Ministerstwo bezpieczeństwa narodowego USA nakazało celnikom i pogranicznikom na amerykańskich lotniskach obserwować wszystkich, którzy przylatują do kraju, by sprawdzić, czy podróżni nie wykazują objawów zarażenia wirusem ebola.
Wiceszef tego resortu Alejandro Mayorkas poinformował, że pracownicy lotnisk będą też rozdawać pasażerom broszury, w których opisane są symptomy zakażenia oraz informacja, że podróżni powinni zgłosić się do lekarza, jeśli w ciągu 21 dni źle się poczują.
Mayorkas nie powiedział, od kiedy mają obowiązywać nowe środki.
Administracja prezydenta USA Baracka Obamy w ostatnich tygodniach zastanawiała się, co może robić, by identyfikować pasażerów, którzy mogą być zarażeni wirusem ebola, gdyż wielu z nich może nie wykazywać objawów tuż po przylocie do kraju.
Z kolei telewizja CNN podała, że podróżni, którzy przybywają do Stanów Zjednoczonych z krajów dotkniętych epidemią wirusa ebola - Liberii, Sierra Leone, Gwinei i Liberii - będą poddawani na lotniskach w USA dodatkowym badaniom.
Liberia, Sierra Leone i Gwinea już są zobowiązane do sprawdzania stanu zdrowia pasażerów przed wejściem na pokład samolotu. Jednak teraz podróżni będą musieli odpowiadać na pytania i będą mieli mierzoną temperaturę także po przybyciu do USA. Środki te mogą zostać wprowadzone w najbliższy weekend lub w przyszłym tygodniu.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ebola zabiła już ponad 3,4 tys. ludzi w Afryce Zachodniej. Wśród ofiar śmiertelnych jest wielu pracowników służby zdrowia. W Liberii, Gwinei i Sierra Leone zaraziło się lub zmarło ponad 370 z nich.(PAP)
fot.Kamil Krzaczyński/EPA