Pracodawcy w Stanach Zjednoczonych stanęli przed poważną podwyżka podatków. Chodzi o składkę na fundusz dla bezrobotnych, jaką zobowiązani są płacić pracodawcy. Pieniądze te stanowią zabezpieczenie dla ich pracowników, na wypadek utraty zatrudnienia. Podwyżki składki z tego tytułu dotkną zakłady pracy w 35 stanach.
Średnia podwyżka wpłat na tzw. unemployment insurance wyniesie w USA 27,5 proc., ale są i Stany gdzie stawka ta wzrośnie aż 10-krotnie. W wielu przypadkach podwyżki wchodzą wchodzi w życie automatycznie, gdyż wzrost liczby bezrobotnych i wpłacanych im zasiłków uruchomił w poszczególnych stanach procedury, które mają za zadanie chronić ich fundusze dla bezrobotnych. W siedmiu stanach wyższe składki są wynikiem decyzji podjętych przez lokalnych polityków, którzy zagłosowali za podwyżką. Kolejne 10 stanów rozważa podjęcie takich samych kroków w najbliższej przyszłości.
Fundusze w wielu stanach zostały mocno nadszarpnięte w skutek lawinowego wzrostu liczby bezrobotnych, którzy zmuszeni byli skorzystać z zasiłków. Część stanów zaciągnęła w rządzie federalnym pożyczki na kwotę 30 miliardów dolarów. Analitycy przewidują, że do 2012 roku suma ta może przekroczyć nawet 90 miliardów.
Jednym ze stanów najmocniej dotkniętych przez podwyżkę składek na ubezpieczenie od bezrobocia jest Teksas pomimo, że bez pracy pozostaje tam stosunkowo niewiele bo 8,3 proc. mieszkańców. Tylko w grudniu ze stanowej kasy 330-tu tysiącom osób wypłacono w sumie ponad 325 milionów dolarów.
Na Hawajach w życie wchodzi automatyczna podwyżka składki: z 90 dolarów na jednego pracownika w 2009 roku podskoczy ona do ponad tysiąca (!) w tym roku. Jest to m.in. konsekwencją dotychczasowej łagodnej polityk stanu wobec właścicieli firm.
Eksperci alarmują, ze tak drastyczna podwyżka kosztów pracy, jakie przyjdzie teraz ponieść pracodawcy doprowadzi do mniejszej liczby zatrudnianych pracowników, a nawet redukcji dotychczasowych etatów i w konsekwencji dalszego wzrostu bezrobocia.
MNP (CNN Money)
Reklama