Piłkarze Bayernu Monachium i Barcelony we wtorek awansowali do półfinału Ligi Mistrzów. Bawarczycy pokonali u siebie Porto 6:1, a dwie bramki zdobył Robert Lewandowski. Katalończycy natomiast wygrali na własnym stadionie z Paris Saint Germain 2:0.
W ubiegłym tygodniu Bayern przegrał w Porto 1:3. Porażka była przede wszystkim wynikiem koszmarnych błędów obrońców. Tym razem blok defensywny zagrał znacznie lepiej, a i w ataku brak kontuzjowanych Holendra Arjena Robbena oraz Francuza Francka Ribery'ego nie był widoczny.
Monachijczycy nie ruszyli od pierwszych minut do huraganowych ataków, jednak połowę straty odrobili już w 14. minucie. Wtedy na listę strzelców wpisał się Thiago Alcantara. To właśnie Hiszpan zdobył jedyną bramkę dla Bayernu w Porto.
Gospodarze szybko poszli za ciosem. Jeszcze przed przerwą strzelili kolejne cztery gole i odwrócili losy rywalizacji. Fabiano wyciągał piłkę z siatki po dwóch strzałach Lewandowskiego oraz uderzeniach Jerome'a Boatenga i Thomasa Muellera. Polski napastnik w tym sezonie Ligi Mistrzów zdobył łącznie pięć bramek.
To był piąty mecz w historii LM, w którym jedna drużyna zdobyła co najmniej pięć bramek w pierwszej połowie. Bawarczycy dokonali tej sztuki po raz trzeci. Poprzednio w 2012 i 2014 roku, kiedy w spotkaniach grupowych wygrali odpowiednio z Lille u siebie 6:1 oraz na wyjeździe z AS Roma 7:1.
Takim wyczynem może się też pochwalić Monaco (8:3 z Deportivo La Coruna w 2003 roku), a Szachtar Donieck w październiku, w wyjazdowym meczu z BATE Borysów wbił do 45. minuty aż sześć goli. Ostatecznie wygrał 7:0.
W drugiej połowie tempo meczu było już znacznie wolniejsze. W 73. minucie honorową bramkę dla Porto zdobył Kolumbijczyk Jackson Martinez. To był jedyny celny strzał gości w całym meczu. W końcówce drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną zobaczył ich hiszpański obrońca Ivan Marcano. Wynik meczu strzałem z rzutu wolnego ustalił jego rodak Xabi Alonso.
Porto do tego dnia pozostawało jedyną drużyną bez porażki w tej edycji LM.
Barcelona kwestię awansu rozstrzygnęła praktycznie już w pierwszym meczu, kiedy w stolicy Francji wygrała 3:1. Na Camp Nou "Duma Katalonii" postawiła kropkę nad "i". Zwycięstwo zapewnił jej Neymar. Brazylijczyk wpisał się na listę strzelców w 14. i 34. minucie.
- Po prostu zrobiliśmy to samo co w Paryżu. Wyszliśmy na boisko, narzuciliśmy swój styl gry i zdobyliśmy bramki - podkreślił Neymar.
W środę Real Madryt podejmie lokalnego rywala - Atletico. W ubiegłym tygodniu był bezbramkowy remis. Natomiast Juventus będzie w Monako bronił jednobramkowej zaliczki z Turynu.
(PAP)
Reklama