Piłkarze Lecha w obecności 41,5 tys. kibiców pokonali w Poznaniu lidera ekstraklasy Legię Warszawa 2:1 w hicie 25. kolejki, a Podbeskidzie wygrało z dotychczasowym wiceliderem Jagiellonią 1:0. W sobotę Wisła była lepsza w derbach od Cracovii 2:1.
Zakończona w niedzielę 25. kolejka okazała się - zgodnie z przewidywaniami - jedną z najciekawszych w sezonie. Uwaga kibiców była zwrócona przede wszystkim na Poznań, gdzie Lech podejmował w ligowym klasyku broniącą tytułu Legię.
Najważniejsze wydarzenia miały miejsce w połowie drugiej części spotkania. W 62. minucie Fin Kasper Hamalainen znalazł się sam na sam z Arkadiuszem Malarzem. Bramkarz Legii interweniował rękami poza polem karnym i arbiter Tomasz Musiał pokazał mu czerwoną kartkę.
Do rzutu wolnego podszedł Szkot Barry Douglas i z ok. 20 metrów nie dał szans wprowadzonemu chwilę wcześniej Dusanowi Kuciakowi. Niespełna cztery minuty później nikt już nie zatrzymał Hamalainena, który w sytuacji sam na sam podwyższył na 2:0.
W końcówce meczu grający w osłabieniu legioniści postawili wszystko na jedną kartę, a efektem ich starań był gol w 84. minucie Michała Kucharczyka.
Na trybunach zasiadło 41 545 widzów, co jest najlepszym wynikiem Lecha w lidze od 2010 roku, gdy oddano do użytku zmodernizowany stadion. W tym sezonie lechici doznali tylko jednej porażki u siebie - 3 sierpnia z Wisłą 2:3.
Legia i Lech awansowały niedawno do półfinału Pucharu Polski, więc możliwe, że zmierzą się w wielkim finale na Stadionie Narodowym.
W ekstraklasie drużyna Henninga Berga pozostała liderem (46 pkt), ale jej przewaga nad Lechem zmalała do trzech punktów.
Szansy zmniejszenia straty do Legii nie wykorzystała natomiast Jagiellonia Białystok (41), która przegrała na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. Bramkę na wagę trzech punktów i awansu na szóste miejsce w tabeli zdobył w ostatnich sekundach Słowak Robert Demjan, król strzelców ekstraklasy w sezonie 2012/13. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, po drugiej żółtej kartce w 88. minucie Michała Pazdana.
W innym niedzielnym spotkaniu Piast Gliwice, już z nowym trenerem Czechem Radoslavem Latalem (zastąpił Hiszpana Angela Pereza Garcię), uległ u siebie niepokonanej w tym roku Koronie Kielce 1:2. Wprawdzie gospodarze prowadzili do przerwy po golu Kamila Wilczka, ale między 72. i 80. minutą Jacek Kiełb z rzutu karnego oraz Brazylijczyk Leandro zdobyli bramki dla Korony.
Dzień wcześniej piłkarze Wisły pokonali w derbowym meczu Cracovię 2:1, a bramka Pawła Brożka była jego 116. w ekstraklasie. W elitarnym "Klubie 100" napastnik Wisły zajmuje 13. miejsce. Czwarte zwycięstwo na wiosnę odniósł z kolei rewelacyjny w tym roku Zawisza Bydgoszcz.
Trenowana od niedawna przez Kazimierza Moskala Wisła objęła prowadzenie w 16. minucie, po strzale Semira Stilica, a w 53. ten zawodnik asystował przy trafieniu Brożka. Chwilę później gola dla Cracovii uzyskał Marcin Budziński. "Pasy" kończyły spotkanie w dziesiątkę, bowiem czerwoną kartkę zobaczył Bartosz Kapustka.
Wisła awansowała na piąte miejsce, zaś Cracovia jest czternasta. Kilka dni temu podopieczni Roberta Podolińskiego odpadli w ćwierćfinale Pucharu Polski, dwukrotnie przegrywając po 0:2 z drugoligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński.
Bardzo dobrze wiedzie się z kolei Zawiszy, który na wiosnę wygrał po raz czwarty; bilans jego tegorocznych występów uzupełniają dwa bezbramkowe remisy. Dopiero w sobotnim spotkaniu z Ruchem Chorzów (2:1) bydgoszczanie stracili pierwszego gola w lidze w 2015 roku. Zawisza prowadził po bramkach Andre Micaela Pereiry i Josipa Barisica, a jeszcze przed przerwą bramkę dla "Niebieskich" zdobył Martin Konczkowski.
W tabeli zespół z Bydgoszczy wciąż jest ostatni (23 pkt), ale strata do piętnastego Ruchu wynosi już tylko cztery punkty.
W innym sobotnim meczu Lechia Gdańsk - również niepokonana w tym roku - wygrała z Górnikiem Zabrze 1:0. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 10. minucie, do siatki gości trafił wówczas Antonio Colak.
Piłkarze z Trójmiasta z sześciu tegorocznym meczów wygrali cztery (każdy po 1:0), natomiast dwa zremisowali.
W piątek Pogoń Szczecin wygrała z PGE GKS Bełchatów 3:0, a hat-trickiem popisał się król strzelców poprzedniego sezonu Marcin Robak. Na strzelenie trzech goli potrzebował zaledwie kwadransa; dwie bramki padły z rzutów karnych. To była pierwsza tegoroczna wygrana "Portowców".
Z kolei w Łęcznej Górnik w ostatniej minucie uratował remis w konfrontacji ze Śląskiem Wrocław (1:1). Autorem gola był Tomasz Nowak, a wyraźny błąd popełnił 18-letni bramkarz Jakub Wrąbel. Wrocławianie wygrywali od 82. minuty po trafieniu Flavio Paixao. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego jako jedyni w tym roku w ekstraklasie nie odnieśli zwycięstwa.
Z uwagi na zbliżający się mecz reprezentacji Polski z Irlandią w eliminacjach ME 2016 (29 marca w Dublinie) kolejka zakończyła się w niedzielę, a nie - jak zwykle bywa - w poniedziałek.
(PAP)
Reklama