Przemysław Miarczyński zdobył w hiszpańskim Santander srebrny medal żeglarskich mistrzostw świata w windsurfingowej klasie RS:X. Czwarte miejsce zajął Piotr Myszka, a siódme wśród kobiet Zofia Klepacka.
Regaty, w których startowało 98 zawodników, wygrał wicemistrz olimpijski pekińskich igrzysk, tegoroczny wicemistrz Europy Francuz Julien Bontemps. Jego rodak Thomas Goyard wywalczył brązowy medal.
Srebro Miarczyńskiego to jedyne trofeum polskiej ekipy w tych mistrzostwach. Mimo że rywalizacja zakończy się w niedzielę, w pozostałych klasach biało-czerwoni nie mają już szans, by stanąć na podium.
Po deskarzach na wodnej, zafalowanej „scenie”, usytuowanej przed trybunami amfiteatru, setki widzów śledziło zmagania dziesięciu najlepszych windsurferek. Największą radość mieli francuscy kibice. Jeszcze nie ochłonęli po sukcesie Bontempsa, gdy ponownie zagrano Marsyliankę. Na najwyższym stopniu podium stanęła Charline Picon, mająca w dorobku dwa brązowe medale MŚ (2009 i 2010) oraz trzy ME (złote w 2013 i 2014, srebro w 2008).
Po czterech zakończonych już konkurencjach, Polska uzyskała trzy kwalifikacje do igrzysk w Rio de Janeiro – w czwartek w klasie Laser, a w piątek w RS:X mężczyzn i kobiet.
Tego dnia potwierdziła się niepisana zasada sportowej rywalizacji, że z szans medalowych zazwyczaj realizuje się połowa. Przed finałowym wyścigiem Myszka plasował się na drugiej, a Miarczyński na trzeciej pozycji.
Decydująca rozgrywka miała dwa oblicza – wodne i papierkowe. Jako pierwszy metę minął Goyard, drugi był Grek Byron Kokkalanis, za nim trzech Francuzów, szósty był Miarczyński i dziesiąty Myszka.
Potem okazało się, że Grek, dwóch Francuzów i Myszka mieli falstart, ale wyczuł go tylko Polak i od razu wymierzył sobie karę, robiąc przepisowe „kółko”. Natomiast pozostali dowiedzieli się o tym na brzegu i... otrzymali po 22 punkty, co zepchnęło ich na dalsze lokaty.
Po weryfikacji Miarczyński został sklasyfikowany na trzecim miejscu, a Myszka na siódmym. W ogólnym bilansie dało im – odpowiednio – drugą i czwartą pozycję. Jednak obaj dostali karę dwóch punktów za spóźnienie na kontrolę sprzętu. O ile Miarczyńskiemu nie wyrządziła ona krzywdy, to Myszkę pozbawiła brązowego medalu.
- To już jest wyjątkowo aptekarska dokładność. Spóźnienie było niewielkie, może kilkuminutowe, pierwotnie nawet nie zauważone przez komisję. Ale "zakablowali" rywale. My nie musieliśmy iść ze sprzętem do kontroli, mógł go donieść ktokolwiek. Umówiliśmy się z trenerami, że oni się tym zajmą. No i donieśli te parę minut po wyznaczonym czasie. Nigdy z tym problemu nie było. Cóż, szkoda – powiedział Miarczyński.
W następnym finale, z udziałem dziesięciu najlepszych zawodniczek po wcześniejszych jedenastu wyścigach, Klepacka uplasowała się na trzeciej pozycji, dzięki czemu awansowała z dziesiątej, jaką zajmowała przed piątkowym startem, na siódmą.
- Chciałabym otworzyć na podium butelkę szampana, lecz nie można mieć wszystkiego. Po urodzeniu w ubiegłym roku córeczki, wróciłam do sportu. I to chyba całkiem udanie, bo w lipcu zdobyłam brązowy medal mistrzostw Europy, teraz jestem siódma. To szczęśliwa dla mnie cyfra, którą już dawno temu wytatuowałam sobie na żebrze – mówiła Klepacka, dodając: - Byłby dzisiaj super dzień, gdyby jeszcze Piotrek stanął na podium. Bardzo mi go żal.
(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.