Sąd Najwyższy Kanady uznał, że rozpoczynanie posiedzeń rady miejskiej od katolickiej modlitwy narusza zasadę wolności sumienia i religii. Tak zakończyła się ośmioletnia batalia obywatela przeciw miastu Saguenay, a jej rezultat będzie widoczny w całej Kanadzie.
Orzeczenie zapadło w tym tygodniu i było efektem sporu ateisty Alaina Simoneau z burmistrzem Saguenay, położonego w Quebecu. Od lat posiedzenia rady miasta rozpoczynały się tam od modlitwy. Wspierany przez Laicki Ruch Quebecu Simoneau, który uznał, że modlitwa narusza jego prawa obywatelskie, nie tylko uzyskał korzystny dla siebie i jednomyślny wyrok Sądu Najwyższego, ale także 33,2 tys. dolarów kanadyjskich (27,2 tys. USD) odszkodowania. Burmistrz Saguenay Jean Tremblay przegrał zaś swoją walkę o to, co – jak twierdził – jest rzymskokatolicką spuścizną prowincji Quebec.
Sąd Najwyższy uznał, że modlitwa radnych Saguenay narusza zasady Karty Praw prowincji Quebec. Sąd podkreślił, że choć osoby niewierzące mogły uczestniczyć w posiedzeniach rady miejskiej, "ceną za to była izolacja, wykluczenie i stygmatyzacja". Orzeczenie sądu, choć bazujące na rozwiązaniach prawnych Quebecu, jest wiążące dla całej Kanady i definiuje pozycję, jaką państwo kanadyjskie winno zajmować zarówno wobec wierzących jak i niewierzących.
Konstytucja Kanady z 1982 roku odwołuje się w preambule do wiary ("Zważywszy, że Kanada została utworzona na zasadach uznających zwierzchnictwo Boga i rządy prawa(...)" - PAP). Niemniej Sąd Najwyższy uznał, że w społeczeństwie kanadyjskim dokonały się zmiany, które doprowadziły do ukształtowania się pojęcia neutralności, w której państwo nie może wpływać na religię i przekonania. "Państwo musi pozostać neutralne pod tym względem" - uznał sąd, podkreślając, że neutralność państwa oznacza, iż nie może faworyzować żadnego wyznania, ani też braku wyznania.
Sąd Najwyższy, choć rozstrzygał na gruncie prawa prowincji Quebec, odniósł się do preambuły konstytucji. Dodał, że nawiązanie w niej do zwierzchnictwa Boga nie może prowadzić do takiej interpretacji zasady wolności sumienia i wyznania, która zezwalałaby państwu na świadome głoszenie wiary o charakterze teistycznym. "Dążenie do ideału wolnego i demokratycznego społeczeństwa wymaga od państwa, by wspierało ono każdego w swobodnym uczestniczeniu w życiu publicznym, niezależnie od tego, w co dana osoba wierzy" - napisano w orzeczeniu.
W Kanadzie religia jest sprawą prywatną, jednak w wielu miastach, nie tylko w prowincji Quebec, gdzie jeszcze 50 lat temu Kościół katolicki dominował w życiu publicznym, posiedzenia rad miejskich zaczynały się od modlitw. Po orzeczeniu Sądu Najwyższego zaprzestano takich modlitw m.in. w stolicy kraju Ottawie, w stolicy prowincji Saskatchewan, Reginie, w stolicy Nowej Szkocji Halifaksie, w miastach prowincji Nowy Brunszwik. Burmistrz Saguenay, od którego zaczęła się cała debata, poinformował, że modlitw więcej nie będzie, aczkolwiek dodał, że nie składa broni. Nie podał jednak, jakie działania prawne zamierza podjąć.
Na tym tle ciekawostką pozostanie zwyczaj modlitwy na początku sesji parlamentu federalnego Kanady. Specjaliści twierdzą, że parlament w Ottawie może korzystać ze swoich szczególnych przywilejów, które pozwalają na wyjątki. Niemniej pytanie o zakres tych wyjątków, dodają prawnicy cytowani w mediach, będzie musiało być zadane. Tym bardziej, że modlitwa odmawiana w Saguenay była niemalże tej samej treści co modlitwa w parlamencie federalnym. (PAP)
Reklama