W Chicago odbyły się obchody 25-lecia istnienia Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Wietrzne Miasto wybrano na zagraniczne miejsce świętowania srebrnego jubileuszu z uwagi na fakt, iż Polonia amerykańska jest najliczniejsza w świecie, a Chicago drugim największym polskim miastem po Warszawie.
Longin Komołowski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, w 25-lecie powstania organizacji w rozmowie z Andrzejem Kazimierczakiem zapowiada starania na rzecz utrzymania więzi Polonii z krajem ojczystym i zacieśnienie współpracy z organizacjami polonijnymi w Ameryce.
Andrzej Kazimierczak: Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” strzeliło okrągłe 25 lat. Co zaliczyłby Pan do największych osiągnięć stowarzyszenia w minionym ćwierćwieczu?
Longin Komołowski: – Udało nam się w ogromnym stopniu zrealizować najważniejsze cele działalności stowarzyszenia – podtrzymać więź pomiędzy krajem a Polonią rozsianą po całym świecie, ze szczególnym uwzględnieniem Polaków na Wschodzie. Przez całe ćwierćwiecze w miarę naszych możliwości wspieraliśmy nauczanie języka polskiego poza krajem, działając aktywnie na rzecz polskiego dziedzictwa kulturowego. Stowarzyszenie występowało w obronie praw polskiej mniejszości narodowej i jednocześnie promowało młodych Polaków w rozwoju ich talentów. W tych i innych dziedzinach możemy poszczycić się szeregiem ważnych osiągnięć.
Które z nich należy uznać za najważniejsze?
– Niewątpliwie największym sukcesem była Konferencja „Kraj-Emigracja”, zorganizowana w 1990 r., która zgromadziła w Rzymie pod patronatem Ojca Świętego Jana Pawła II – po raz pierwszy od zakończenia wojny – Polonię oraz Polaków ze Wschodu i z kraju. Konferencja stanowi fundament naszej działalności, będąc duchowym źródłem misji „Wspólnoty Polskiej” - służba Polonii i Polakom z zagranicy.
W konsekwencji organizowane przez nas cyklicznie Zjazdy Polonii i Polaków z Zagranicy służyły wzajemnemu poznaniu i omówieniu wszelkich aspektów współpracy oraz relacji z Polską. Wspólnota wraz z Radą Polonii Świata zorganizowała dotąd cztery zjazdy – w Krakowie w 1992 r., w Warszawie, Pułtusku, Krakowie i Częstochowie w 2001 r., w Warszawie w 2007 r. oraz w Warszawie i Pułtusku w 2012 roku.
Rozumiem, że Wspólnota Polska nie mogła zapomnieć o polonijnych dzieciach, które chciały poznać kraj swoich ojców...
– Przez ćwierć wieku organizowaliśmy i organizujemy pobyty edukacyjne dla polskich dzieci, które pozwalają im nawiązać kontakt z rówieśnikami, opanować język i poznać Polskę. Wystarczy powiedzieć, że tylko w ciągu minionych pięciu lat blisko 15 tys. dzieci z Białorusi, Ukrainy, Rosji, Stanów Zjednoczonych i innych krajów uczyło się języka i poznawało Polskę. Każda wizyta w naszym kraju pozostawia u tych młodych ludzi niezatarte wrażenia. Przy organizacji pobytów dla dzieci współpracowało z nami ponad 100 samorządów. Udało nam się wyzwolić i właściwie spożytkować ogromną energię społeczną.
Równocześnie Wspólnota Polska niezmiennie wspiera polską oświatę w świecie. Wspólnym wysiłkiem z Polonią budujemy i wyposażamy szkoły polonijne, wydajemy podręczniki, przygotowujemy multimedialne pomoce edukacyjne i kształcimy polonijnych nauczycieli. Wśród najważniejszych projektów edukacyjnych adresowanych do szkół polonijnych w USA znalazł się program „Jan Karski – niedokończona misja”, realizowany wspólnie z Muzeum Historii Polski. Przygotowaliśmy ponad 100 wystaw, a do ciekawszych należy ta, którą poświęcono kapelanowi Rodzin Katyńskich, ks. Zdzisławowi Peszkowskiemu, absolwentowi Polskiego Seminarium Duchownego w Orchard Lake w Michigan.
Od wielu dekad Polonię z macierzą łączył sport...
– Światowe Igrzyska Polonijne to największe imprezy sportowe gromadzące po 1000 zawodników. W 16. letnich i 11. zimowych edycjach igrzysk uczestniczyło prawie 30 tys. sportowców. Współorganizatorami igrzysk były m.in. Warszawa, Kraków, Poznań, Sopot, Toruń, Kielce, Zakopane, Szczyrk i Karpacz. W roku 2015 gospodarzem igrzysk jest województwo śląskie, a przyszłoroczne Igrzyska Polonijne planujemy w Arłamowie wspólnie z województwem podkarpackim. Nie ukrywam, że liczymy na rekordowy udział polonijnej młodzieży.
...i folklor.
– Światowe Festiwale Polonijnych Zespołów Folklorystycznych w Rzeszowie i Polonijne Festiwale Dziecięcych Zespołów Folklorystycznych w Iwoniczu gościły już ponad 20 tys. tancerzy i muzyków, dla których tradycyjna kultura ludowa jest prawdziwą pasją. Najliczniejszą grupą uczestników obu festiwali są zespoły folklorystyczne ze Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Jakie wyzwania stoją przed Wspólnotą Polską w przyszłości?
– Ogromnym wyzwaniem jest problem nowej emigracji, czyli młodych ludzi wyjeżdżających od kilku lat z Polski. Staramy się zmniejszyć ilość Polaków wyjeżdżających z kraju, jednak zadaniem „Wspólnoty Polskiej” nie jest dążenie do całkowitego powstrzymania Polaków przed emigracją, bo nie mamy do tego ani odpowiednich środków, ani możliwości. Jesteśmy świadomi, że takie zjawisko nie jest dla naszego kraju korzystne, bo tworzy się ciągle powiększająca się dziura demograficzna, której się nie da wypełnić. Z kraju wyjeżdżają ludzie energiczni, którzy wzięli los w swoje ręce. Nie wyjechali oni wyłącznie za chlebem. W dużej części pragną poprawy sytuacji ekonomicznej, ale przede wszystkim poszukują nowej perspektywy życiowej. Wielu z nich myśli takimi kategoriami: „z moimi talentami i możliwościami, niedostrzeżonymi w kraju, za granicą będę mógł zrobić większą karierę”. Ci ludzie wyjechali, ale najlepiej byłoby, żeby do Polski wrócili. Naszym zadaniem jest stworzenie takich warunków, żeby utrzymywali ciągłą więź z krajem ojczystym. Chcemy więc zbudować takie relacje między Polakami żyjącymi za granicą, by mogli liczyć na wzajemną pomoc . Poprzez działające sprawnie struktury polonijne i kontakty ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” ta więź nie zostanie zerwana i nie nastąpią nieodwracalne procesy asymilacji. Być może, dzięki temu wśród naszych rodaków pojawi się myśl, że trzeba wrócić do Polski.
Zakotwiczyć młodych ludzi w polskości. To trudne wyzwanie dla Wspólnoty...
– To prawda. Ci rodacy, którzy wyjechali z powodu dramatycznych wydarzeń historycznych i ci, którzy wyjechali, by polepszyć swój byt, to - według mnie - dwa różne środowiska. Wcześniej wyobrażałem sobie, że „Wspólnota Polska” powinna działać głównie na rzecz tych, którzy znaleźli się poza granicami kraju w wyniku dramatycznych wydarzeń w naszej historii. Znaleźli się tam, choć nie chcieli jak np. Polacy na Wschodzie, gdy zmieniły się granice naszego kraju, czy uciekinierzy z pokolenia Solidarności. Jednak, kierując się interesem Polski, dążymy do tego, by także pokolenie, które niedawno wyjechało z kraju nie zatraciło więzi ze swoją ojczyzną. Wierzymy, że utrzymanie stałego kontaktu kiedyś zaowocuje i niektórzy powrócą. Wielu na ten krok się nie zdecyduje, bo pobyt poza krajem trwa już bardzo długo - od 2004 r. Od młodych ludzi na Zachodzie często słyszę: „Przyjechałem na rok - chciałem zobaczyć jak to będzie i taki stan trwa od 10 lat. Wciąż czekam”. W wielu przypadkach - szczególnie gdy dołączy rodzina - widać, że ta chęć powrotu jest niewielka. Mamy zobowiązanie wobec Polaków w kraju, by utrzymać więź naszych rodaków z ojczyzną . Możemy tego dokonać dzięki edukacji nowego pokolenia, które urodzi się już za granicą, bowiem zakotwiczenie w polskiej tożsamości jest możliwe dzięki znajomości języka polskiego.
Czy Pana zdaniem możemy spodziewać się fali powrotów?
– Z badań prowadzonych przed dwoma laty w Anglii, Irlandii czy Niemczech wynika, że niestety nie zanosi się na to, by ludzie, którzy w ostatnich latach opuścili kraj, mieli do niego powrócić. Badania dowiodły bowiem, że nie tylko utraciliśmy ludzi energicznych i zaradnych, ale też dobrze wykształconych. Właśnie ci ludzie na Zachodzie dają sobie dobrze radę i ta perspektywa musi martwić, bo to oznacza, że ci ludzie w swej większości do starego kraju nie wrócą. Dochodzą wprawdzie optymistyczne informacje, że więcej osób wraca niż wyjeżdża, jednak ogólnie biorąc, każdego roku coraz więcej osób pozostaje poza granicami kraju. Najczęściej są to młodzi, przedsiębiorczy ludzie, a na powrót do kraju przeważnie decydują się emeryci. W ten sposób nasze społeczeństwo się starzeje i powstaje luka demograficzna niemożliwa do wypełnienia.
Czy od objęcia przez Pana stanowiska prezesa Wspólnoty zacieśniła się współpraca stowarzyszenia z Polonią amerykańską?
– Zdecydowanie tak. Nasze relacje z Kongresem Polonii Amerykańskiej czy Związkiem Nauczycieli Polskich w Chicago są dobre i przynoszą rezultaty. Pojawiają się nowe inicjatywy w dziedzinie edukacji, organizujemy wspólnie pobyty dla dzieci i młodzieży w Polsce. Na nasze festiwale folklorystyczne przyjeżdżają licznie zespoły ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Z rozmów z młodzieżą i wychowawcami wynika, że folklor pozwala im utrzymać polską tożsamość. Ten fakt nie jest w Polsce do końca doceniany. Nasz kraj w szybkim tempie się modernizuje i dla współczesnej polskiej młodzieży folklor wcale nie jest „cool”. Na emigracji często właśnie w zespole folklorystycznym młodzież spotyka się z polskością po raz pierwszy, by dalej ją pielęgnować.
Ameryka jest z naszego punktu widzenia szalenie ważna, bo przecież ocenia się, że mieszka tu ok. 9-10 mln Polaków. Nigdzie na świecie nie ma tak licznej Polonii – dotyczy jej szereg spraw i problemów, które Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” razem z Kongresem Polonii Amerykańskiej i innymi organizacjami polonijnymi powinna rozwiązać.
Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej prowadzi na tym polu bardzo aktywną działalność. Współpracę z KPA cenimy sobie bardzo wysoko - jestem przekonany, że w przyszłości będzie się ona pogłębiać z korzyścią dla obu stron.
Dziękuję za rozmowę.
[email protected]
Reklama