Rozstawiona z numerem siódmym Agnieszka Radwańska odpadła w pierwszej rundzie tenisowego turnieju WTA na kortach ziemnych w Stuttgarcie (z pulą nagród 731 tysięcy dolarów). W środę uległa Włoszce Sarze Errani 6:7 (8-10), 4:6.
Po przeciętnym występie w weekendowym meczu ze Szwajcarią (2:3) w Pucharze Federacji, w którym Radwańska wygrała tylko jeden z trzech pojedynków (przegrała w Zielonej Górze z Timeą Bacsinszky - w singlu i deblu), Polce nie powiodło się również w Niemczech. W latach 2011-2012 docierała do półfinału tych zawodów, przegrywając odpowiednio z Dunką polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki oraz Białorusinką Wiktorią Azarenką.
Tym razem tylko początek był niezły, ponieważ krakowianka w pierwszym secie prowadziła już 5:3. Później jej rywalka wygrała trzy kolejne gemy, w tym przy podaniu Polki do zera. W tie-breaku Radwańska przegrywała 4-6, lecz następnie rozstrzygnęła na swoją korzyść trzy piłki. Nie wykorzystała jednak dwóch setboli, ostatecznie ulegając Errani 6:7 (8-10).
W drugiej partii dziewiąta w rankingu WTA podopieczna Tomasza Wiktorowskiego "goniła" wynik - 0:2, 1:3, 2:4. Przy stanie 3:4 było już 40-0 dla Errani. Krakowianka, kiedyś numer 2. na świecie, odrobiła stratę i wyrównała stan rywalizacji w secie. Końcówka należała do Włoszki, która dopiero po raz trzeci w karierze pokonała najlepszą polską tenisistką; bilans bezpośrednich gier wynosi 7-3 dla Radwańskiej.
- Gra przeciwko Errani już w pierwszej rundzie to zdecydowanie nie przelewki. Wydaje mi się, że zaledwie kilka piłek zrobiło różnicę w tym meczu. Miałam kilka okazji na punkty, których nie wykorzystałam - podsumowała krótko Polka.
Poprzednie spotkanie między nimi miało miejsce w sierpniu 2013 roku w Toronto. Radwańska zwyciężyła w ćwierćfinale w dwóch setach i tym samym zrewanżowała się za porażkę poniesioną kilka tygodni wcześniej w wielkoszlemowym French Open.
Errani przyznała, że w środę wciąż jeszcze odczuwała nieco trudy weekendowej rywalizacji w Pucharze Federacji. Będąca 15. rakietą świata zawodniczka z Italii w meczu z USA trzykrotnie wychodziła na kort - w singlu zanotowała zwycięstwo i porażkę, a w deblu triumfowała w parze z Flavią Pennettą.
- Niedzielne spotkania Fed Cupu były bardzo ciężkie. Tamto zwycięstwo w deblu dało mi dużo pewności siebie, co jest ważne, gdy gra się na mączce. Spisałam się dziś naprawdę dobrze. Było sporo długich wymian i wiele dobrych zagrań. Cieszę się z tego tym bardziej po tych wszystkich weekendowych pojedynkach - podkreśliła z zadowoleniem niespełna 28-letnia Włoszka.
Lepiej od Radwańskiej grają polskie deblistki w Stuttgarcie. Do 1/4 finału zakwalifikowały się rozstawione z numerem czwartym Klaudia Jans-Ignacik i Andreja Klepac, a także Paula Kania i Słowaczka Janette Husarova oraz Alicja Rosolska i Hiszpanka Arantxa Parra Santonja.
(PAP)
Reklama