Ewa Malcher
Dwuznaczne propozycje, dotykanie w intymnych miejscach, awanse uzależnione od świadczenia erotycznych przysług - takie zarzuty znalazły się w pozwie zbiorowym złożonym przeciwko dwóm fabrykom Forda w Chicago. Według poszkodowanych kobiet o skandaliczny praktykach wiedział management. Co więcej, sam w nich uczestniczył.
Pod pozwem do tej pory podpisało się w sumie 33 kobiety, ale wiele wskazuje, że liczba ta może wzrosnąć. Wszystkie pracownice twierdzą, że na przestrzeni lat wielokrotnie padały ofiarą molestowania seksualnego w pracy.
W rozmowie ze stacją ABC7 News, jedna z nich mówi, że przełożeni kazali jej zrobić zdjęcia jej piersi i wysłać je sms-em. Mówili mi, że są napaleni i chcą uprawiać ze mną seks – mówi do kamery Sharanda Campbell.
Inne kobiety twierdzą, że padły ofiarami podobnych praktyk oraz, że były dotykane i werbalnie obrażane przez mężczyzn pracujących na kierowniczych stanowiskach. Od świadczenia seksualnych przysług uzależnione były awanse czy ilość otrzymywanych godzin nadliczbowych.
Do molestowania seksualnego pracownic miało dochodzić w montażowni oraz tłoczni – dwóch fabrykach w Chicago, należących do Ford Motor Company. Pierwszy pozew zbiorowy złożony został przez cztery pracownice w listopadzie ubiegłego roku. Teraz dołączyło do niego kolejnych 29 kobiet.
Koncern Ford Motor Company wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie domniemanego wykorzystywania seksualnego pracownic i zapowiada podjęcie odpowiednich kroków dyscyplinarnych, jeżeli informacje o nadużyciach się potwierdzą.
mp
