Hodowca bydła z Newady Cliven Bundy doprowadził w kwietniu do konfrontacji między agentami federalnego biura zarządzania gruntami (Bureau of Land Management, BLM) a uzbrojonymi członkami milicji, którzy stanęli w jego obronie, gdy odmówił płacenia za wypas na federalnych ziemiach w Newadzie. Bundy zalega z opłatami od 20 lat. Obecnie twierdzi, że była to tylko część walki między dobrem a złem.
Podczas niedzielnego spotkania Niezależnej Partii Amerykańskiej (Independent American Party, IAP) w St. George w Utah, Bundy, z wyznania mormon, twierdził, że sam Bóg zainspirował go i podpowiedział, że jeśli miejscowa policja nie odbierze broni z rąk agentów BLM, to dojdzie do nowej wojny domowej. Fakt, że nikomu nic się nie stało podczas ostrej konfrontacji przypisuje wierze, że Stwórca był po jego stronie.
Przypomnijmy, że w kwietniu w obawie o rozlew krwi pracownicy BLM wycofali się, zwrócili 380 sztuk bydła, które skonfiskowali pod zastaw długu. Nie znaczy to jednak, że sprawa upadła. Bundy zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za rolę, jaką odegrał w zatargu na swojej farmie w Bunkersville w Newadzie. Sprawa jest obecnie przedmiotem dochodzeń prowadzonych przez FBI i Departament Sprawiedliwości.
Na spotkaniu w St. George wystąpili również członkowie rodziny Bundy’ego. Opowiadali o modlitwach wznoszonych do swych przodków o natchnienie duchem świętym, by stawić czoło agentom BLM i niesprawiedliwości federalnych władz.
„The Spectrum of St. George” pisze, że na spotkanie przyszło niewiele ponad sto osób. Cliven Bundy był zawiedziony. Doszedł do wniosku, że zbyt mało ludzi interesuje się własnymi swobodami obywatelskimi.
(eg)