27 kwietnia ma ruszyć proces trzech b. funkcjonariuszy CBA oskarżonych o ujawnienie mediom tajnych informacji Biura. W 2012 r. "Gazeta Wyborcza" i Gazeta.pl pisały o możliwym podszywaniu się agentów CBA pod dziennikarzy. Ujawniły też zdjęcie "agenta Tomka" nad walizką pieniędzy.
Jak ustaliła PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie, już w kwietniu ma ruszyć proces trzech byłych funkcjonariuszy Biura z oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Lublinie. O skierowaniu aktu oskarżenia jej rzeczniczka Beata Syk-Jankowska informowała 7 stycznia. W warszawskich sądach na wyznaczenie terminu sprawy trzeba czekać wiele miesięcy.
Ten niejawny proces będzie się toczył w specjalnie zabezpieczonej tajnej sali SO. Na razie wyznaczono terminy rozpraw do połowy czerwca.
43-letni Robert J., 58-letni Czesław B. oraz 50-letni Adam K. zostali oskarżeni o to, że od sierpnia do grudnia 2012 r. mieli ujawnić "nieuprawnionym osobom" informacje opatrzone klauzulami „tajne” i „ściśle tajne” dotyczące m.in. czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA i udostępnili fotografie funkcjonariuszy Biura w trakcie tych czynności. Robert J. i Czesław B. oskarżeni zostali także o niedopełnienie obowiązków służbowych przez to, że przez kilka lat przechowywali na niecertyfikowanych nośnikach dokumenty zawierające treści niejawne.
Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów - za które grozi do 5 lat więzienia. Złożyli wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawniła. Prokurator zastosował wobec nich poręczenia majątkowe w wysokości od 5 do 10 tys. zł.
Uzasadnienie aktu oskarżenia i część akt śledztwa są niejawne.
Zgodnie z prawem za ujawnienie niejawnych informacji odpowiada nie dziennikarz, tylko osoba zobowiązana ustawowo do ich chronienia.
W listopadzie 2012 r. "GW" i Gazeta.pl opisały pracę agentów CBA pod przykryciem i zamieściły zdjęcie „agenta Tomka”, niegdyś funkcjonariusza Biura, a obecnie posła (niezrz., wcześniej PiS) Tomasza Kaczmarka, nad walizką z pieniędzmi. Miały one służyć w 2009 r. do operacji CBA w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich. CBA przypuszczało, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. Kaczmarek został pod koniec ub.r. oskarżony przez warszawską prokuraturę o przekroczenie uprawnień w tej akcji; grozi mu do 8 lat więzienia. "To była specyficzna sytuacja, byłem ostatnią osobą, która w CBA dysponowała tymi pieniędzmi przed akcją, musiałem to przeliczyć i wszystko sprawdzić, był to element przygotowania do akcji" - mówił Kaczmarek w 2012 r.
Ponadto opisano, jak w latach 2006-2009 CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie PAP, Radia Zet i "Gazety Wyborczej". Z redakcją skontaktował się mężczyzna przedstawiający się jako były funkcjonariusz CBA. „Opowiedział, jak wygląda szkolenie, zaopatrywanie w dokumenty, sprzęt i inne środki tzw. przykrywkowców, czyli agentów Biura prowadzących tajne operacje, które wymagały przybrania przez nich fałszywej tożsamości” - pisała "GW".
Po tej publikacji doniesienie do prokuratury złożył szef CBA i niezależnie Kaczmarek.
Sprawa legitymacji prasowych w CBA wywołała wtedy poruszenie w mediach. Ówczesny prezes PAP Jerzy Paciorkowski zwracał się do szefa CBA o wyjaśnienie kwestii używania podrobionych legitymacji służbowych PAP.
"Będę nalegał, żeby tego typu metod nie stosowano, nawet jeśli znajdują one jakieś usprawiedliwienie w przepisach czy uzasadnienie w praktyce. Jeśli są konieczne, to powinny być używane absolutnie w szczególnych sytuacjach" - mówił ówczesny premier Donald Tusk. Zażądał od CBA wyjaśnień. Zarazem oświadczył, że źle się dzieje, jeśli na światło dzienne wychodzą "tajemnice operacyjne" takiej służby jak CBA, która musi pracować - jak podkreślił - w pełnej tajemnicy. Dodał, że liczy, iż prokuratura szybko wyjaśni, jak to możliwe, że prawdopodobnie wypływają one od funkcjonariuszy CBA czy byłych funkcjonariuszy.
Sprawę badała m.in. sejmowa komisji ds. służb specjalnych. Szef CBA Paweł Wojtunik zapewniał wtedy dziennikarzy, że od kiedy on kieruje Biurem, ani razu nie doszło do użycia jakiegokolwiek z dokumentów dziennikarskich. Zarazem dodał, że to, co ujawniła "GW", "stanowi problem dla bezpieczeństwa działań CBA". "Chodzi o to, żeby zdyskredytować CBA za czasów rządów Mariusza Kamińskiego" - mówił wtedy poseł Marek Opioła (PiS). "Moje wrażenie jest takie, że w czasach kiedy rządziło PiS, Biuro było narzędziem do gry politycznej i wszystkie działania, które zostały obnażone, tylko to potwierdzają" - powiedział inny członek komisji Stanisław Wziątek (SLD).
Kamiński (szef CBA w latach 2006-2009, dziś poseł i wiceprezes PiS) mówił, że nie zna żadnego przypadku, aby Biuro pod jego kierownictwem kiedykolwiek użyło podrobionych legitymacji dziennikarskich. Podkreślił, że służby mają prawo używać takich dokumentów podczas tajnych operacji. Dodał, że w pewnych sytuacjach operacyjnych oficer działający "pod przykryciem" - aby się nie zdekonspirować - może zbierać pewne informacje na użytek służby jako dziennikarz. Podkreślił zarazem, że nie mowy o możliwości pisania tekstów dziennikarskich przez oficerów służb.(PAP)
Na zdjęciu: Tomasz Kaczmarek - "agent Tomek" fot.Jarosław Kruk/Wikipedia
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.