Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 14:35
Reklama KD Market
Reklama

Vive w ćwierćfinale Ligi Mistrzów



W rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Vive Tauron Kielce przegrali we własnej hali z francuskim Montpellier Agglomeration HB 31:33 (14:15). Mimo porażki kielecki zespół awansował do ćwierćfinału europejskich rozgrywek. W pierwszym, wyjazdowym meczu, w minioną niedzielę, wygrali 29:25.

Vive: Sławomir Szmal, Marin Sego – Michał Jurecki 3, Grzegorz Tkaczyk 2, Tobias Reichmann 3, Julen Aginagalde 4, Karol Bielecki 3, Mateusz Jachlewski 4, Manuel Strlek 1, Denis Bunic 7, Zeljko Musa, Uros Zorman 3, Ivan Cupic 1.

Podczas przedmeczowej konferencji prasowej trener Dujszebajew zwracał uwagę na atuty Montpellier – dobrą obronę i szybki atak. Francuzi doskonale potwierdzili je w sobotnim spotkaniu i niewiele zabrakło by wyrwali mistrzom Polski awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Potwierdzili także jeszcze jedną charakterystyczną dla siebie cechę – lepiej grają na wyjeździe niż we własnej hali.

Niezwykle cenna okazała się wywalczona przez Vive w minioną niedzielę czterobramkowa zaliczka w pierwszym meczu 1/8 finału. Wystarczyła, by mimo porażki 31:33 awansować do dalszej części rozgrywek.

Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, choć to przyjezdni częściej próbowali odskoczyć gospodarzom. Przez dłuższy czas tej części gry wynik oscylował wokół remisu. Najwyższa przewaga, jaką udało się osiągnąć zespołowi z Francji, to dwa trafienia. Z kolei Vive nie było w stanie „odjechać” od rywala na większy dystans niż jednobramkowe prowadzenie. W drużynie gospodarzy wyróżniał się Denis Buntic, który w pierwszej połowie zdobył sześć trafień. Po drugiej stronie tyle samo razy piłkę w siatce umieszczał Argentyńczyk Diego Simonet, z tą różnicą, że doskonałą passę kontynuował także w drugiej części meczu, a Buntic już nie.

Drugą połowę zawodnicy Vive rozpoczynali z jednobramkową stratą (14:15). Niestety, gorzej funkcjonowała obrona i spadła skuteczność w ataku. Z kolei Montpellier uwierzyło, że jest w stanie nie tylko to spotkanie wygrać, ale także wywalczyć awans do ćwierćfinału. Już w 37. minucie prowadzili czterema bramkami (20:16). Wtedy przebudzili się kielczanie i rozpoczęli pościg, jednak w żadnym momencie nie udało im się już doprowadzić do remisu. Oprócz Simoneta świetnie w zespole Montpellier spisywał się Tunezyjczyk Issam Tej oraz Słoweniec Dragan Gajic.

Kielczanie nie zamierzali jednak wyłącznie bronić zaliczki z pierwszego wyjazdowego spotkania, ale za wszelką cenę dążyli przynajmniej do remisu. Blisko byli w 50. i 57. minucie kiedy zbliżyli się do rywali na dystans jednego trafienia. Nie zawodziła jednak szczelna i dużo lepsza niż w poprzednim spotkaniu obrona francuskiego zespołu. Ostatecznie Vive Tauron Kielce odniosło pierwszą porażkę od początku sezonu, przegrywając 31:33.

Po meczu Vive Tauron Kielce - Montpellier AHB powiedzieli:

Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauron Kielce): „Patrzę teraz na wasze twarze (dziennikarzy - PAP) i wyglądają jakby ktoś u nas zginął. Ja mam inny nastrój. Chcę świętować i pogratulować moim zawodnikom, którzy są dla mnie super bohaterami. Graliśmy z jednym z najlepszych zespołów, z jakimi mogliśmy się spotkać i z ogromnymi szansami na tytuł mistrza Francji (…) To świetna sprawa dla nas, dla Kielc i dla Polski. Jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (…) Dziękuję kibicom, którzy przyczynili się swoim dopingiem do tego, że udało nam się przegrać tylko dwiema bramkami. To super drużyna. Oni są moimi idolami. Walczyli i awansowali. Jesteśmy Vive Tauron Kielce i to my jesteśmy w gronie ośmiu najlepszych drużyn Ligi Mistrzów”.

Denis Buntic (zawodnik Vive Tauron Kielce): „Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, z naszej gry. Na szczęście awansowaliśmy dalej. Musimy patrzeć w przyszłość, co będzie, a nie spoglądać wstecz. Co jest najważniejsze – wygraliśmy i idziemy dalej. Trenujemy i walczymy w drodze do Final Four”.

Sławomir Szmal (bramkarz Vive Tauron Kielce): „Przed pierwszym i drugim meczem mówiliśmy o tym, że Montpellier to ciężki przeciwnik, trudno się z nim gra. To się potwierdziło. Nie rzucają może wielu bramek z drugiej linii, ale zdobywają je z bardzo niewygodnych pozycji. W Montpellier zagraliśmy lepszy mecz – i wygraliśmy czterema bramkami, które zdecydowały o naszym awansie. (…) Trzeba pamiętać, że graliśmy z zespołem złożonym z wybitnych i doświadczonych zawodników”.

Fabrice Grasset (trener Montpellier AHB): „Po takim spotkaniu nikogo nie powinno dziwić, że jesteśmy trochę sfrustrowani tym, że mecz, który w zasadzie mieliśmy wygrany, w ostatecznym rozrachunku nie przełożył się na sukces w postaci awansu. Stało się tak, że mimo zwycięstwa w trudnym terenie nie mamy powodów do pełnej satysfakcji".

Diego Simonet, zawodnik Montpellier: „W tej fazie Ligi Mistrzów decyduje wynik dwóch spotkań. My przegraliśmy walkę o ćwierćfinał już u siebie, we własnej hali. I to jest główny powód, dla którego kończymy w tym sezonie udział w rozgrywkach”.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama