Nasi rodacy za granicą są wartością, wobec której nie powinna się odbywać gra polityczna - mówi PAP szef gabinetu prezydenta Adam Kwiatkowski, który w Kancelarii będzie kierował biurem ds. kontaktów z Polakami za granicą. Ws. Polonii deklaruje współpracę z MSZ i Senatem.
Kiedy w Kancelarii Prezydenta ruszy biuro do spraw kontaktów z Polakami za granicą?
Jesteśmy na końcowym etapie tworzenia zespołu ludzi, którzy będą się zajmować problemami relacji między Polską a 20 mln naszych rodaków noszących Polskę w sercu mieszkających na całym świecie. Z racji zajmowanej funkcji, przez moje ręce przechodzi poczta - widzę, jak wielu Polaków z różnych części świata wiąże z tym biurem nadzieje. Miałem już zaszczyt gościć w Pałacu Prezydenckim prezesa Rady Polonii Świata pana Jana Cytowskiego. Umówiliśmy się, że na następnym spotkaniu - na przełomie października i listopada - gdy znowu będzie w Polsce - porozmawiamy o rozwiązaniach i wsparciu, którego my możemy oczekiwać ze strony Polaków za granicą, z drugiej strony dowiemy się, jakiego nasi rodacy potrzebują wsparcia od prezydenta. Tych zagadnień jest, jak wynikało z naszej rozmowy, co najmniej kilka.
Jakie są te główne?
Przede wszystkim oczekiwanie większego zaangażowania w walce o dobre imię Polski, o to, aby wszelkie próby fałszowania historii, czy zniesławiania Polski spotykały się z jeszcze bardziej stanowczą reakcją władz polskich.
Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że zupełnie inna jest sytuacja Polaków na Wschodzie - którzy albo byli siłą wywożeni, albo znaleźli się za granicą, gdy ta została przesunięta - a zupełnie inna w Ameryce Południowej, gdzie jeśli nie zaczniemy podejmować szybkich działań, osoby o polskich korzeniach stracą kontakt z Polską. Po kolei powinniśmy zarysować główne problemy rodaków mieszkających w różnych częściach świata i szukać odpowiednich narzędzi działania, by wspierać ich w podtrzymywaniu polskości.
Czy biuro będzie miało oddzielny budżet na realizację lub wspieranie projektów związanych z Polakami za granicą, Polonią? Jak widzi Pan współpracę z MSZ, który środkami na rzecz Polonii dysponuje? A także z Senatem, który ma doświadczenie we współpracy z Polonią?
Nasi rodacy za granicą są wartością, wobec której nie powinna się odbywać gra polityczna. Wierzę, że bez względu na to, w jakim urzędzie pracujemy czy z jakiej jesteśmy opcji politycznej, możemy wypracować przynajmniej w niektórych ważnych dla Polaków za granicą kwestiach pewien konsensus. I do tego będę dążyć.
Z jednej strony mamy Senat, który ma duże doświadczenie w budowaniu relacji między Polakami za granicą a Polską. Został on jednak decyzją polityczną koalicji pozbawiony najważniejszego narzędzia, czyli pieniędzy na realizowanie tej polityki. Sprzeciwiała się temu cała opozycja i praktycznie wszystkie organizacje polonijne. Dziś te pieniądze są w MSZ, z którym również będziemy współpracować. Przedstawiciele państwa, którzy są pierwszymi punktami styku rodaków za granicą z Polską to konsulowie rozsiani po całym świecie. Wierzę, że to będą obszary bliskiej współpracy, bo jest ona potrzebna. Bardzo wiele rzeczy można zrobić bez pieniędzy, ale chcąc je zrobić, trzeba używać wszystkich dostępnych narzędzi znajdujących się w rękach państwa.
Czy prezydent będzie przekonywał senatorów do poparcia wniosku ws. referendum 25 października? PO ma większość w Senacie, a jego zgoda do zarządzenia przez prezydenta referendum jest konieczna.
Mam głęboką nadzieję, że senatorowie, którzy będą podejmować tę decyzję, zdają sobie sprawę z oczekiwań społecznych. Liczę, że partia, która ma w nazwie obywatelskość, da obywatelom możliwość wypowiedzenia się. Wierzę w mądrość senatorów i w to że pomimo politycznych przynależności, oddadzą głos najważniejszej władzy, czyli społeczeństwu.
Pojawiają się zarzuty, że prezydent wnioskując o zarządzeniu referendum na 25 października wpisuje się w kampanię PiS.
Bardzo wiele zarzutów pojawia się wobec działań pana prezydenta. Powtórzę, przedstawiciele reprezentatywnych grup społecznych, liderzy inicjatyw, którzy zebrali olbrzymią liczbę podpisów - prawie 6 mln - poprosili prezydenta o spotkanie i o to, by te pytania Polakom postawić. Prezydent się do tej prośby przychylił.
Premier Ewa Kopacz mówi, że oczekiwałaby od prezydenta rozszerzenia pytań w referendum m.in. dot. finansowania kościołów, przywilejów związków zawodowych, programu in vitro czy przywilejów parlamentarzystów. To miałoby przekonać o tym, że prezydenckie referendum nie jest elementem kampanii.
Trudno komentować słowa premier Kopacz. Jeszcze raz powtórzę. Pytania, które proponuje prezydent, są poparte milionami podpisów. Pytania, których zadanie sugeruje premier Kopacz, takiego poparcia nie mają.
Premier chce spotkać się z prezydentem. Prezydent odpowiada, że jest w kontakcie z szefem MSZ i wicepremierem, ministrem obrony narodowej. Jednak np. ws. zapowiadanej przez Andrzeja Dudę propozycji 500 zł na dziecko wymiana wypowiedzi prezydenta i premiera odbywała się przez media.
W Kancelarii Prezydenta trwają prace nad przygotowaniem projektów ustaw, o których mówił prezydent podczas kampanii. Prace są na różnym poziomie zaawansowania. Proszę pamiętać, że prezydent pełni urząd stosunkowo niedługo. Pewne rzeczy wymagają uzyskania opinii, rozmów z legislatorami. W wielu sytuacjach musimy rozmawiać o wariantach, jest kilka możliwości rozwiązania danego problemu. Jeśli chodzi o apele pani premier - to z jednej strony mówi, by nie kontaktować się przez media, a z drugiej strony to robi i wygłasza apele i oświadczenia głównie na konferencjach prasowych i briefingach.
Prezydentura Andrzeja Dudy rozpoczęła się od wizyt krajowych – dokończenie objazdu wszystkich powiatów rozpoczętego w kampanii wyborczej. Teraz mamy serię wyjazdów zagranicznych. Czy krajowe będą kontynuowane?
Taką deklarację prezydent złożył i będzie ją realizował. Prezydent bardzo poważnie to zobowiązanie traktuje.
Rozmawiała Katarzyna Nocuń (PAP)
fot.PAP
[ot-video type="youtube" url="http://youtu.be/u3jUWbILcMs"]
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.