26-letnia stewardesa powiedziała "Bildowi", że Lubitz był prywatnie "bardzo miękkim człowiekiem, potrzebującym miłości". Podczas rozmów o pracy zmieniał się, stając się innym człowiekiem, i krytykował warunki pracy. Mówił o zbyt niskiej pensji, obawach o (przedłużenie) umowy, zbyt dużej presji - mówiła kobieta przedstawiana jako Maria W. "Bild" zastrzega, że na jej prośbę nazwisko zostało zmienione.
Jak twierdzi była przyjaciółka pilota, Lubitz powiedział kiedyś: "Pewnego dnia zrobię coś, co zmieni cały system, i wszyscy poznają moje nazwisko i zapamiętają je". "Nie wiedziałam, co to miało znaczyć, ale teraz (to zdanie) nabiera sensu" - powiedziała stewardesa.
Kobieta wyjaśniła, że powodem rozstania w pilotem było jego problematyczne zachowanie. "W czasie rozmowy tracił kontrolę nad sobą, krzyczał na mnie, bałam się. Kiedyś zamknął się na dłuższy czas w łazience. W nocy budził się i krzyczał: +spadamy+. Dręczyły go koszmary" - mówiła stewardesa.
Jak dodała, Lubitz nie chciał mówić o swojej chorobie, przyznał jednak, że jest leczony przez psychiatrów. Zdaniem stewardesy jej były partner zdecydował się na desperacki krok, ponieważ zrozumiał, że ze względu na stan zdrowia nie będzie mógł latać jako kapitan na trasach międzykontynentalnych, co było jego marzeniem. (PAP)