Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 14:21
Reklama KD Market
Reklama

Studenckie pożegnanie lata

Studenckie pożegnanie lata
ARTP6753

To był prawdopodobnie ostatni piknik w tym roku. W piękną, słoneczną, październikową niedzielę członkowie polskiego klubu przy Dominican University wraz przyjaciółmi świętowali zakończenie lata w parku Schiller Woods Grove przy skrzyżowaniu ulic Irving Park i Cumberland. A było to świętowanie przez duże “Ś”, gdyż młodzieńcza fantazja i polot nie znoszą kompromisów.

“Nasza szkoła to mały, prywatny uniwersytet, ale uczęszcza do niego sporo młodzieży polskiego pochodzenia. Od pięciu lat mamy tam polski klub” – mówi skarbnik Magdalena Rożko. Prezes klubu Anna Derkacz dodaje: “Jest to nasz drugi piknik, znacznie większy niż w poprzednim roku. Zaprosiliśmy studentów ze wszystkich chicagowskich uczelni. Oprócz pikników organizujemy także imprezy integracyje czy obchody święta niepodległości państwa polskiego”.

Nie udałoby się należycie przygotować imprezy, gdyby nie pomoc rodziców i znajomych. Mamy zaopiekowały się kuchnią, znajomy DJ prezentował polskie przeboje, studenci przygotowali atrakcje. A nad wszystkim czuwał zarząd klubu. Można było pograć w siatkówkę, porzucać woreczkami do celu, obejrzeć występ Zespołu Pieśni i Tańca “Polonia”. Największą jednak popularnością cieszył się turniej piłki nożnej. Wzięło w nim udział osiem zespołów o pobudzających wyyobraźnię nazwach, takich jak: “Big Kiełbasy”, “Południowy Dym” czy “Mocne Kaczki”. Zwycięzcą turnieju została dużyna “Blue Ballers”.

Niewątpliwą atrakcją było pojawienie się członków klubu “Auta PRL Chicago”. Fiat 1500, polonez czy mały fiacik 126P były tłumnie oblegane nie tylko przez uczestników pikniku, ale także przez postronne osoby, spędzające niedzielę w tym samym parku. Właściciel czerwonego fiata Damian Ozga pytany o początki zainteresowania samochodami z czasów PRL, mówi: “Zaczęło się od tego, że dostałem w prezencie ślubnym od kuzyna małego fiata, tak na żarty. Wyjeżdżając do Stanów postanowiłem zabrać malucha ze sobą. I tak zaczęła się moja fascynacja tymi pojazdami”. Stojący z boku brat Damiana – Arek dodaje: “Mnie zawsze podobały się polonezy, więc ściągnąłem sobie jednego do Chicago. Okazało się, że miłośników polskiej motoryzacji lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku jest więcej pośród polonijnej społeczności. Założyliśmy więc klub i prezentujemy nasze cacka na różnego rodzaju imprezach czy piknikach”.

Jesienna, piękna pogoda i ruch na świeżym powietrzu spowodowały, że apetyty dopisywały. Jedzenia i picia nie brakowało, bo personel kuchni, złożony z klubowych działaczek i rodziców, uwijał się jak w przysłowiowym ukropie. Za parę dolarów można było zamówić kiełbaski z rusztu, placki ziemniaczane, domowe pierogi i inne smakołyki. Zysk ze sprzedaży zasili konto organizacji charytatywnej You Can Be My Angel.

Tekst i zdjęcia: Artur Partyka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama