Bomba umieszczona na motocyklu eksplodowała w poniedziałek przed hinduistyczną świątynią w centrum Bangkoku, zabijając co najmniej 27 osób, w tym kilkoro obcokrajowców - podały tajlandzkie media. Zdaniem rządu zamach miał zaszkodzić krajowej turystyce.
"Sprawcy chcieli zniszczyć tajlandzką gospodarkę i turystykę, ponieważ do zajścia doszło w sercu dzielnicy popularnej wśród turystów" - powiedział minister obrony Prawit Wongsuwan agencji Reutera.
Bomba na motocyklu eksplodowała przed chętnie odwiedzaną przez turystów i Tajów hinduistyczną świątynią Erawan, położoną przy dużym skrzyżowaniu i w pobliżu luksusowych hoteli, centrów handlowych, biur i szpitala.
Tajlandzkie media, na które powołuje się Reuters, mówią o co najmniej 27 ofiarach śmiertelnych, w tym 10 mężczyznach i 17 kobietach. Według policji wśród zabitych są obcokrajowcy, w tym dwie osoby z Chin i jedna z Filipin, a rannych zostało ok. 78 ludzi, w większości pochodzących z Chin i Tajwanu. Z kolei agencja AFP informuje za tajlandzką policją, że w zamachu zginęło 16 osób, w tym Chińczyk i Filipińczyk. Bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć.
Rzecznik rządzącej w Tajlandii junty wojskowej, Weerachon Sukhondhapatipak, przekazał, że w okolicy świątyni policja wykryła drugi, niezdetonowany ładunek.
Telewizja Nation podała za premierem Prayhuthem Chan-Ochą, że władze zamierzają utworzyć "gabinet wojenny" koordynujący odpowiedź na wybuch. Wicepremier Prawit Wongsuwon powiedział dziennikarzom, że władze nie ustaliły jeszcze sprawców eksplozji i nie mogą potwierdzić, czy incydent miał podłoże polityczne.
Bangkok był stosunkowo spokojny, odkąd w maju ub. roku rządy w kraju przejęła armia, odsuwając od władzy rząd cywilny po kilku miesiącach protestów przeciw poprzedniemu gabinetowi. Agencja AP zauważa jednak, że w ostatnich miesiącach w kraju narastało napięcie, spowodowane zapowiedzią junty, że być może nie rozpisze wyborów parlamentarnych przed 2017 r. i zamierza wprowadzić do konstytucji zapis, pozwalający jej na zastąpienie demokratycznie wybranego gabinetu przez "nadzwyczajne rządy".
Reuters przypomina tymczasem, że władze prowadzą walkę z islamskimi separatystami na zdominowanym przez buddystów południu, zauważa jednak, że rebelianci rzadko przeprowadzali dotąd ataki poza obszarami uznawanymi za ich bastion.
Skrzyżowanie Rajprasong, przy którym doszło w poniedziałek do eksplozji, w 2010 r. przez długie miesiące było miejscem antyrządowych protestów organizowanych przez zwolenników byłego premiera Thaksina Shinawatry, który w 2006 r. został obalony w wojskowym zamachu stanu.(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama