Miliarder Donald Trump, jeden z kilkunastu kandydatów do republikańskiej nominacji na prezydenta USA, wystąpił 29 czerwca przed członkami City Club of Chicago. Przywitany został protestami Latynosów.
Demonstracja odbyła się pod restauracją, w której odbywało się spotkanie w dzielnicy River North. Protestowano przeciwko wypowiedziom Trumpa, który kilka dni temu stwierdził, że przez granice z Meksykiem przedostają się do Stanów Zjednoczonych elementy przestępcze, głównie dilerzy narkotyków i gwałciciele.
Blisko 350 członków City Club of Chicago − biznesmenów i działaczy społecznych − słuchało wystąpienia miliardera. Bilety na wystąpienie Trumpa rozeszły się w przedsprzedaży bardzo szybko. Chętnych było aż 2 tys. i Trump nawet zamierzał zmienić miejsce wystąpienia na większe, jednak bez powodzenia.
Wcześniej tego samego dnia kandydat rozmawiał z redakcją gazety „Chicago Tribune”. Odnosząc się do kwestii ważnych dla Chicago Trump stwierdził, że policja powinna być bardziej twarda i zdecydowana w walce z przestępczością. Jego zdaniem, przemoc wymknęła się spod kontroli i szkodzi wizerunkowi miasta.
Dodatkowo republikanin ubolewał, że płaci zbyt duże podatki w Chicago od wieżowca Trump Tower. Jego zdaniem podatki powodują odpływ przedsiębiorczości. Z tego powodu krytykował też stany Wisconsin i New Jersey, gdzie gubernatorami są (odpowiednio) Scott Walker i Chris Christie, jego rywale wyborczy.
Przypomnijmy, że z powodu antyimigracyjnych wypowiedzi Trumpa hiszpańskojęzyczna telewizji Univision odwołała transmisję konkursu piękności Miss USA, którego współwłaścicielem jest miliarder.
Podczas wizyty w Chicago Trumpowi towarzyszyli jego córka Ivanka i syn Donald junior.
(ao)