Piotr Nowakowski nie ma złudzeń i wie, że nie wszystkie mecze mistrzostw świata polscy siatkarze będą wygrywać po 3:0. Na razie, gdy jest taka okazja, próbują ją wykorzystać, ale... „nie chcemy kibiców za bardzo rozpieszczać” - zaznaczył.
Biało-czerwoni odnieśli trzy zwycięstwa – nad Serbią, Australią i Wenezuelą (wszystkie po 3:0). Z tym ostatnim rywalem rozprawili się w czwartek we wrocławskiej Hali Stulecia do 20, 13 i 14.
- Takie było założenie, by szybko wygrać to spotkanie i się udało. Wenezuela nie postawiła także zbyt wysokich wymagań. Dosyć szybko odrzuciliśmy ich od siatki. Mieli problemy z przyjęciem naszej zagrywki - ocenił polski środkowy.
On sam wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach, ale nie czuje na razie zmęczenia.
- Jestem szczęśliwy, że mogłem dokończyć ten mecz na boisku. Nie chcielibyśmy państwa jednak rozpieszczać, bo wiemy, że nie wszystkie pojedynki tak gładko wygramy. My się na pewno do tego nie przyzwyczajamy. Cieszymy się oczywiście z każdego zwycięstwa 3:0, ale naprawdę nie ma znaczenia wynik, dopóki on jest korzystny dla nas - podkreślił.
Podobnie polscy siatkarze zaczynali mistrzostwa świata przed ośmioma laty w Japonii. Wówczas sięgnęli po srebro.
- Oczywiście sobie i wszystkim chłopakom życzę, by ta impreza zakończyła się podobnie. Nie pamiętam wprawdzie jak to wtedy dokładnie było, bo słabo interesowałem się siatkówką, ale czy teraz wezmę w ciemno srebro? Czemu nie? Ale tylko po dobrym i zaciętym meczu w finale - powiedział Nowakowski.
On sam nie interesuje się tym, co dzieje się w innych grupach. Nie zna dokładnych wyników, ale wie, że te zespoły, z którymi Polacy spotkają się w drugiej fazie turnieju, tracą punkty.
- Wiem, że w grupie D jest niezła "wycinka". Wiele drużyn tam może jeszcze awansować i liczymy na to, że przeciwnicy będą trochę podmęczeni - dodał.
Polacy po pojedynkach we Wrocławiu (czekają ich jeszcze z Kamerunem i Argentyną) przeniosą się w poniedziałek do Łodzi. Jeśli tam wywalczą awans do półfinału, pojadą do Katowic. W lepszej sytuacji są chociażby Brazylijczycy, którzy od początku turnieju swoje mecze rozgrywają w Spodku.
- To nie jest dla nas jakiś problem. Dajemy na razie radę. Po Stadionie Narodowym dosyć szybko się zaaklimatyzowaliśmy w Hali Stulecia. Takie zmiany nie będą nam raczej przeszkadzały, a będziemy mieli okazję zaprezentować się szerzej publiczności - podkreślił.
Nowakowski ma nadzieję, że dotychczasowe wyniki nie uśpią także ich czujności i do każdego kolejnego rywala podejdą równie skoncentrowani. Także w sobotę z Kamerunem. Później czeka ich jeszcze rywalizacja z Argentyną, których zawodników dobrze znają z PlusLigi – Nicolasa Uriarte i Facundo Conte.
- Nie wiem czy to dobrze. Oni tak samo dużo wiedzą o nas, jak my o nich. Na pewno Stephane Antiga, który miał przyjemność z nimi grać w ostatnim sezonie, ale i siatkarze ze Skry Bełchatów będą mogli nam podpowiedzieć. Tak czy siak, będzie trzeba przeanalizować wszystkie spotkania, które do tej pory tutaj rozegrali. To będzie na pewno bardzo ważny pojedynek - ocenił.
Myśląc o ekipie Julio Velasco podkreślił, że oni są silni przede wszystkim jako drużyna. - Trochę tak jak my. Jeżeli zagrają wszyscy równo, to są bardzo groźni. My też tworzymy jedność. I właśnie to wygrywa, a nie poszczególni zawodnicy. To widać nawet po rozkładzie punktów.
(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Dariusz Cisowski
