PO raz kolejny wzrosły wprowadzone po terrorystycznym ataku na USA opłaty za bezpieczeństwo lotów. Ich wysokość zależy od liczby i długości przystanków na drodze do punktu przeznaczenia.
Za każdy przystanek pasażerowie będą płacić 5,6 dolara. Na przykład podróż z Los Angeles do Orlando z czterogodzinnymi przystankami w jedną i drugą stronę będzie kosztować dodatkowo 22,4 dolara. Administracja Bezpieczeństwa Lotów (TSA) nic na tym nie skorzysta, ponieważ Kongres zatwierdził podwyżkę z myślą o redukcji federalnego deficytu, zatem pieniądze będą wpływać do Departamentu Skarbu. Równocześnie ustawodawcy wyeliminowali oddzielną opłatę za bezpieczeństwo lotów, która przynosiła TSA 420 mld dol. rocznie.
Linie lotnicze uważają, że najnowsza decyzja Kongresu to nic innego, jak kolejny sposób na wyrwanie pieniędzy od już wysoko opodatkowanego sektora gospodarki. Dziennik „Chicago Tribune” przytoczył wypowiedź Vaughna Jenningsa, rzecznika organizacji skupiającej amerykańskich przewoźników Airlines for America, który oświadczył, że rząd traktuje linie lotnicze i pasażerów jak prywatny bankomat. (eg)