Zaczęło się od jednej "czarnej owcy", a skończyło się na ponad 600 oskarżonych. W czwartek minie dziesięć lat od zatrzymania sędziego Antoniego F. i obserwatora Mariana D., co jest uważane za początek wielkiej afery korupcyjnej w polskim futbolu.
- To szok. Przykro mi, że środowisko piłkarskie nie jest lepsze od innych grup zawodowych i wśród dziesięciu tysięcy arbitrów znalazła się tzw. czarna owca - powiedział wówczas Michał Listkiewicz, ówczesny prezes PZPN. Później nie wypierał się swoich słów, ale nie ukrywał, że bardzo żałuje tej wypowiedzi.
Okazało się bowiem, iż "czarnych owiec" jest znacznie więcej, a zamieszani w korupcję są nie tylko sędziowie, ale również działacze, trenerzy i piłkarze.
W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu do tej pory oskarżono łącznie 638 osób, a skazano 475 - takie liczby przedstawiła jej rzeczniczka Anna Zimoląg. Swoją pracę wykonuje także PZPN, który prowadził lub wciąż prowadzi postępowanie wobec 563 osób, z czego 406 spraw zostało zakończonych.
Wśród osób zamieszanych w korupcję znalazły się czołowe postaci polskiej piłki, m.in. byli i obecni reprezentanci, znani trenerzy ligowi, a nawet były selekcjoner kadry narodowej.
Afera korupcyjna miała tak wiele wątków, że zdarzało się, iż niemal każdego dnia informowano o kolejnych zatrzymaniach, a następnie o kolejnych wyrokach w sądzie i karach nakładanych przez Wydział Dyscypliny PZPN (obecnie Komisję Dyscyplinarną).
Historyczną już datą jest wspomniany 21 maja 2005, gdy zatrzymano - po wcześniejszej policyjnej prowokacji - ekstraklasowego sędziego Antoniego F. ze Stalowej Woli, podejrzanego m.in. o przyjęcie 100 tys. zł łapówki za ustalenie wyników meczów, oraz jego wspólnika Mariana D., obserwatora sędziów ze Śląska.
To zdarzenie, możliwe dzięki współpracy policji z byłym prezesem GKS Katowice Piotrem Dziurowiczem, uznaje się za początek afery korupcyjnej, choć bulwersująca dla kibiców i mediów była już sprawa z 2003 roku, dotycząca rewanżowego meczu barażowego Świtu Nowy Dwór Mazowiecki ze Szczakowianką Jaworzno. Wydział Dyscypliny PZPN uznał, że spotkanie zostało sprzedane przez siedmiu zawodników Świtu. Nałożył na nich kary, sankcje objęły także Szczakowiankę.
- Niestety, wbrew przypuszczeniom środowisko wówczas nie zareagowało. Nadal - w kolejnym sezonie - mecze były ustawiane w sposób systemowy. Systemowy, tzn. zajmowała się tym większość grających klubów. Naprawdę mieliśmy do czynienia z sytuacją bardzo patologiczną. Jeszcze jedna istotna rzecz - w połowie 2003 roku weszły w życie przepisy karne zabraniające korupcji w sporcie. Niestety, reakcja środowiska była na ten fakt znikoma - powiedział obecny rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski.
W 2004 roku nagłośniono w mediach tzw. sprawę Polaru Wrocław, a od 21 maja 2005 ruszyła cała lawina. Bardzo ważną datą był 26 czerwca 2006, gdy zatrzymano byłego działacza sportowego Ryszarda F., zwanego "Fryzjerem". Postawiono mu zarzuty założenia i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. To główny z oskarżonych w procesie ws. korupcji w polskim futbolu. On sam nie przyznawał się do żadnego z ponad 110 zarzutów.
W kwietniu 2009 r. wrocławski sąd okręgowy m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która "ustawiała" wyniki meczów z udziałem Arki Gdynia, skazał na cztery lata więzienia b. prezesa tego klubu Jacka M., a "Fryzjera" na 3,5 roku. W maju 2010 r. sąd apelacyjny utrzymał wyrok dla "Fryzjera", zaś Milewskiemu obniżono karę do trzech lat więzienia.
Na początku 2007 roku doszło do zatrzymania Wita Ż. - ówczesnego członka zarządu PZPN i obserwatora szczebla centralnego, znanego eksperta telewizyjnego od spraw sędziowskich. W grudniu 2008 roku tym środowiskiem wstrząsnęło zatrzymanie znanego arbitra Grzegorza G. z Radomia. Prowadził m.in. mecze Ligi Mistrzów, był sędzią technicznym podczas Euro 2008.
W tym samym miesiącu zatrzymano członka ówczesnego zarządu PZPN Henryka K. z Gdańska, zwanego "baronem pomorskim".
W lipcu 2009 roku podobny los spotkał Stanisława Ż. (wówczas pełniącego obowiązki szefa szkolenia sędziów), a niespełna pół roku później - byłego szefa sędziów i b. obserwatora PZPN Jerzego G.
Afera korupcyjna obejmowała także piłkarzy z pierwszych stron gazet, np. zawodnika GKS Bełchatów Mariusza U. Usłyszane w 2006 roku zarzuty dotyczyły okresu, gdy występował w Zagłębiu Sosnowiec. Z kolei w lutym 2009 roku zatrzymano byłego reprezentanta Polski, napastnika Lecha Poznań Piotra R.
W lipcu 2011 roku czołowy piłkarz reprezentacji Polski Łukasz P. został zdyskwalifikowany na pół roku przez Wydział Dyscypliny w związku z czynami korupcyjnymi w Zagłębiu Lubin. Sprawa dotyczyła ustawienia meczu z Cracovią (0:0) w 2006 roku, choć P. nie grał w tym spotkaniu. Wrocławski sąd okręgowy podjął decyzję w sprawie m.in. tego piłkarza już miesiąc wcześniej, skazując go na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 100 tys. zł grzywny.
Kary nie omijały także znanych trenerów. Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat - m.in. taki wyrok usłyszał w październiku 2014 były selekcjoner reprezentacji Polski Janusz W. Zarzuty dotyczyły okresu pracy w Świcie. W 2012 roku w związku z afera korupcyjną PZPN ukarał go czteroletnią dyskwalifikacją.
We wrześniu 2009 roku na karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę w wysokości 100 tys. zł kielecki sąd skazał byłego trenera m.in. Korony Kielce, Legii Warszawa i Polonii Warszawa Dariusza W., a zarzuty dotyczyły okresu pracy w Kielcach. Wkrótce później Wydział Dyscypliny PZPN nałożył na niego karę siedmiu lat dyskwalifikacji, ale w 2012 roku przywrócono mu możliwość pracy w zawodzie.
Konsekwencje ponosiły nie tylko osoby fizyczne, także kluby. Degradacjami - o jedną lub dwie klasy rozgrywkowe w zależności od skali przewinienia - ukarano Arkę Gdynia, Górnika Łęczna, KSZO Ostrowiec Św., Górnika Polkowice, Zagłębie Sosnowiec, Koronę Kielce, Widzew Łódź, Zagłębie Lubin, a np. Jagiellonia Białystok musiała zacząć jeden z sezonów z dorobkiem minus 10 punktów (Podbeskidzie Bielsko-Biała z sześcioma ujemnymi).
Od 2009 roku, zgodnie z uchwałą PZPN, nie nakłada się już kar degradacji. W grudniu 2014 roku PGE GKS Bełchatów za przewinienia korupcyjne w sezonach 2003/04 i 2004/05 otrzymał karę finansową w wysokości 500 tys. zł. PZPN wciąż jeszcze czeka na dokumenty z prokuratury w sprawie Cracovii.
- Trudno mi stwierdzić tak do końca, czy polski futbol jest zupełnie oczyszczony z patologii. Pewnie nie postawiłbym takiego wniosku, natomiast uważam, że absolutnie warto było rozpocząć oczyszczanie polskiej piłki. Myślę, że to, co się stało 10 lat temu, zapoczątkowało możliwość postawienia niektórym ludziom zasadniczych pytań. Czy dalej warto utrzymywać patologiczną sytuację, w której o wyniku meczu nie decydują zawodnicy, tylko często sędzia, czasami obserwator, kilku piłkarzy w drużynie. W związku z tym absolutnie ta data jest przełomowa w polskiej piłce - przyznał Gilarski.
(PAP)
Reklama