Kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa piłkarze Sevilli, z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie, zagrają w środę o godz. 1.45 w Warszawie z Dnipro Dniepropietrowsk w finale Ligi Europejskiej. To pierwszy klubowy mecz takiej rangi, który odbędzie się w Polsce.
Hiszpańska drużyna już trzykrotnie triumfowała w rozgrywkach Pucharu UEFA, przekształconego w 2009 roku w Ligę Europejską (2006, 2007, 2014). Piłkarze Dnipro nigdy dotychczas nie zdobyli tego trofeum, jednak nie tylko dlatego Sevilla jest zdecydowanym faworytem finału.
Trener Unai Emery, chwalony w przeszłości za pracę w Valencii (2008-12), stworzył w Andaluzji zespół, który jest jedną z rewelacji mijającego sezonu. Jego podopieczni, broniący trofeum, w imponującym stylu awansowali do finału.
Najpierw nie mieli kłopotów w fazie grupowej, ale tam rywale nie byli jeszcze z najwyższej półki, m.in. Feyenoord Rotterdam, HNK Rijeka, Standard Liege. Swoją siłę Sevilla pokazała w kolejnych rundach. Wyeliminowała kolejno: Borussię Moenchengladbach, Villarreal, Zenit Sankt Petersburg i Fiorentinę. W fazie pucharowej wygrała aż siedem z ośmiu meczów, a raz zremisowała.
Jednym z jej ważniejszych piłkarzy jest Grzegorz Krychowiak. 25-letni defensywny pomocnik, który latem 2014 roku przeszedł z francuskiego Reims za ok. 5,5 mln euro, od kilku lat robi ogromne postępy. W obecnym sezonie LE rozegrał 12 meczów (z czego 11 po 90 minut), zdobył bramkę w grupowym spotkaniu z Feyenoordem (2:0).
- To będzie dla mnie wyjątkowy mecz jako dla Polaka. Nigdy nie byłem w podobnej sytuacji. Po raz pierwszy wybiegnę na murawę Stadionu Narodowego bez orzełka na piersi - przyznał Krychowiak, który do tej pory grał na tym obiekcie jako reprezentant kraju.
Ukraiński zespół miał nieco dłuższą drogę do decydującego spotkania, ponieważ - w przeciwieństwie do Sevilli - musiał grać w 4. rundzie kwalifikacji. Tam okazał się lepszy od Hajduka Split, a później miał spore problemy w fazy grupowej. Zdobył tylko siedem punktów (dwa zwycięstwa, remis, trzy porażki), co jednak wystarczyło do awansu do 1/16 finału.
W fazie pucharowej piłkarze trenera Myrona Markiewicza wyeliminowali kolejno: Olympiakos Pireus, Ajax Amsterdam (po dogrywce), FC Brugge i SSC Napoli. Największą sensacją było zwycięstwo w dwumeczu nad ekipą z Neapolu (1:1, 1:0), choć w pierwszym spotkaniu nie obyło się bez kontrowersji. Jak pokazały telewizyjne powtórki, gol dla Ukraińców padł ze spalonego.
W rewanżu, toczonym w strugach deszczu, ambitnie grające Dnipro udowodnił jednak swoją wyższość i wygrał 1:0.
- Ten sukces chcę poświęcić wszystkim kibicom naszej ulubionej drużyny, a szczególnie tym, którzy nie mogą cieszyć się z tego historycznego sukcesu. Tym, którzy do niego nie dożyli, broniąc swojej ojczyzny. A do zwycięstwa pozostał jeszcze tylko jeden krok i życzę wszystkim, byśmy go zrobili – oświadczył właściciel Dnipro Dniepropietrowsk Ihor Kołomojski.
Jego drużyna, z powodu sytuacji politycznej na Ukrainie, musiała rozgrywać wszystkie mecze "u siebie" w Kijowie.
W finale poprzednich rozgrywek Sevilla pokonała w Turynie Benfikę Lizbona 4-2 w rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry i dogrywce kibice nie oglądali goli.
Tegoroczny finał, który obejrzy m.in. osiem tysięcy polskich kibiców, jest wielkim wydarzeniem dla Warszawy. Koszty meczu po stronie miasta wyniosą prawdopodobnie kilkaset tysięcy złotych.
Władze stolicy nie ukrywają, że warto wydać te pieniądze. Jak podkreślono podczas niedawnej konferencji prasowej w stołecznym ratuszu, przy wsparciu UEFA powstaje właśnie boisko piłkarskie na Ursynowie.
- Sam ekwiwalent reklamowy dla miasta to kilka milionów złotych w wartościach promocyjnych, przecież o tej imprezie od dawna mówi się w Europie - podkreślił Jarosław Jóźwiak, zastępca prezydenta m.st. Warszawy.
Cały czas pracuje specjalny sztab bezpieczeństwa, powołany już przy okazji Euro 2012.
- To nie są zwaśnione kluby. Bardziej obawialiśmy się meczu np. rosyjsko-ukraińskiego. Środowy finał nie będzie meczem podwyższonego ryzyka – dodał Jóźwiak.
Od 1998 roku, gdy finał Pucharu UEFA/LE rozgrywany jest w formule jednego meczu, Polska będzie 15. krajem-gospodarzem, a Warszawa - 18. miastem.
Zwycięzca środowego spotkania otrzyma puchar ważący 15 kilogramów i po raz pierwszy w historii LE wywalczy awans do następnej edycji Ligi Mistrzów.
(PAP)
Reklama