O nowych zjawiskach migracyjnych i odwiecznych polonijnych konfliktach, sposobach na społeczną i polityczną aktywizację oraz różnicach pomiędzy „starą” i „nową” Polonią – z socjologiem dr Anną Fiń rozmawia Grzegorz Dziedzic.
Grzegorz Dziedzic: O zniesienie wiz od lat apelują politycy, kolejni polscy prezydenci i ambasadorowie. Sprawa nie wzbudza jednak szerszego zainteresowania przybyłych z polski imigrantów. Skąd ten rozdźwięk pomiędzy zaangażowaniem elit a obojętnością tzw. zwykłych ludzi?
Dr Anna Fiń: Wydaje mi się, że przyczyn tego stanu rzeczy może być co najmniej kilka. Pierwszym i chyba podstawowym powodem jest zmiana charakteru i wielkości emigracji z Polski do Stanów Zjednoczonych. W ostatniej dekadzie Stany Zjednoczone przestały być głównym miejscem docelowym dla polskich emigrantów. Status ten utraciły na rzecz Wielkiej Brytanii oraz Niemiec. Taka tendencja spadkowa trwa od roku 2000, a pogłębił ją akces Polski do Unii Europejskiej, który miał miejsce w roku 2004. Odwołam się tutaj do danych statystycznych. Generalnie szacuje się, że spośród imigrantów z Polski przebywających aktualnie w Stanach Zjednoczonych 32 proc. przybyło do USA w latach dziewięćdziesiątych, 23 proc. po roku 2000; pozostali zaś, czyli 45 proc., to wcześniejsza fala emigracyjna, mająca miejsce jeszcze przed rokiem 1990. Zmianie uległa nie tylko liczba emigrujących z Polski do USA, ale i charakter tych wyjazdów. Dane statystyczne jasno wskazują, że po roku 2000 wyjeżdżają głównie ci, którzy mają w Ameryce rodziny i krewnych, bądź też z uwagi na sytuację zawodową, np. kontrakty. Korzystają zatem głównie z legalnych kanałów, takich jak program łączenia rodzin czy program loterii wizowej, tzw. „green card”, choć ten i tak wykorzystywany jest w znacznie mniejszym już stopniu niż miało to miejsce w latach 90. Badania wyraźnie wskazują, że Polacy nie są zainteresowani pozostaniem w USA nielegalnie, po wygaśnięciu ważności otrzymanej wizy. Można zatem wnioskować, że zniesienie ruchu bezwizowego przestało mieć tak duże znaczenie dla tzw. zwykłych ludzi, jak to miało miejsce w przeszłości. Ci, którzy wyjechali wcześniej, zalegalizowali już swój pobyt, np. otrzymując prawo stałego pobytu; a ci wyjeżdżający obecnie docierają do Ameryki głównie legalnymi kanałami.
To wyjaśnia brak zainteresowania po stronie polskiej. Ale dlaczego Polacy w Chicago czy Nowym Jorku wykazują stosunkowo niewielkie zainteresowanie sprawą zniesienia wiz dla obywateli RP?
– Kolejna przyczyna wspomnianego rozdźwięku tkwić może w postawach samych imigrantów, ich aktywności społecznej, poziomie i gotowości do zaangażowania się w działania na rzecz polonijnego środowiska. A ta niestety nie jest wysoka. Imigranci, zwłaszcza najnowsi, coraz rzadziej włączają się w działania na rzecz własnego środowiska. I Stany Zjednoczone nie są tu wyjątkiem. Z podobną sytuacją mamy do czynienia także w głównych skupiskach polskich imigrantów w Europie. Co więcej, ujawniać tu się może pewna słabość polityki polonijnej; okazuje się, że procesy nawiązywania efektywnej współpracy z Polakami za granicą ciągle jeszcze kuleją, ciągle nie są wystarczające. Spora część nowych imigrantów może nawet nie wiedzieć, że istnieje możliwość jakiekolwiek zaangażowania się.
Część środowiska polonijnego jest otwarcie przeciwna przyłączeniu Polski do programu ruchu bezwizowego. Jak wytłumaczyć źródło tej niechęci? Dlaczego amerykańska Polonia nie mówi jednym głosem w sprawie zniesienia wiz turystycznych dla Polaków?
