Piłkarze Legii Warszawa pokonali na własnym stadionie belgijski KSC Lokeren 1:0 (0:0) w pierwszym występie w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Bramkę w 58. minucie zdobył Serb Miroslav Radovic.
Trener Henning Berg zdecydował się posłać na boisko dokładnie taką samą jedenastkę, jak w sobotnim meczu ze Śląskiem Wrocław (4:3). Ponownie więc zabrakło nominalnego napastnika, a najbardziej wysuniętym piłkarzem był Miroslav Radovic.
Tym razem jego podopieczni już nie byli tak bramkostrzelni, ale za to zagrali uważniej w obronie. Serb natomiast ponownie wykazał się snajperskim instynktem i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.
Legia od początku przeważała. Już po pięciu minutach miała na koncie dwa rzuty różne, a w ósmej blisko zdobycia gola był Michał Żyro. Jego strzał w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lokeren okazał się jednak minimalnie niecelny.
Gospodarze kontrolowali przebieg gry, ale w 25. minucie po fatalnej stracie Łukasza Brozia dogodną okazję miał Hans Vanaken. Na szczęście dla mistrzów Polski świetną obroną popisał się Dusan Kuciak. Później Belgowie już nawet raz nie zagrozili poważnie bramkarzowi Legii.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się 58. minuta. Najpierw Tomasz Jodłowiec dobrze podał do Michała Kucharczyka. Ten pomknął lewym skrzydłem i zagrał do Radovica, który nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce.
W kolejnych minutach legioniści mogli przypieczętować zwycięstwo, ale w kluczowych momentach brakowało im dokładności. Tuz przed końcem spotkania do bramki trafił Kucharczyk, ale był na spalonym i gola nie uznano.
W drugim meczu w grupie L Metalist Charków przegrał z Trabzonsporem 1:2.
Kolejne spotkanie Legia rozegra 2 października na wyjeździe z Trabzonsporem. W poprzednim sezonie warszawski zespół dwukrotnie uległ Turkom 0:2.
Po meczu powiedzieli:
Henning Berg (trener Legii): "Oczywiście jestem bardzo zadowolony z wyniku. Wiedziałem, że to będzie ciężki mecz, bo Lokeren to drużyna świetnie zorganizowana pod względem taktycznym. Zagraliśmy solidnie, zrobiliśmy co do nas należało. Byliśmy uważni w obronie, choć w ataku pewnie mogliśmy zaprezentować się lepiej. Nie można jednak oczekiwać, że w każdym meczu będziemy zdobywali po cztery gole. Najważniejsze są trzy punkty. Dobrze zaczęliśmy rozgrywki i z optymizmem wyczekuję kolejnych spotkań".
Peter Maes (trener Lokeren): "Byliśmy równorzędnym rywalem dla Legii, więc nie uważam wyniku za sprawiedliwy. Rywal wykorzystał swoją szansę i nas pogrążył. My mieliśmy jedną dobrą okazję w pierwszej połowie, ale to okazało się za mało. Byliśmy za mało kreatywni. Rozgrywaliśmy długimi momentami, ale brakowało pomysłów, by stwarzać zagrożenie pod bramką. Powinniśmy też zachowywać się rozważniej, kiedy mamy piłkę. Boczni obrońcy byli za wysoko, i po stracie środkowi defensorzy nie zdołali naprawić błędu. Mimo porażki jestem optymistą przed kolejnymi spotkaniami".
(PAP)
Reklama