Burmistrz Rahm Emanuel zwrócił się do rady miasta o zgodę na zaciągnięcie pożyczki w wysokości 1,1 mld dolarów. Pieniądze będą przeznaczone m.in. na plan restrukturyzacji zadłużenia, wypłatę z przegranej przez miasto sprawy i zaległe płace dla policjantów.
Największa pożyczka za urzędowania Emanuela zwiększy poziom zadłużenia długoterminowego miasta i przedłuży czas spłacania długu, przerzucając go też na kolejne pokolenia. Wzrosną też koszty pożyczki ze względu na niedawne obniżenie zdolności kredytowej Chicago przez jedną z głównych agencji ratingowych.
Jednak włodarze miasta mogą nie mieć innego wyjścia, jeżeli nie chcą ograniczać usług miejskich i zwiększać podatków. I tak np. 350 mln z całej kwoty miałoby zostać przeznaczone na restrukturyzację zadłużenia (by w mniejszym stopniu obciążać nim przyszłe pokolenia); 62 mln na wykonanie wyroku sądu związanego z decyzją byłego burmistrza Richarda Daley naruszającą miejską umowę dzierżawy; 35 mln na nietrafny zakup przez tego samego burmistrza gruntu pod Michael Reese Hospital z myślą o igrzyskach olimpijskich w 2016 roku.
Z kolei 75 mln dol. trafi do policjantów, by pokryć ich zaległe wynagrodzenia. Ta część pożyczki będzie miała dwuletni termin spłaty, podczas gdy reszta – od 20 do 30 lat.
Pożyczka pokryje także skutki obniżonej zdolności kredytowej miasta. 181 mln dol. będzie przeznaczone na spłatę pożyczki z 2005 r. na pomarańczową linię CTA. Termin spłaty wypadał w 2030, ale pożyczkodawca miał prawo domagać się w takiej sytuacji dodatkowego zabezpieczenia.
Deficyt budżetowy miasta na 2016 ma sięgać od 749 do 968 mln dolarów. Za poprzedniego burmistrza urzędującego 22 lata największy w historii miasta był w 2011, kiedy wynosił 655 mln dolarów. Jak władze miasta poradzą sobie z taką dziurą w budżecie? Zapewne z pomocą przyjdą cięcia lub nowe podatki. Zewnętrzni analitycy przewidują wzrost podatku od nieruchomości.
(as)
Reklama