Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 18:15
Reklama KD Market
Reklama

Irlandia-Polska 1:1. Zwycięstwo odebrane w doliczonym czasie



Polska zremisowała w Dublinie z Irlandią 1:1 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy. Biało-czerwoni prowadzili od 26. minuty po golu Sławomira Peszki. Wyrównał w pierwszej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry Shane Long.

Zespół trenera Adama Nawałki po pięciu kolejkach spotkań prowadzi w tabeli grupy D z dorobkiem 11 punktów. Po 10 mają Niemcy, którzy w niedzielę wygrali w Tbilisi z Gruzją 2:0, oraz Szkocja, która rozgromiła w Glasgow Gibraltar 6:1. Irlandia jest czwarta - 8 pkt.

Polska: Łukasz Fabiański - Paweł Olkowski, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Jakub Wawrzyniak - Sławomir Peszko (87. Michał Kucharczyk), Grzegorz Krychowiak, Tomasz Jodłowiec, Maciej Rybus - Arkadiusz Milik (84. Sebastian Mila), Robert Lewandowski.

Polakom nie udało się utrzymać prowadzenia do końcowego gwizdka, ale nie można też powiedzieć, że goście nie zasłużyli na zdobyty punkt. Wprawdzie w pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, jednak po przerwie zdecydowaną przewagę miał zespół z "Zielonej Wyspy".

Pierwszą groźną akcję meczu przeprowadzili gospodarze. W 10. minucie na bramkę Łukasza Fabiańskiego z kilkunastu metrów uderzył Wesley Hoolahan, ale strzał zawodnika Norwich City był niecelny. Odpowiedź biało-czerwonych przyszła dziesięć minut później. W pole karne gospodarzy dośrodkował Maciej Rybus, a Grzegorz Krychowiak znalazł się w dobrej sytuacji do uderzenia głową. Nie trafił jednak w światło bramki.

W 26. minucie Irlandczycy popełnili błąd rozgrywając piłkę w defensywie. Jedno z podań przeciął Rybus, a po jego starciu z rywalem futbolówka trafiła do Sławomira Peszki w bocznym sektorze pola karnego. Pomocnik FC Koeln pokonał doświadczonego bramkarza Shaya Givena mocnym strzałem w "długi róg".

To jego drugie trafienie dla drużyny narodowej w 30. występie. Pierwsze zanotował w towarzyskim spotkaniu w Tajlandii, 17 stycznia 2010 roku. Wówczas biało-czerwoni przegrali z Danią 1:3.

W końcówce pierwszej połowy podopieczni selekcjonera Adama Nawałki mieli dużo szczęścia. Aiden McGeady przejął piłkę kilkanaście metrów od bramki, jednym zwodem „położył” dwóch obrońców, ale po jego sprytnym uderzeniu piłka minimalnie minęła słupek bramki Fabiańskiego. To była najlepsza szansa gospodarzy przed przerwą.

W pierwszych minutach drugiej połowy faul na rywalu popełnił Kamil Glik. Sędzia ukarał go za to żółtą kartką, która wyklucza go z następnego spotkania – 13 czerwca z Gruzją.

W tej części meczu lepiej radzili sobie gospodarze, którzy prawie nie wypuszczali biało-czerwonych ze strefy obronnej. Założyli pressing, z którym Polacy nie potrafili sobie poradzić.

Byli też bliscy wyrównania, gdy w 52. minucie trafili piłką w słupek po tym, jak odbiła się ona od głowy jednego z obrońców. 20 minut później ten element konstrukcji bramki ponownie uratował zespół gości. Po główce Robbie’ego Keane’a piłkę sparował na słupek Fabiański.

Irlandia dopięła swego w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Do siatki trafił Shane Long, który na placu gry pojawił się chwilę wcześniej. Rezerwowy uderzył z bliska, a piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców i przeskoczyła nad interweniującym bramkarzem.

W końcówce swoje szanse, m.in. z rzutów rożnych, miały obie ekipy, ale więcej bramek już nie padło. Podział punktów niczego jeszcze nie rozstrzyga w kwestii awansu, ale na pewno mniej cieszy ekipę gospodarzy, którzy mieli nadzieję na zrównanie się punktami z czołówką.

Po meczu powiedzieli:

Robert Lewandowski: „Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężki mecz. Z jednej strony mamy niedosyt, ale z drugiej remis chyba może być zadowalający dla obydwu zespołów. Wiadomo, że szkoda jest tracić bramkę w doliczonym czasie gry. Jednak z przebiegu gry nie wyglądało to rewelacyjnie. Graliśmy lepsze mecze.

- Wydaje mi się, że podejmowaliśmy zbyt mało ryzyka w akcjach ofensywnych, jakbyśmy nie wierzyli, że warto stworzyć kolejne sytuacje do zdobycia bramki. Za bardzo skupiliśmy się na obronie. Zabrakło przytrzymania piłki i przez to nie mogliśmy wykreować klarownych sytuacji. Pomimo tego, że mieliśmy problemy kadrowe i zdrowotne, to podjęliśmy walkę. Przed nami spotkanie w czerwcu z Gruzją i mam nadzieję, że w nim zainkasujemy komplet punktów".

Sławomir Peszko: „Oczywiście czuję pewien niedosyt, ale nie jestem zawiedziony. Punkt zdobyty na tym gorącym terenie na pewno jest korzystny. Dobrą formę w klubie chciałem przełożyć na reprezentację. Dlatego cieszę się ze zdobytej bramki. Jeden udany mecz nie spowoduje jednak, że spocznę na laurach. Wracam do klubu i walczę o miejsce w podstawowym składzie, bo to procentuje powołaniem do reprezentacji.

- W drugiej połowie rywale mocno zepchnęli nas do defensywy i podkręcili tempo meczu. Byli gospodarzami i dążyli do wyrównania. Nam zależało na utrzymaniu się przy piłce, ale momentami było o to bardzo trudno. Natomiast ich trener wprowadził ofensywnych graczy na zmiany, a nam nie udało się wyprowadzić żadnego kontrataku.

- Jednak przed meczem większość z nas zadawalałby ten remis. W dalszej perspektywie ten punkt może być bardzo ważny. Trzeba pamiętać, że nasi grupowi rywale grają jeszcze między sobą. Do końca eliminacji zostało jeszcze dużo meczów i wiele może się wydarzyć”.

Sebastian Mila: „Moment, którym wchodziłem na boisko był trudny, podobnie jak całe spotkanie. Szkoda, że nie udało się nam doprowadzić do zdobycia trzech punktów. Jednak częściowo jesteśmy jednak zadowoleni z tego, że nie przegraliśmy tego meczu. Nasza drużyna jest bardzo głodna zwycięstw i sukcesu. Po tym remisie jesteśmy na pewno trochę rozczarowani i najzwyczajniej smutni. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy mieli więcej szczęścia. Myślę, że trzeba pamiętać o tym, że Irlandczycy na swoim terenie będą na pewno groźni dla każdego przeciwnika”.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama