Pięć medali - dwa złote i trzy srebrne - zdobyli reprezentanci Polski w mistrzostwach Europy w kajakarstwie, które zakończyły się w niedzielę w czeskich Racicach. Aż cztery z tych krążków, w tym oba złote w olimpijskich konkurencjach, wywalczyły panie.
W niedzielę na najwyższym stopniu podium stanęły Ewelina Wojnarowska (Warta Poznań) w konkurencji K1 500 m oraz Karolina Naja (AZS AWF Gorzów Wielkopolski) i Beata Mikołajczyk (Kopernik Bydgoszcz) w K2 500 m.
Kilka godzin później Naja i Mikołajczyk zdobyły srebro w dwójce na dystansie 200 m. Dzień wcześniej ta sama osada była druga w wyścigu na 1000 m. Srebro w sobotę zdobył także Tomasz Kaczor (Warta Poznań) w C1 1000 m.
W ostatnich finałach - na dystansie 5000 metrów - Polacy uplasowali się na dalszych pozycjach.
W klasyfikacji medalowej Polska zajęła czwarte miejsce, za Niemcami (7 złotych, 2 srebrne, 1 brązowy), Rosją (4-4-3) i Białorusią (4-3-3). Tradycyjna potęga w tej dyscyplinie sportu - Węgry - powrócą z Racic tylko z dwoma srebrnymi medalami.
Bardzo dobry występ polskich kajakarek w ME przyszedł praktycznie z marszu. Biało-czerwone miały startować w Racicach - jak to ujął ich trener Tomasz Kryk - "bez ciśnienia na wynik". Najważniejszą tegoroczną imprezą będą bowiem sierpniowe mistrzostwa świata w Mediolanie, stanowiące pierwszą z dwóch kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Mistrzostwa Europy po raz pierwszy praktycznie rozpoczęły sezon. Termin tych zawodów zmienia się co roku. W ubiegłym odbywały się w lipcu, a we wcześniejszych latach zazwyczaj w trzecim tygodniu czerwca.
Trener kadry kajakarek Tomasz Kryk nie ukrywał zadowolenia z postawy swoich podopiecznych. - Cieszy mnie przede wszystkim styl, w jakim dziewczyny popłynęły finały - powiedział.
- Mieliśmy szanse na dwa medale więcej, bo przypomnę, że czwórka na 500 m i Marta Walczykiewicz w jedynce na 200 m zajęły miejsca tuż za podium. Ale dwa złote medale i dwa czwarte miejsca na dystansach olimpijskich na tym etapie to jak spełnienie marzeń. My jesteśmy dopiero na początku drogi, a najważniejsze są sierpniowe mistrzostwa świata w Mediolanie - powiedział Kryk.
Szkoleniowiec podkreślił, że Wojnarowska oraz Mikołajczyk z Nają w finałach na 500 m znakomicie popłynęły taktycznie.
- Cieszę się, że w końcu przekonały się do pewnej metodyki rozgrywania wyścigów. Uwierzyły, że można na półmetku przegrywać o długość kajaka, a na mecie wygrać o sekundę. To wynika też z fizjologii. Czasami kibicom trudno zrozumieć pewne rzeczy, ale nie można w wyścigu pod wiatr narzucić zbyt dużego tempa, bo zakwaszenie organizmu jest ekstremalne. My właśnie tak trenujemy, a na zawodach trzeba tylko wytrzymać presję - wyjaśnił.
Apetyt na medal miała Walczykiewicz, aktualna wicemistrzyni świata na 200 m. - Na pewno jest rozczarowana, nie do końca wyszedł jej sam początek wyścigu, choć nie jest jeszcze w odpowiedniej dyspozycji startowej. Potem trudno było jej odrobić straty na dystansie, ale absolutnie nie robię z tego tragedii - zaznaczył.
Kadra kajakarek uda się teraz do portugalskiego Montemor-o-Velho na tygodniowe zgrupowanie. W tym ośrodku w dniach 15-17 maja odbędzie się pierwsza edycja PŚ, a tydzień później kolejna w Duisburgu. Kryk nie ukrywa, że zamierza dokonać małych korekt w osadach.
- Będę zmieniał czwórkę, chcę sprawdzić kilka wariantów, mam już swoje przemyślenia. Świat nie śpi, a ja muszę mieć pewność, że ta osada w Mediolanie zapewni mi kwalifikację olimpijską - podsumował szkoleniowiec.
(PAP)
Reklama