Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 21:49
Reklama KD Market

Puchar Polski - Legia pierwszym finalistą



Legia Warszawa przed rewanżem była w komfortowej sytuacji, bo w Bielsku-Białej wygrała z Podbeskidziem 4:1. Dzięki tej zaliczce Henning Berg dał szansę gry kilku zawodnikom, którzy w spotkaniach ligowych nie mieścili się w podstawowym składzie lub nawet w kadrze meczowej.

Jednym z nich był Jakub Kosecki, który stwarzał największe zagrożenie pod bramką gości. Filigranowy pomocnik mógł trafić do bramki już na początku spotkania, kiedy skutecznym przechwytem i dobrym rozegraniem akcji popisał się Dominik Furman. U niego z kolei widać było brak ogrania, a jego wypożyczenie z FC Toulouse, podobnie jak transfer do francuskiego klubu, okazało się zupełnie nietrafione.

Prowadzenie „Wojskowym” zapewnił w 19. minucie inny rezerwowy Marek Saganowski. 37-letni napastnik najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i trafił do bramki po uderzeniu głową.

Szansę gry dostał również Helio Pinto, ale już w 34. minucie opuścił boisko z powodu kontuzji. Zastąpił go Ondrej Duda, który kilka minut po wejściu na boisko miał świetną okazję na podwyższenie wyniku, po podaniu Koseckiego, ale minimalnie spudłował. W 41. minucie w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Saganowski. Po podaniu z głębi pola był sam przed Michalem Peskovicem, ale nieczysto uderzył piłkę i bez problemów złapał ją Słowak.

Swoje okazje na początku spotkania mieli też goście. Nie wiadomo jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w trzeciej minucie Dusana Kuciaka pokonał Piotr Malinowski. Pomocnik Podbeskidzia wyprzedził stoperów Legii i znalazł się sam przez bramkarzem. Ten jednak popisał się doskonałą interwencją.

Dziesięć minut później mocno w polu karnym Legii strzelał Dariusz Kołodziej. Skierował jednak piłkę w środek bramki. Z kolei król strzelców z 2013 roku Robert Demjan nie potrafił wykorzystać błędu Ivicy Vrdoljaka przed polem karnym.

Ostatnie nadzieje Podbeskidzia na nawiązanie walki o awans już w pierwszej minucie drugiej połowy rozwiał Saganowski, który zdobył drugą bramkę w tym meczu. Tym razem pokonał Peskovica strzałem z bliskiej odległości.

Po stracie drugiej bramki podopieczni Leszka Ojrzyńskiego całkowicie stracili wiarę w uzyskanie korzystnego wyniku i ograniczali się do nielicznych kontrataków. Gospodarze natomiast nie forsowali tempa, ale co kilka minut poważnie zagrażali bramce Podbeskidzia. Nie potrafili jednak wykorzystać swojej przewagi i stwarzanych sytuacji. Widać było, że zwycięstwo 6:1 w dwumeczu całkowicie ich satysfakcjonuje.

Drugi finalista zostanie wyłoniony w czwartek. Lech Poznań podejmie drugoligowy zespół Błękitni Stargard Szczeciński. Przed tygodniem wicelider ekstraklasy sensacyjnie przegrał na wyjeździe 1:3.

Po meczu powiedzieli:

Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Jest progres, bo ostatnio przegraliśmy w Warszawie 0:3, a dzisiaj 0:2. Gratuluję gospodarzom awansu do finału. Wydaje mi się, że o wszystkim zdecydowało pierwsze spotkanie. Musieliśmy +gonić+ wynik. Początek meczu mógł się dla nas lepiej ułożyć, bo Piotr Malinowski miał doskonałą sytuację, ale przegrał pojedynek z Dusanem Kuciakiem. Nie wiadomo jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby trafił do bramki, bo Legia musiałaby się odkryć. Poza tym swoje szanse miał Dariusz Kołodziej. Wychodząc na boisko po przerwie mieliśmy cień szansy, ale początek pierwszej połowy był fatalny i Marek Saganowski dopełnił formalności".

Henning Berg (trener Legii Warszawa): "Oczywiście jesteśmy zachwyceni, że będziemy mogli zagrać w finale. Chcemy zdobyć to trofeum. Rewanż z Podbeskidziem był szczególnym meczem. Ciężko pokazać odpowiednią mentalność, kiedy wygrywa się pierwsze spotkanie 4:1. Jednak mój zespół pokazał wysoką jakość gry. To była dobra praktyka meczowa dla kilku graczy, którzy ostatnio mniej grali. Inni z kolei mogli odpocząć. Nie ma dla mnie różnicy, kto w czwartek awansuje do finału. Spodziewam się, że będzie to Lech Poznań, bo jest zdecydowanie lepszym zespołem niż Błękitni. +Kolejorz+ jest faworytem i spodziewam się, że wygra 2:0 lub wyżej. To byłoby z korzyścią dla kibiców i całego widowiska".

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama