Szare chmury, które we wtorek rano przesłoniły słońce nad Chicago to w rzeczywistości dym przywiany znad kanadyjskiej prowincji Saskatchewan, gdzie płoną lasy. Cienka warstwa dymu unosi się 3 km nad powierzchnią ziemi.
Dym przywiany znad Kanady przez wiatr wygląda jak warstwa chmur, ale znajduje się poniżej ich pułapu – informują służby meteorologiczne. W przypadku pożarów lasów w atmosferze powstaje zjawisko podobne do obserwowanego po wybuchu wulkanu. Cząstki popiołów i dym są unoszone przez prądy powietrzne i mogą pokonywać znaczne odległości.
Oprócz zachmurzenia warstwa dymu i pyłu może powodować zjawisko zwane dyfrakcją, odpowiedzialne za widowiskowy, czerwonawy zachód słońca. Cząsteczki dymu inaczej niż chmury przepuszczają fale świetlne, co powoduje przedostawanie się pasm światła bliższego czerwieni i blokowanie fal o innych długościach.
Zdaniem meteorologa Andrew Krein’a z National Weather Services w Romeoville, dym znad Kanady nie powinnien spowodować zakłóceń telekomunikacyjnych ani utrudnień w ruchu lotniczym.
(gd)
Reklama