Sondaż przeprowadzony przez „Chicago Tribune” wykazał ponowny duży spadek aprobaty chicagowskich wyborców dla burmistrza Rahma Emanuela.
Jak wskazują wyniki badania, ocena rozwiązywania lokalnych problemów przez burmistrza spadła z 50 proc. w ubiegłym roku do 35 procent. Wynik ten dotyczy wyborców we wszystkich kategoriach rasy, dochodu, wieku i płci.
Większość niezadowolonych uczestników sondażu przewiduje, że będą głosować na Karen Lewis, szefową związku zawodowego nauczycieli. Poparcie dla niej deklaruje 43 proc. głosujących, dla Emanuela – 39 proc., podczas gdy 14 proc. zgłasza brak decyzji. Najmłodsi wyborcy (w wieku od 18 do 35 lat) preferują Lewis, dając jej 51 proc. głosów, a tylko 36 proc. Emanuelowi. W grupie wiekowej 36-49 lat proporcja okazała się odwrotna.
Pytani o konfrontację z radnym Bobem Fiorettim, krytykującym Emanuela członkiem postępowego ugrupowania w Radzie Miejskiej, wyborcy poparli burmistrza, dając mu 43 proc. głosów. Fioretti otrzymał ich 26 procent.
Najlepsze szanse burmistrz ma u wyborców z rocznym dochodem od 100 tys. dol. wzwyż.
Emanuel odnosząc się do wyników sondażu powiedział, że taka ocena jego osoby przez wyborców związana jest wyłącznie z ogólnie słabą ekonomią; nie łączy tego ani z kontrowersyjną decyzją o zamknięciu szkół publicznych w mieście, ani z problemem przestępczości na ulicach Chicago.
Rahm Emanuel nie zgadza się także z opinią chicagowian, przekonanych, że popiera on wielki biznes ze szkodą dla interesów przeciętnych mieszkańców miasta. Jego propozycje podniesienia minimalnej płacy z 8,25 dol. do 13 dol. za godzinę i zwiększenia liczby klas przedszkolnych w chicagowskich szkołach publicznych to najbardziej widoczne działania mające na celu złagodzenie jego wizerunku w oczach wyborców. (kc)
Zdjęcie: Rahm Emanuel fot.Brian Blanco/EPA