Ze względu na trzęsienie ziemi, do jakiego tydzień temu doszło w Nepalu, organizatorzy Tenzing Hillary Everest Marathon przesunęli imprezę na 5 października. Przez ostatnie 12 lat bieg odbywał się 29 maja, w rocznicę pierwszego wejścia na najwyższą górę globu.
Jak poinformował dyrektor tych najwyżej rozgrywanych na świecie zawodów na dystansie 42 km 195 m, wobec skali tragedii, jaka dotknęła kraj, sport powinien zejść na drugi plan.
"W świetle katastrofy najlepszym rozwiązaniem jest przełożenie imprezy. Większość domów dla turystów w regionie Everest-Khumbu jest zniszczona, a Szerpowie tam mieszkający muszą teraz zająć się pomocą swoim rodzinom i odbudową wiosek" - wyjaśnił Bikram Pandey, w liście skierowanym do zawodników.
Informacja dotarła m.in. do Roberta Celińskiego (Grupa Lotto Extreme) dzień przed jego wylotem do Nepalu. 42-letni długodystansowiec, który zwyciężył w 2005 i 2014 roku, gotowy był już w tym miesiącu walczyć po raz trzeci o podium.
Bieg po zboczu Everestu odbywa się od 2003 roku w rocznicę pierwszego wejścia na najwyższy szczyt świata przez Nowozelandczyka Edmunda Percivala Hillary'ego i Nepalczyka Tenzinga Norgaya (29 maja 1953 roku). Jego trasa wiedzie od bazy na poziomie 5364 m, a kończy w Namche Bazaar na 3446 m. Prowadzi przez najwyższy punkt po drodze - Kalapatthar (5545 m). Wysokość, braki tlenowe i niskie ciśnienie sprawiają, że ten bieg jest ekstremalnym wyzwaniem. Podejmują się go co roku Nepalczycy, z którymi nikt jeszcze nie wygrał. Najlepsi uzyskują czasy poniżej czterech godzin.
Wyzwanie Nepalczykom rzucają w każdej edycji cudzoziemcy, dla których organizatorzy prowadzą osobną klasyfikację. W 2005 roku pierwsze miejsce zajął w niej Celiński (generalnie był 36.) wynikiem 5:34.02. Rok temu był ponownie najszybszy w gronie obcokrajowców, a w sumie dziewiąty rezultatem 4:39.09.
Jak podkreślił Polak, o trudności trasy nie świadczą tylko strome podbiegi i zbiegi czy przeszkody naturalne, ale przede wszystkim ograniczona ilość tlenu i niskie ciśnienie.
Tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi 25 kwietnia nawiedziło Nepal. Miało siłę 7,8 w skali Richtera. Władze oficjalnie potwierdziły śmierć ponad 6 tysięcy osób, ale szacują, że ofiar może być nawet dwa razy więcej. W efekcie trzęsienia lawina śnieżna przysypała między innymi Base Camp - bazę wypadową u stóp Mount Everest, gdzie tradycyjnie odbywał się start maratonu.
(PAP)
Reklama