– Muszę przyznać, że jestem nieco zaskoczona stwierdzeniem, że część polonijnego środowiska jest przeciwna przyłączeniu Polski do programu ruchu bezwizowego. Dotychczas bowiem nie spotkałam się z takimi opiniami. Nie dotarłam również do badań opinii, sondaży, czy innych analiz, które potwierdzałby to stanowisko. Jeżeli takie opinie się pojawiają, traktowałbym je raczej ostrożnie. Inną kwestią jest natomiast to, że zniesienie wiz zaczyna tracić dla Polaków po prostu znaczenie. Związane jest to z procesami przemian procesów migracyjnych, o których już wspominałam. Stąd też, co podkreśla socjolog prof. Krystyna Iglicka, zniesienie wiz może mieć dla Polaków bardziej charakter symboliczny niż praktyczny. A zatem to nie negatywne nastawienie względem programu ruchu bezwizowego, a raczej zmiana kontekstu, zmiana postrzegania ważności wiz dla samych Polaków może tu odgrywać rolę.
Imigranci, zwłaszcza najnowsi, coraz rzadziej włączają się w działania na rzecz własnego środowiska. I Stany Zjednoczone nie są tu wyjątkiem "
Polonia amerykańska ma opinię rozbitej i wewnętrznie skłóconej. Czy to prawdziwy obraz?
– Spotkałam się z takimi opiniami. Napięcia te występowały pomiędzy poszczególnymi falami emigracyjnymi, czyli niejako na linii nowi emigranci–stara diaspora. Na przykład kiedy popatrzymy wstecz, z historycznej perspektywy, zobaczymy szereg napięć pomiędzy polityczną emigracją wojenną i powojenną a wcześniejszą ekonomiczną falą emigracyjną. Podziały międzygeneracyjne były tu na tyle duże, że imigranci powojenni tylko w niewielkim stopniu włączali się w działania istniejących organizacji polonijnych. Woleli po prostu stworzyć własne organizacje i stowarzyszenia. Na przestrzeni lat mieliśmy też do czynienia z różnymi tarciami ideologicznymi, konfliktami różnych interesów pomiędzy poszczególnymi organizacjami polonijnymi. Opisując sytuację Polonii chicagowskiej przed rokiem 1990, amerykańska socjolog Mary Erdmans ukuła nawet termin „Opposite Poles” („skłóceni Polacy” – tłum. red.).
Czy Polonia w innych krajach różni się pod tym względem?
– Napięcia nie są cechą typową wyłącznie dla Polonii amerykańskiej. Podobne tendencje występują i w innych środowiskach imigracyjnych w Stanach Zjednoczonych. Niech przykładem będzie tu środowisko ukraińskiej diaspory w USA. Także i tam mamy przykłady tarć, napięć, powstawania różnych obozów. Podobnie jest też w imigracyjnych środowiskach w Europie, zwłaszcza w krajach będących tzw. tradycyjnym szlakiem migracji ludności polskiej, czyli takich, do których wyjeżdża się od bardzo dawna. Warto jednak pamiętać, że pomimo podziałów środowisko imigracyjne potrafi się konsolidować, łączyć, mówić jednym głosem. Dzieje się tak zwłaszcza w sytuacji naruszenia szeroko rozumianych interesów politycznych, ekonomicznych i społecznych kraju pochodzenia oraz interesów grupowych.
Polonia potrafi zjednoczyć się w sprawach pomocowych i wizerunkowych. Wydaje się też żywo zainteresowana polskim życiem politycznym. Jednocześnie zaangażowanie w politykę amerykańską, na wszelkich jej szczeblach jest znikome. Jak wytłumaczyć ten brak zaangażowania Polaków w amerykańską, chicagowską czy nowojorską politykę?
– Reakcje polskich środowisk emigracyjnych na pojawiające się informacje o „polskich obozach śmierci” są tu świetnym przykładem. Innym niech będzie sytuacja Polski w roku 1989, czyli w czasie upadku komunizmu. Mobilizacja i integracja środowiska imigracyjnego była wówczas bardzo duża. W fachowej literaturze sytuację taką nazywamy aktywnością o charakterze reaktywnym. Oznacza ona gotowość do zaangażowania się w działania na rzecz własnego środowiska w momencie zagrożenia jego interesów; w jakieś niesprzyjającej i trudnej sytuacji. Tendencja ta nie powinna dziwić aż tak bardzo. Proszę pamiętać, że grupy etniczne, grupy imigranckie to także grupy interesów: społecznych, politycznych i ekonomicznych. Zatem poziom społecznej aktywności może wzrastać w konkretnych sytuacjach, np. wtedy, kiedy występuje zagrożenie tych szeroko pojętych interesów grupowych. Przeprowadzone dotychczas badania wskazują ponadto, że Polscy imigranci mają tendencję do wycofywania się do sfery prywatnej. Okazują dystans do wszelkich zinstytucjonalizowanych form aktywności. Stąd też tak rzadko się angażują. Jednocześnie cechuje ich tendencja do podtrzymywania tradycji, kultury i dbałość o dobre imię kraju.
Czy różnice pokoleniowe i przynależność do różnych fal emigracyjnych mają związek z aktywnością polityczną i społeczną Polonii?
– Tak, związek ten wydaje się być istotny. Ponownie odwołam się tu do istniejących diagnoz. Badania przeprowadzone przez Instytut Zachodni w Poznaniu w roku 2013 w ramach projektu „Polityka polonijna w praktyce”, w którym brałam również udział, wyraźnie wskazują, że aktywność społeczna polskich imigrantów – także tych w USA – zależy między innymi od takich czynników jak: okres przebywania na emigracji, czas wyjazdu i wiek imigranta. Oznacza to, że postawy aktywne przeważają głównie wśród tych osób, które na emigracji przebywają od dłuższego czasu, które opuściły Polskę przed rokiem 1989, mających więcej niż 45 lat. Wśród emigrantów poakcesyjnych, czyli tych, którzy wyjechali z Polski po roku 2004, ludzi młodych, mających od 24 do 44 lat – poziom uczestnictwa w życiu społeczności imigracyjnej jest znacznie niższy.
Badania wyraźnie wskazują, że Polacy nie są zainteresowani pozostaniem w USA nielegalnie, po wygaśnięciu ważności otrzymanej wizy"
Skąd biorą się te różnice?
– Znów w grę wchodzi kilka czynników. Po pierwsze nowi emigranci nie zamykają się tak bardzo we własnym kręgu, są bardziej otwarci na integrację z szerszym społeczeństwem. Są też lepiej do tej integracji przygotowani niż ich poprzednicy, chociażby pod względem znajomości języka angielskiego. Oprócz tego bierność ta może być spowodowana dystansem najnowszych emigrantów wobec różnych instytucji. Zwykle nowi emigranci mają niedużą wiedzą o organizacjach polonijnych, nie uważają ich za atrakcyjne, nie widzą potrzeby angażowania się. To główne powody, choć istnieje cała masa zależności i uwarunkowań, które wpływają na różnice w poziomie aktywności społecznej przedstawicieli różnych fal emigracyjnych.
Czy Pani zdaniem istnieje sposób na zaktywizowanie Polonii? Kto może i powinien to zrobić, i w jaki sposób tego dokonać?
– Formułowanie rekomendacji i skutecznych praktyk jest zawsze wyzwaniem. Myślę, że opcji jest wiele. W tym aspekcie eksperci mówią o: tworzeniu kampanii informujących o możliwościach zaangażowania się; nawiązywaniu współpracy pomiędzy przedstawicielami Polonii z polskimi władzami szczebla lokalnego; prowadzeniu działań wizerunkowych; modernizacji istniejących organizacji polonijnych. Wśród tych propozycji pojawiają się także dotyczące realizacji projektów prowadzących do międzygeneracyjnego transferu wiedzy i doświadczeń, których celem byłoby zbliżenie „starej” i „nowej” emigracji. Z badaczami Instytutu Zachodniego opracowaliśmy poradnik „Jak zaangażować się we współpracę z Polską? E-poradnik dla Polaków na emigracji”, który zawiera opis różnych propozycji działań. Jest on dostępny bezpłatnie, zachęcam zatem do skorzystania. Ważne jest, by pamiętać, że wszelkie zmiany powinny się odbywać na dwóch poziomach. Z jednej strony na poziomie samych organizacji, z drugiej strony w głowach zwykłych ludzi.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Fiń – socjolog, badacz, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Specjalizuje się w socjologii migracji, socjologii kultury i metodach badań społecznych. Pracę doktorską obroniła w 2012 roku w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Doświadczenie naukowo-badawcze zdobywała w Polsce oraz poza jej granicami; m.in. w USA, i we Włoszech. Stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej oraz Schevchenko Scientific Society in America. W latach 2006–2008 realizowała badania na temat relacji pomiędzy polskimi i ukraińskimi imigrantami w USA. W roku 2013 zaangażowana była w realizowany przez Instytut Zachodni w Poznaniu projekt „Polityka polonijna w praktyce”. Obecnie prowadzi badania nad procesami współczesnych migracji Polaków do USA i Polonią nowojorską. Zaangażowana jest również w międzynarodowy projekt „East European Migration During the Cold War” oraz w badania nad cyfryzacją dziedzictwa kulturowego w Polsce. Przez wiele lat łączyła pracę naukową z praktyką badawczą, biorąc udział w wielu projektach realizowanych przez instytucje naukowe oraz firmy badawcze. Członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii oraz Jagiellońskiego Centrum Studiów Migracyjnych.
Poradnik „Jak zaangażować się we współpracę z Polską? E-poradnik dla Polaków na emigracji”: http://www.iz.poznan.pl/news/839_e-poradnik.pdf