Chicagowskie szkolnictwo zwalnia z pracy 1400 osób, ponieważ zaciągnęło kolejną pożyczkę, by wpłacić na poczet funduszy emerytalnych nauczycieli 634 mln dolarów.
Decyzję o zwolnieniu z pracy potępił związek zawodowy nauczycieli (Chicago Teachers Union, CTU), który prowadzi ze szkolnictwem negocjacje w sprawie nowego kontaktu.
Wśród pracowników, którzy stracą zatrudnienie są nauczyciele i personel administracji kuratorium (Chicago Public Schools, CPS). Pełniący obowiązki szefa CPS Jesse Ruiz oświadczył, że redukcje etatów są konieczne, ponieważ szkolnictwo musi poczynić cięcia w wydatkach na przynajmniej 200 mln dolarów.
Winą za kryzys finansowy oświaty obarczył Ruiz parlament stanowy, który nie poczynił koniecznych kroków prewencyjnych i interwencyjnych.
W pierwszym głosowaniu w ubiegłym tygodniu parlamentarzyści odrzucili ustawę odraczającą wypłatę zobowiązań emerytalnych. W miniony wtorek mieli podjąć kolejną próbę zatwierdzenia tej samej ustawy, ale do głosowania nie doszło.
Burmistrz Rahm Emanuel, do którego należy ostatnie słowo w sprawie chicagowskiej oświaty publicznej stwierdził, że władze stanu wielokrotnie zawiodły lokalne szkolnictwo. Przypomniał, że CPS jest jedynym okręgiem szkolnym w Illinois, którego podatnicy muszą dokładać − decyzją władz stanu − nie tylko do emerytur własnych pedagogów, ale również nauczycieli z innych okręgów szkolnych w Illinois.
Emanuel prowadzi starania o likwidacje niesprawiedliwego zapisu. Jego wysiłki jak dotąd były nieskuteczne; ustawodawcy ze Springfield nie podejmują dialogu na ten temat.
(ao)
Reklama