Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 07:41
Reklama KD Market

We Francji otwarto proces o uznanie cudu za wstawiennictwem ks. Popiełuszki

Trzydzieści lat po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, w podparyskim Creteil rozpoczął się w sobotę proces o uznanie cudu za wstawiennictwem ogłoszonego w 2010 roku błogosławionym kapelana Solidarności. Powołano komisję mającą zbadać przypisywane księdzu Popiełuszce cudowne uzdrowienie śmiertelnie chorego Francuza, Francois Audelana.



„Jeśli ta łaska pochodzi od Pana, przyjmujemy ją z pokorą, taką pokorą, z jaką ją przyjął sam uzdrowiony” - orzekł biskup Creteil Michel Santier na zakończenie uroczystej mszy świętej z okazji powołania komisji badawczej w sprawie cudownego uzdrowienia mężczyzny za pośrednictwem modlitwy do błogosławionego księdza Popiełuszki. Odprawioną w klasztorze Sióstr Anuncjatek w Thiais pod Paryżem mszę koncelebrowało ok. 20 kapłanów.

Długo utrzymywane w tajemnicy przez lokalne władze kościelne uzdrowienie miało miejsce 14 września 2012 roku, w dniu urodzin ks. Popiełuszki. Chorujący od 11 lat na nietypową przewlekłą białaczkę szpikową 56-letni Audelan był już umierający, gdy nieprzytomny przyjmował tego dnia w szpitalu w Creteil sakrament namaszczenia chorych z rąk ks. Bernarda Briena.

„Sytuacja zdawała się przesądzona. Większość komórek była zaatakowana. Lekarze nie dawali już żadnej nadziei - wspomina siostra Rozalia z polskiego zakonu Michalitek, opiekująca się chorymi w szpitalu w Creteil. - Dzień przed wizytą księdza żona Francois, Chantal, wybrała zakład pogrzebowy, a nawet rzeczy, które miała włożyć do trumny”.

„Chantal nie widziała już sensu, by wzywać księdza – powiedziała PAP siostra Rozalia – tak się jednak złożyło, że ksiądz Bernard był 14 września w szpitalu, udzielając sakramentu namaszczenia innej pacjentce. Poprosiłam księdza, by zajrzał do Francois”.

64-letni ksiądz Brien, były handlowiec, cieszył się z otrzymanych święceń kapłańskich dopiero od kilku miesięcy, gdy znalazł przy łóżku szpitalnym Audelana. Wraz z siostrą Rozalią i żoną chorego odmówili wówczas we troje modlitwę, którą ksiądz zakończył prosząc o łaskę księdza Popiełuszkę.

„Po otrzymaniu święceń wybrałem się w podróż do Polski śladami Jana Pawła II – powiedział PAP ksiądz Brien. - Tam opowiedziano mi historię Jerzego Popiełuszki. Udałem się na jego grób i gdy przyjrzałem się dokładniej, zobaczyłem, że urodziliśmy się tego samego dnia - 14 września 1947 roku. To było niesamowite odkrycie. Od tego momentu poczułem się bliżej związany z księdzem Popiełuszką”.

Podczas odmawiania modlitwy o uzdrowienie w dniu wspólnych urodzin z księdzem Popiełuszką, prośba o wstawiennictwo kapelana Solidarności wydawała się księdzu Brienowi oczywista. „Zakończyłem modlitwę słowami: Jerzy, dzisiaj są twoje i moje urodziny, jeśli możesz coś zrobić dla Francois, to proszę zrób. Dziś jest najlepszy moment” – powiedział.

Następnego dnia około godziny 11 do chorego przyszła siostra Rozalia. Nie wiedziała, w jakim stanie będzie Francois. „Zapukałam, nie oczekując odpowiedzi, weszłam i stanęłam zdębiała. Puste łóżko. Pomyślałam, że to koniec, że na pewno zmarł - wspomina siostra Rozalia – po czym słyszę w łazience lejącą się wodę. Pytam +Francois, czy to ty ?+ Odpowiedział twierdząco i poprosił, bym wróciła za 20 minut. Gdy byłam z powrotem, czekał elegancko ubrany i przyjął komunię na stojąco. Jeszcze pytałam pielęgniarki na korytarzu, czy to rzeczywiście on” - dodaje siostra.

Wyniki badań medycznych były jednoznaczne. Komórki rakowe zniknęły, pacjent wyzdrowiał. Choć siostra Rozalia powiadomiła księdza Briena o niezwykłym uzdrowieniu, środowisku kościelnemu zależało na zachowaniu dyskrecji. „By podobny cud mógł zostać uznany, uzdrowienie musi być całkowite, natychmiastowe i trwałe – wyjaśnia ksiądz Brien. – Dlatego chcieliśmy się najpierw upewnić, że Francois rzeczywiście wyzdrowiał”.

Powołanie specjalnej komisji do zbadania wiarygodności cudu zdaje się jednak wskazywać, że wśród hierarchii kościelnej uzdrowienie Francois budzi już niewiele wątpliwości. „Gdybym takie wątpliwości miał, nie powoływałbym komisji – powiedział PAP biskup Santier. – Choć cud ten musi być jeszcze potwierdzony, to sądzę że jest to znak Królestwa Bożego, że Bóg zmartwychwstał i żyje. Na pewno poruszy to serca wielu wiernych”.

Powołana komisja przesłucha wszystkich świadków domniemanego cudu, po czym w ciągu kilku tygodni złoży raport w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. „Później wszystko już w rękach papieża Franciszka” - podsumował biskup Santier.

Z Paryża Piotr Czarzasty (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama