Rankiem 8 lutego 1895 r. do plebanii św. Jadwigi wtargnęła, wyłamując drzwi, duża grupa parafian, głównie kobiet, uzbrojonych w garnki, patelnie i inne akcesoria kuchenne oraz pieprz, którym sypały w oczy policjantom. Przybyłe na miejsce dodatkowe siły policyjne z bronią w ręku opanowały sytuację i dokonały aresztowań. Kilka osób, w tym policjanci, odniosło obrażenia. Napastnikami byli zagorzali zwolennicy ks. Antoniego Kozłowskiego, chcący widzieć go na stanowisku proboszcza parafii św. Jadwigi...
Kościół pod wezwaniem św. Jadwigi, księżnej śląskiej, stanął w grudniu 1888 r. w dzielnicy Bucktown z inicjatywy Polaków mieszkających na obrzeżach parafii św. Stanisława Kostki. Jej proboszcz, ks. Wincenty Barzyński CR, czyli zmartwychwstaniec, pomógł w zakupie parceli, na której wzniesiono obszerny budynek mieszczący kościół, szkołę i mieszkania prowadzących ją sióstr nazaretanek.
Pierwszym proboszczem nowej parafii, liczącej wówczas 230 rodzin, został ks. Józef Barzyński, brat Wincentego. Parafian przybywało w szybkim tempie i w 1894 r. było już 1300 rodzin. Aby pomóc przepracowanemu proboszczowi, w maju tego samego roku do parafii został przyjęty – niedawno przybyły z Europy – młody i energiczny ks. Antoni Kozłowski, szybko zdobywający sympatię parafian, których setki podpisywały na jesieni petycję o mianowanie proboszczem nowego kapłana. Aby zakończyć narastanie niechęci między duchownymi i spowodowaną nimi wrogość wśród parafian, arcybiskup Patrick Feehan nakazał ks. Kozłowskiemu opuszczenie parafii. Nasilające się wzburzenie jego zwolenników doprowadziło 8 lutego do gwałtownych zajść na plebanii. Kościół został tymczasowo zamknięty, a ks. Antoni Kozłowski w maju założył niezależny od archidiecezji Polski Kościół Narodowy, do którego odeszła za nim większość parafian.
W otwartym ponownie w czerwcu 1895 r. kościele św. Jadwigi pozostało zaledwie 300 rodzin. Jednak w ciągu kilku lat przybyło ich tyle, że dotychczasowy budynek przestał wystarczać. W czerwcu 1899 r. położono kamień węgielny pod nowy kościół, który zaprojektował wybitny architekt Adolphus Druiding.
W czasie obchodów 25-lecia w 1913 r. parafia liczyła już 2000 rodzin, a do szkoły chodziło 1880 dzieci, nauczanych przez 33 siostry nazaretanki. Liczby te z roku na rok wzrastały, Jadwigowo rozkwitało. W 1921 r. parafianie sfinansowali budowę dodatkowego trzypiętrowego budynku szkolnego dla ponad 2500 uczniów.
Złoty jubileusz św. Jadwigi w 1938 r. był obchodzony przez imponującą liczbę 3000 rodzin. Z myślą o parafianach, zwłaszcza starszych, mieszkających na zachód od ulicy Western, a więc dość daleko od kościoła, kupiono opuszczony przez Węgrów kościółek przy Washtenaw w pobliżu Fullerton, który działał jako misja św. Jadwigi aż do roku 1978, kiedy decyzją kardynała został zamieniony na ośrodek dla głuchoniemych katolików. Obecnie – w niezmienionej formie zewnętrznej, łącznie ze zwieńczoną krzyżem wieżą – stanowi własność prywatną.
Przez całe dziesięciolecia nic nie zapowiadało dramatycznej zmiany, jaka nastąpiła w latach 50. XX w., kiedy rozpoczęła się budowa autostrady Northwest (obecnie John F. Kennedy), przecinającej na pół obszar parafii, dotychczas jednej z największych w archidiecezji. Setki zamieszkujących ją rodzin straciło domy i wyniosło się do innych dzielnic lub na przedmieścia. Liczba dzieci w szkole spadła do 700.
W latach sześćdziesiątych w okolicy zaczęli osiedlać się Latynosi. Dziś stanowią oni znaczną część parafian św. Jadwigi. Jest też dla nich odprawiana w niedzielę msza św. po hiszpańsku.
Obecny proboszcz, ks. Tomasz Wojciechowski CR, przyjechał z Polski 7 lat temu. Od 6 lat jest w parafii św. Jadwigi, 4 pierwsze lata służył jako wikary. O Polonii, której – jak mówi – wciąż się uczy, wyraża się z uznaniem i sympatią. „Około 60 osób obecnych teraz (w sierpniu – przyp. red.) na polskiej mszy – to mniej niż zwykle; po wakacjach będzie ich więcej. Jednak nie są to parafianie, którzy mieszkają na tym terenie. Są wśród nich tylko 2–3 polskie rodziny, reszta przyjeżdża z innych dzielnic Chicago, a nawet z tak daleka jak Lake Zurich czy Lake Geneva. Wszyscy są mocno związani z parafią, proszą o śluby i chrzty po polsku, mamy również polskie pogrzeby”.
Przez całe dziesięciolecia nic nie zapowiadało dramatycznej zmiany, jaka nastąpiła w latach 50. XX w., kiedy rozpoczęła się budowa autostrady Northwest (obecnie John F. Kennedy), przecinającej na pół obszar parafii, dotychczas jednej z największych w archidiecezji..."
Z rodzin mieszkających w pobliżu część chodzi do innych polskich kościołów, ponieważ u św. Jadwigi nie ma katechizacji w języku polskim. Wprawdzie jest wielu młodych mieszkańców, ale są to przeważnie rodziny z małymi dziećmi. Szkoła parafialna została zamknięta, teraz w jej budynku działa szkoła czarterowa.
Skład parafian często się zmienia, gdyż Bucktown jest dzielnicą młodych ludzi – studentów, młodych prawników, lekarzy i innych profesjonalistów, którzy po studiach wyjeżdżają tam, gdzie dostają pracę. Są tu kilka lat i odchodzą.
Ksiądz rozmawia z parafianami, wysłuchuje ich problemów, szczególnie kiedy spotykają się przy kawie w kościelnej salce po każdej niedzielnej mszy. Rozmawiają o różnych swoich sprawach, dzielą się radościami i smutkami, radzą sobie wzajemnie w chorobach, nawet kiedy ktoś straci pracę, pomagają mu znaleźć inną. A kościół stara się wychodzić naprzeciw ich potrzebom.
Przy parafii działa grupa Matek Różańcowych, skupiająca mimo nazwy również mężczyzn. W niedzielę przed mszą, o godz. 9 odmawiają różaniec, modlą się za Polonię, za pracujących tu księży, o powołania. Kiedy powstał projekt stworzenia przez organistkę grupy rodzin modlących się wspólnie z dziećmi – bo jak podkreśla ksiądz, pierwszym kościołem jest zawsze rodzina – było nawet dla nich specjalne błogosławieństwo. Uczestnicy przyjeżdżali z różnych parafii, ale teraz jakoś to ucichło.
Polacy są bardzo hojni, chcą pomagać. Na każdy apel odpowiadają pozytywnie. Kupują obrusy, ofiarują stułę lub ornat, przywożą dla kościoła dary z Polski. Zawsze chętni do pomocy, nawet sprzątają przed uroczystościami. „To takie porządne sprzątanie – dodaje ksiądz – z myciem podłóg i ławek, tak jak się w polskich domach sprząta przed świętami”.
Działające przy parafii polskie grupy to ludzie z różnych okolic. Są m.in. marszałkami w kościele, lektorami czytającymi na mszy świętej. Polskich ministrantów przywożą rodzice nawet z daleka, nie tylko na niedzielne nabożeństwa, ale – jak mówi ks. Tomasz – na każde zawołanie.
Przed kilkoma laty powstał pomysł zachowania polskości przy jednoczesnym pozostaniu „one body in Christ” – jednym ciałem w Chrystusie. W tym duchu wielkie uroczystości, jak Boże Ciało czy całe wielkanocne Triduum Paschalne, całe Boże Narodzenie – odbywają się w trzech językach. Msza jest głównie po angielsku, natomiast czytania, modlitwa wiernych czy nawet pieśni – są tak podzielone, że każda grupa etniczna ma w nich swój udział. Dzięki temu ludzie uczestniczą wspólnie w nabożeństwach i poznają się wzajemnie.
Informacje o działalności parafii można znaleźć pod adresem www.sthedwigbucktown.org
Krystyna Cygielska
Zdjęcia: arch. parafii św. Jadwigi, Krystyna Cygielska