Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 01:48
Reklama KD Market

MŚ siatkarzy – druga wygrana Polaków



W swoim drugim meczu w mistrzostwach świata siatkarzy Polska pokonała we wrocławskiej Hali Stulecia Australię 3:0 (25:17, 25:19, 25:22). Wcześniej biało-czerwoni zwyciężyli Serbię (3:0) i z dwoma wygranymi na koncie prowadzą w grupie A.

Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Paweł Zagumny, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Mateusz Mika – Paweł Zatorski (libero) – Dawid Konarski, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak.

Australia: Aidan Zingel, Thomas Edgar, Adam White, Nehemiah Mote, Grigori Sukoczew, Luke Smith – Luke Pery (libero) – Thomas Douglas-Powell, Harrison Peacock, Roberts Nathan.

Na kilkanaście minut przed rozpoczęciem drugiego meczu Polaków w mistrzostwach świata siatkarzy na szybko zwołanej konferencji prasowej w kuluarach Hali Stulecia prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski zapewniał, że zespół Stephane'a Antigi na pewno wygra z Australią i to w wielkim stylu. - Jeżeli stracimy jakiegoś seta, to tylko przez przypadek. To nie jest trudna grupa. Trudne mecze to się dopiero zaczną w Łodzi, gdzie zmierzymy się z zespołami z grupy D – dodał. Co do pojedynku z Australią, prezes PZPS się nie mylił.

Polacy świetnie zaczęli mecz, bo od szybkiego 3:0. Australijczycy sprawiali wrażenie oszołomionych gorącym dopingiem kibiców i wyraźnie nie mogli złapać swojego rytmu. Mocny serwis i świetne rozegranie Pawła Zagumnego sprawiły, że przewaga biało-czerwonych systematycznie rosła. Nawet niezwykle groźny, mierzący 212 centymetry wzrostu Thomas Edgar nie mógł na to wiele poradzić. Kiedy podopieczni Antigi odskoczyli na siedem punktów (19:12), jasne było, że pierwszy set nie potrwa już długo.

Druga odsłona była już bardziej wyrównana i przyniosła znacznie więcej emocji. Żadna z drużyn nie mogła zdominować rywala i długo trwała walka punkt za punkt. Australijczycy już się oswoili z atmosferą hali, a do tego coraz lepiej punktował Edgar. Kluczowy był moment, gdy goście wyszli na prowadzenie 13:12. Na zagrywkę wszedł wówczas Mariusz Wlazły. Jego potężne serwisy zaczęły rywalom sprawiać dużo problemów i Polacy nie tylko szybko odrobili niewielką stratę, ale odskoczyli na trzy punkty (16:13). Jeszcze w końcówce Australijczycy próbowali walczyć, ale kiedy Roberts Nathan dał się w pojedynkę zablokować Piotrowi Nowakowskiemu, losy seta były praktycznie rozstrzygnięte, bo było już 23:19.

Po długiej przerwie między drugim i trzecim setem obraz gry nie uległ zmianie i nadal znacznie lepiej prezentowali się Polacy. Sam Edgar, który dwoił się i troił, to jednak było zdecydowanie za mało, aby myśleć o zwycięstwie. Zwłaszcza, że biało-czerwoni nie byli uzależnieni od jednego zawodnika, co doskonale pokazała właśnie trzecia partia. Nie tylko Wlazły, ale też Piotr Nowakowski oraz Michał Winiarski czy Mateusz Mika punktowali blokiem, atakiem i serwisem.

Przy stanie 24:18 Polacy zaczęli popełniać proste błędy i zrobiło się 24:22. To był najbardziej emocjonujący moment ostatniego seta. Kiedy chwilę później Karol Kłos zdobył ostatni punkt, Hala Stulecia eksplodowała radością.

Po meczu Polska – Australia powiedzieli:

Mariusz Wlazły (atakujący polskiej reprezentacji): "Cieszymy się ze zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że będzie to wymagający przeciwnik, a niebezpieczny jest zwłaszcza Thomas Edgar. To zawodnik, który bardzo wysoko łapie piłkę i trudno go wyeliminować z gry. Dobrze, że dzisiaj udało nam się to zrobić. Po ostatnim meczu na Stadionie Narodowym wrocławska Hala Stulecia wydaje się mała, ale chyba każdy z nas odetchnął trochę z ulgą, że wracamy do normalnych warunków.

- W nas jeszcze na pewno znacznie więcej drzemie i możemy z siebie więcej wykrzesać. Pamiętajmy jednak, że czeka nas bardzo długa gra. Nie mówmy jeszcze, że mamy z górki, bo każdy rywal jest trudny i jeśli tylko odpuścimy, można się przejechać. Nie można do żadnego spotkania podejść rozluźnionym. Musimy pamiętać, że każdą drużynę stać na niespodziankę – także z nami. Weźmy chociażby Iran, który teraz błyszczy".

Mateusz Mika (przyjmujący polskiej reprezentacji): "Od samego początku udało nam się kontrolować to spotkanie. Dzięki temu mogliśmy bardziej zaryzykować na zagrywce, co przynosiło z kolei efekt na tablicy wyników. Cieszymy się bardzo z tych dwóch zwycięstw, ale nie wybiegamy daleko w przyszłość. Koncentrujemy się na najbliższym meczu i cierpliwie czekamy na spotkania o najwyższe cele".

Rafał Buszek (przyjmujący polskiej reprezentacji): "Jeżeli chcemy grać o medal mistrzostw świata, to musimy wygrywać. Dlatego też cieszymy się z każdego pojedynczego zwycięstwa".

Dawid Konarski (atakujący polskiej reprezentacji): "Był to kolejny dobry mecz i mam nadzieję, że będzie tak do niedzieli. Wierzę w to, że w secie jesteśmy w stanie robić dwa, trzy błędy, nie więcej. Teraz czekamy na następnego przeciwnika. Pamiętajmy o tym, że ważne jest wygrywać wszystkie mecze za trzy punkty, by mieć przewagę w drugiej fazie rozgrywek. Trzeba podtrzymywać ciągle dobrą grę i jeśli przeciwnik sam na to pozwala, to musimy wygrywać wysoko. Mecz z Serbią był kluczowy, by znowu uwierzyć w siebie. To było spotkanie po dłuższej przerwie, które dodało nam pewności siebie, że jesteśmy dobrze przygotowani".

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama