Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 00:19
Reklama KD Market
Reklama

Ekstraklasa piłkarska - Lech nie wykorzystał szansy



Piłkarze Lecha nie wykorzystali szansy objęcia prowadzenia w tabeli ekstraklasy. W niedzielnym meczu 27. kolejki poznaniacy zremisowali u siebie z Koroną Kielce 1:1 i tracą dwa punkty do Legii Warszawa, która dzień wcześniej uległa w Gdańsku Lechii 0:1.

Poznaniacy przystąpili do starcia z Koroną kilka dni po zwycięstwie po dogrywce nad Błękitnymi Stargard Szczeciński 5:1, które dało im awans do finału Pucharu Polski. W niedzielę zespół Macieja Skorży mógł ponownie uradować swoich kibiców. Ewentualna wygrana z kieleckim zespołem sprawiłaby bowiem, że Lech wyprzedziłby Legię w tabeli. Miałby taki sam dorobek punktowy, ale lepszy bilans bezpośrednich meczów.

Do 65. minuty wydawało się, że ten scenariusz jest możliwy. Lech prowadził 1:0 po bramce Węgra Gergo Lovrencsicsa, zdobytej siedem minut wcześniej. Gospodarze nie utrzymali jednak prowadzenia. Błędy w defensywie "Kolejorza" wykorzystał Brazylijczyk Luis Carlos, który zupełnie niepilnowany bez kłopotu pokonał bramkarza Macieja Gostomskiego.

W pierwszej połowie rzutu karnego dla Korony nie wykorzystał Brazylijczyk Rafael Porcellis.

"Korona wysoko postawiła nam poprzeczkę, szczególnie pod względem fizycznym. Byłem zaskoczony, że tak bardzo nas zdominowała. Widocznie nie doceniłem 120 minut w Pucharze Polski z Błękitnymi. Być może zespół mentalnie nie był gotowy do objęcia pozycji lidera. Czuję, że zawiedliśmy" - przyznał trener Skorża.

Prowadzeni przez Ryszarda Tarasiewicza kielczanie potwierdzili wysoką formę w rundzie wiosennej. W tym roku nie przegrali jeszcze spotkania i w tabeli awansowali na 10. miejsce (35 pkt).

Aż pięć bramek padło w innym niedzielnym spotkaniu, w którym PGE GKS Bełchatów uległ u siebie rewelacyjnemu w tym roku Zawiszy Bydgoszcz 1:4. Gospodarze prowadzili od dziewiątej minuty po trafieniu Arkadiusza Piecha, ale później strzelali już tylko goście. Kolejno: Portugalczycy Alvarinho i Mica, Jakub Świerczok oraz ponownie Mica.

Beniaminek z Bełchatowa wiosną spisuje się bardzo słabo. Przegrał siedem z ośmiu meczów i spadł na przedostatnie miejsce w tabeli (30 pkt), mając już tylko punkt przewagi nad Zawiszą.

Bydgoszczanie od dwóch miesięcy są objawieniem ekstraklasy. W ośmiu tegorocznych meczach zdobyli 20 punktów, najwięcej ze wszystkich drużyn. Nie przegrali w tym czasie żadnego meczu, dzięki czemu utrzymanie w lidze, które jeszcze zimą wydawało się niemożliwe, jest coraz bardziej realne.

Liderem, mimo sobotniej porażki z Lechią, pozostała Legia. W Gdańsku ekipa ze stolicy musiała sobie radzić przez prawie godzinę w dziesiątkę, ponieważ w 39. minucie czerwoną kartkę zobaczył Słowak Ondrej Duda. Zwycięską bramkę zdobył strzałem głową w końcówce drugiej połowy Maciej Makuszewski.

Podczas tego spotkania ustanowiono rekord frekwencji na ligowych meczach Lechii na PGE Arenie – na trybunach zasiadło 36 500 osób. Do tej pory najlepszy wynik zanotowano 14 sierpnia 2011 roku – zremisowaną 1:1 konfrontację na tym stadionie z Cracovią obejrzało 34 444 kibiców.

Ligowy rekord obecnego sezonu padł 22 marca, gdy świadkami zwycięstwa 2:1 Lecha nad Legią było w Poznaniu 41 545 widzów.

Jedyną drużyną bez zwycięstwa w tym roku w ekstraklasie pozostaje czwarty w tabeli Śląsk. W sobotnim meczu Piast Gliwice pokonał u siebie zespół z Wrocławia 2:0. Bohaterem spotkania okazał się Łukasz Hanzel, który w 71. minucie zdobył gola, a w 84. miał udział przy drugim. Po jego strzale piłka odbiła się od zawodnika gości Juana Calahorro i wpadła do siatki.

To pierwsze zwycięstwo gliwiczan pod kierunkiem czeskiego trenera Radoslava Latala. Tymczasem Śląsk pozostaje bez ligowej wygranej od 12 grudnia, kiedy pokonał PGE GKS Bełchatów 2:1.

Wrocławska drużyna wciąż jest czwarta w tabeli z 40 punktami. Jej potknięcia nie wykorzystała Wisła (39), która w piątek prowadziła w Krakowie od piątej minuty z Górnikiem Zabrze, ale ostatecznie tylko zremisowała 1:1.

Również tego dnia pierwsze od trzech kolejek zwycięstwo odniósł Ruch Chorzów. Podopieczni Waldemara Fornalika pokonali u siebie Cracovię 3:0 i zrównali się punktami z sobotnim rywalem - mają po 31. Jedną z bramek zdobył Grzegorz Kuświk, dla którego to już 13. trafienie w sezonie.

Pogoń, z debiutującym na jej ławce trenerskiej Czesławem Michniewiczem, pokonała w sobotę w Szczecinie Jagiellonię Białystok 2:0 i oddaliła się na pięć punktów od strefy spadkowej - obecnie ma ich 35. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Łukasz Zwoliński, który w tym sezonie trafił do siatki ośmiokrotnie. "Jaga" w dalszym ciągu jest trzecia w tabeli i ma siedem punktów straty do Legii.

- Mówiłem przed tym meczem, że cudów nie zrobimy. Jestem tutaj krótko i nie mogło się to zmienić diametralnie. Żeby wygrywać mecze, trzeba nauczyć się cierpieć. I my dziś cierpieliśmy. Dziękuję swoim zawodnikom, że zagrali z dużym poświęceniem - powiedział na konferencji po meczu Michniewicz.

Na zakończenie 27. kolejki w poniedziałek Górnik Łęczna zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama