cook Political Report, niezależnego portalu, który monitoruje wybory i kampanie do Białego Domu oraz Kongresu.

Fenomen Trumpa jest jednak o tyle prostszy do wyjaśnienia, że miliarder jest wielkim showmanem o przebojowym temperamencie, który zdobył sławę, prowadząc programy telewizyjne i organizując konkurs miss Ameryki. "On naprawdę wie, jak pozytywnie i negatywnie przyciągać uwagę ludzi, by go słuchali. Nie jestem pewny, że przetrwa prawybory, ale on ma to coś, czego nie ma Carson" - powiedział Lichtman.

Zwolennikami Carsona są głównie wyborcy bardzo religijni, tak jak on przeciwni małżeństwom homoseksualistów czy aborcji. Co ciekawe, są to głównie biali Republikanie; Carson nie ma prawie żadnego poparcia wśród czarnoskórych. Raczej nie ma co szukać poparcia wśród najbiedniejszych, gdyż "zainspirowany Biblią" proponuje wprowadzenie jednej stawki podatkowej dla wszystkich Amerykanów w wysokości 10-15 proc., niezależnie od dochodów, podczas gdy obecnie biedni nie płacą w USA żadnych podatków.

Analitycy przestrzegają jednak, by nie przywiązywać zbyt dużej wagi do sondaży wyborczych na obecnym dość wczesnym etapie kampanii - trzy miesiące przed początkiem prawyborów i ponad rok przed ostatecznym głosowaniem. Wielu analityków uważa, że balon Trumpa i Carsona prędzej czy później pęknie, a nominację Republikanów jak zwykle dostanie kandydat reprezentujący establishment partii.

"Ludzie jeszcze nie głosują, obecne sondaże wyrażają bardzo ogólne oceny, a nie ostateczne decyzje. Ludzie nie wiedzą jeszcze, kim jest Ben Carson. Gdyby to jednak on zdobył nominację, będzie mu znacznie trudniej wygrać w ogólnych wyborach" - zaznaczył Lichtman.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

carson-trump

carson-trump

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama