Jedna trzecia z 67 republikańskich parlamentarzystów, którzy w maju otrzymali od gubernatora Bruce’a Raunera czeki, nie zrealizowała ich, uznając gubernatorską wypłatę za próbę wpłynięcia na ich głosy w debacie budżetowej.
Wszyscy republikańscy parlamentarzyści otrzymali w maju od gubernatora czeki w wysokości od 3 do 10 tys. dol, w sumie na blisko 400 tys. dolarów. Gubernator Rauner użył w tym celu pieniędzy pozostałych po kampanii wyborczej, co przez ekspertów finansowych zostało uznane za posunięcie tyleż niekonwencjonalne, co kontrowersyjne.
Podobnego zdania jest 22 parlamentarzystów, którzy dotychczas nie zrealizowali gubernatorskich czeków. – Nie chciałem, żeby wyglądało to na próbę wywierania nacisku, dlatego wstrzymuję się z realizacją czeku – powiedział NBC5 poseł stanowy David Reis. Podobnie niekomfortowo poczuł się poseł Don Moffitt, który „wolałby, aby takich wpłat dokonywano już po zakończeniu debaty budżetowej”. Poseł zamierza poczekać z wpłatą swojego czeku na uchwalenie stanowego budżetu.
Praktyka opłacania parlamentarzystów z kampanijnych funduszy nie jest niczym nowym, korzystają z nich także czołowi politycy demokratyczni, wśród nich marszałek stanowego sejmu Michael Madigan czy prezydent senatu John Cullerton. Różnica polega na tym, że po finansowe środki politycznej perswazji sięgają zwykle przed wyborami, a nie w czasie kluczowego dla stanu procesu legislacyjnego.
(gd)
Reklama