W cztery lata od zakończenia swej pierwszej kampanii prezydenckiej Rick Perry ponownie zgłosił swój udział w republikańskim wyścigu o najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.
- Ubiegam się o urząd prezydenta - powiedział w czwartek Perry podczas wiecu w Addison w Teksasie. Perry ponownie przedstawił się Amerykanom jako republikanin z doświadczeniem służby w siłach zbrojnych i jako człowiek, który "stał na czele amerykańskiego stanu odnoszącego największe sulcesy".
Republikańskiemu kandydatowie towarzyszyła grupa weteranów wojennych, a wśród nich znalazła się Taya Kyle, wdowa po "amerykańskim snajperze" Chrisie Kyle'u oraz Marcus Luttrell, którego Perry nazywa "drugim synem". Weterani mieli stanowić przypomnienie pięciu lat służby, którą Teksańczyk odbył w siłach powietrznych USA.
Przemówienie Perry'ego wygłoszone na lotnisku w Addison w pobliżu Dallas w dużej części dotyczyło spraw zagranicznych. Kandydat chciał w ten sposób odeprzeć zarzuty wysuwane przez członków Senatu, że politykom ubiegającym się o urząd prezydenta brakuje doświadczenia na polu polityki zagranicznej.
Jeszcze przed wiecem kampania wyborcza kandydata umieściła w sieci nagranie wideo, w którym Perry przekonuje wyborców, że "mają moc, by odnowić kraj". - Potrzebujemy prezydenta, który zmniejszy różnice partyjne zamiast je powiększać, prezydenta, który ludzi łączy a nie dzieli - mówił republikanin.
Po czwartkowym starcie kampanii Perry udał się do Iowa, gdzie w sobotę w miasteczku Perry weźmie udział w dobroczynnym wiecu na rzecz Puppy Jake Foundation, niedochodowej organizacji, która użycza psów asystentów niepełnosprawnym weteranom. (ak)
Reklama