Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:33
Reklama KD Market
Reklama

Ekstraklasa piłkarska - zwycięstwa Cracovii i Lechii



Piłkarze Cracovii odnieśli pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach ligowych w 2015 r. Skromną, ale zasłużoną wygraną Lechii Gdańsk skończyło się drugie piątkowe spotkanie z Pogonią w Szczecinie. Zwycięskiego gola zdobył kapitan drużyny gości Sebastian Mila.  

Cracovia po raz pierwszy objęła prowadzenie w 37. min. Po akcji Denissa Rakelsa piłka trafiła do Mateusza Wdowiaka, który zdecydował się na strzał, a pechowo interweniujący Hebert pokonał własnego bramkarza.

Zmarzniętych kibiców w pierwszej połowie rozgrzała nieco akcja z 18. min. Z piłką w polu karnym gliwiczan znalazł się Boubacar Dialiba. Na wślizg zdecydował się Tomasz Mokwa. Czarnoskóry gracz padł na murawę, ale sędzia orzekł, że nie było faulu.

Niedługo musieli czekać kibice na bramkę po rozpoczęciu drugiej połowy. W 49. min po kilku przypadkowych zagraniach w okolicy "16" Cracovii piłkę przejął Kamil Wilczek i umieścił ją w siatce.

Gol na 2:1 obciąża konto golkipera ze Śląska. Tylko wiadomym sobie sposobem przepuścił do siatki strzał Rakelsa z około 20 m.

Kropkę nad "i" postawił Erik Jendrisek, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 0:1

Zawodnicy Lechii w przedmeczowych wypowiedziach nie kryli, że przyjechali do Szczecina po kolejne trzy punkty. Mieli podstawy do takiego myślenia, bo w tym roku lepszy bilans w lidze ma tylko Zawisza Bydgoszcz. Z kolei Pogoń należy do najsłabszych zespołów. W czterech wcześniejszych meczach zdobyła ledwie dwa oczka i z kolejki na kolejkę jest coraz bliżej strefy spadkowej.

W każdym tegorocznym meczu trener Pogoni Jan Kocian wystawiał inny skład obrony. Tym razem zmusiła go do tego przymusowa pauza za kartki Wojciecha Golli. Toteż słowacki szkoleniowiec postawił na pozycji stopera Michała Koja. Na dodatek za tydzień tradycja roszad w obronie zostanie podtrzymana, bo za karki tym razem pauzę zaliczy Hernani. Na dodatek w 73. minucie Brazylijczyk upadł na murawę i wiele wskazuje na to, że nabawił się poważnej kontuzji.

W Lechii z powodu kartek nie mógł wystąpić Piotr Wiśniewski, za to na szpicy Jerzy Brzęczek wystawił - w nagrodę za zwycięskiego gola sprzed tygodnia w meczu z GKS Bełchatów, Antonia Colaka.

W Szczecinie na włosku wisi posada trenera Kociana. Kibice założyli na facebooku profil „Szczecin prosi Darku wróć”. Chodzi o Dariusza Wdowczyka, którego zwolniono w październiku. Przez tydzień zalajkowało go prawie 4,4 tys. ludzi, a pod koniec meczu kibice skandowali nazwisko byłego szkoleniowca, który zawsze cieszył się dużą sympatią wśród nich.

Pewni siebie lechiści od pierwszego gwizdka natarli na bramkę Radosława Janukiewicza. Powodzenie przyszło w 19. min. Grzegorz Wojtkowiak przeciął rozgrywaną przez gospodarzy akcję, zagrał głową do Sebastiana Mili, a joker reprezentacji Polski z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

Od uzyskania prowadzenia gdańszczanie kontrolowali przebieg gry. Nie szarżowali na bramkę gospodarzy, ale też nie pozwalali im na stworzenie jakiejkolwiek sytuacji pod swoją bramką.

Toteż pierwszy celny strzał Portowcy zanotowali w 53 min., ale uderzenie Robaka nie sprawiło kłopotów Mateuszowi Bąkowi. Podobnie było minutę później, gdy bramkarz złapał uderzenie z woleja Akahoshiego.

Najlepszą okazję do wyrównania zmarnował jednak Adam Frączczak, strzelając w 60. min obok bramki.

Goście przetrwali kilkuminutowy napór gospodarzy i w 70. min byli bliscy podwyższenia wyniku, gdy po dośrodkowaniu Mili, który do tej pory dzielił i rządził na boisku, główkował Colak. Janukiewicz jednak wybił piłkę nad poprzeczkę.

Mimo że przez ostatnie 20 minut gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy, to Lechia po raz trzeci w tym roku zwyciężyła różnicą jednej bramki.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama