Bramka strzelona w 86. minucie przez Kanadyjczyka Antoine'a Vermette'a przesądziła o zwycięstwie Chicago Blackhawks nad Anaheim Ducks 5:4 w sobotnim meczu finału Konferencji Zachodniej ligi hokejowej NHL. W rywalizacji do czterech wygranych jest remis 2-2.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, bowiem w ostatnich sekundach pierwszej tercji gola uzyskał 22-letni Brandon Saad, zresztą w okresie gry w liczebnym osłabieniu. Przejął krążek jeszcze na własnej połowie i po indywidualnej akcji posłał go do siatki.
Goście wyrównali w 39. minucie za sprawą jego rówieśnika Emersona Etema, ale prawdziwe emocje czekały kibiców w trzeciej odsłonie. "Czarne Jastrzębie" prowadziły już 3:1, ale rywale z Anaheim w zaledwie 37 sekund zdobyli trzy bramki.
- Wtedy sobie pomyślałem: o mój Boże, przegrywamy, nie będzie już przerwy, a zostało do końca zaledwie 10 minut - powiedział trener drużyny z Chicago Joel Quenneville.
Co ciekawe, w rozgrywkach w 1979 roku zawodnicy Toronto Maple Leafs uzyskali trzy trafienia w 23 sekundy (przeciwko Atlanta Flames), a przy jednym z nich asystował Quenneville.
Miejscowi hokeiści nie rezygnowali, a do remisu doprowadził Patrick Kane w 53. minucie. Krążek wślizgnął się między parkanami bramkarza Frederika Andersena, długo nie było go widać, ale zapaliła się lampka sygnalizująca trafienie.
Rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w drugiej dogrywce, a o sukcesie Blackhawks przesądził doświadczony Vermette.
Do tej pory obie drużyny tylko raz wykorzystały atut własnego lodowiska. Piąte spotkanie finału Zachodu odbędzie się w poniedziałek w Anaheim.
(PAP)
Reklama